Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Recenzja gry 16 grudnia 2003, 16:10

autor: Dariusz Gloger

Monster Truck Fury - recenzja gry

Szaleńcze wyścigi samochodami terenowymi po niebezpiecznych bezdrożach. Siadając za kierownicą mechanicznego potwora, mamy tylko jedno zadanie: zniszczyć konkurencję i spróbować dojechać przy tym cało do mety.

Recenzja powstała na bazie wersji PC.

Gry to takie programy, które mają dostarczyć nam pewną dawkę rozrywki. Z założenia powinniśmy się dobrze przy nich bawić i czuć, że pieniądze, które zostały na nie wydane, nie poszły na marne. Płacimy więc za dobrą zabawę - a co, jeśli produkt, który kupiliśmy, nie spełnił naszych oczekiwań? Niestety nikt nam pieniędzy nie zwróci... Po to właśnie jest recenzent: żeby ustrzec odbiorców przed niewypałami.

Już na początku chcę zaznaczyć, że gra, która przyszło mi recenzować, czyli Monster Truck Fury, nie spełniła wymagań, które mam względem wyścigów. Mało tego, grając w nią chciałem po prostu gdzieś uciec, ale ostatecznie zmusiłem się i cały czas tego żałuję!

Monster Truck Fury to gra traktująca o wyścigach gigantycznych samochodów, które z lekkością mogą miażdżyć pod swoimi kołami zwyczajne pojazdy osobowe. Po krótkiej instalacji wchodzimy do menu, w którym mamy do wybrania kilka opcji. Zacząłem od ustawień grafiki, dźwięku i sterowania. Później od razu przeszedłem do trybu gry na jednego gracza, w którym mamy do wyboru:

  • Practice – możemy sobie dowolnie pojeździć po planszy
  • Checkpoint Race – ścigamy się z trzema przeciwnikami, sterowanymi przez komputer, w kierunku pokazanym przez zieloną strzałkę i przejeżdżamy przez punkty kontrolne
  • Car Crushin – tryb, w którym jeździmy w poszukiwaniu samochodów do destrukcji
  • Lane Race – klasyczny wyścig po torze, czyli kto pierwszy na mecie, ten lepszy

Po uruchomieniu odpowiedniego trybu wybieramy jeszcze samochód oraz trasę. Wybór pojazdu sprowadza się tylko do koloru i kształtu, bo wszystkimi jeździ się identycznie. Przecież twórcy mogli poświęcić trochę czasu na zaprogramowanie różnic w przyspieszeniu, prędkości maksymalnej i sterowaniu. Mielibyśmy nieco więcej zabawy i frajdy, ale niestety nie uświadczymy tu tego. Na pocieszenie, żeby nie było aż tak nudno, autorzy zaprojektowali sześć terenów, na których będziemy mogli szusować. Ich nazwy zaczerpnięte zostały z prawdziwych nazw geograficznych, takich jak Arizona czy Grand Canyon, ale oprócz nazwy nic ich nie łączy, bowiem fizycznie ich nie przypominają. Wszystkie zrobione są na to samo kopyto, wszędzie jest podobnie, co oznacza, że twórcy nie mieli za wielu pomysłów.

Gdy już zaczniemy grać, naszym oczom ukaże się żenująca grafika. Otoczenie jest tak skąpe na dzisiejsze czasy, że panowie z Iridon Interactive powinni się bardzo, ale to bardzo wstydzić! W zasadzie to oprócz ziemi, po której jeździmy i kilku samochodów do zniszczenia, tereny świecą pustką. Możemy jechać i jechać, a wydaje się, jakbyśmy stali w miejscu, bo tekstury są wszędzie takie same. Niczego lepszego nie można powiedzieć o naszej „furze”, która przypomina kolorową prostokątną bryłę z czterema kołami. Jednak najbardziej zszokowało mnie, że gra potrafiła sobie „chrupnąć”, a zaznaczam, iż testowałem ją na komputerze z procesorem ponad 2GHz i kartą graficzną GeForce FX.

Załóżmy, że przymykamy oko na oprawę graficzną i gramy dalej. Sterowanie pojazdem nie stanowi żadnego wyzwania, bo wyobraźcie sobie, jakie było moje zdziwienie, gdy na pełnej prędkości (której w ogóle nie czuć) potrafiłem bez żadnego szwanku wyjść nawet z bardzo ostrego zakrętu. Zero realizmu. Przecież samochód musi mieć jakiś poślizg... Jednak nie w tej produkcji, ponieważ autorzy najwyraźniej założyli sobie, że takie coś jak siła odśrodkowa nie istnieje. Co do sztucznej inteligencji przeciwników, jest bardzo słaba i w ogóle nie można odczuć, że z kimś konkurujemy. Jednak najbardziej w Monster Truck Fury nie denerwowała mnie grafika ani sterowanie, tylko dźwięk. Wyobraźcie sobie, że cały czas dodając gazu słychać ten sam odgłos silnika. Cały czas ta sama tonacja, która została dobrana chyba tak, żeby jak najbardziej drażnić uszy. Ten dźwięk będzie nam towarzyszył nawet długi czas po zakończeniu gry. Mnie do teraz dudni w uszach - coś strasznego.

Ta gra nie ma żadnych plusów. Powiem szczerze, że chciałem dać jej plusa za możliwość gry multiplayer przez Internet, ale wchodząc w tą opcję zorientowałem się, że brak jest jakichkolwiek serwerów do grania... Ocena mówi sama za siebie. Radzę się trzymać z daleka od Monster Truck Fury i sięgnąć po coś innego.

Dariusz „Bigsolid” Gloger

Recenzja gry TDU: Solar Crown. Cud nie nastąpił, ale i tak pełna wersja jest o wiele lepsza niż katastrofalne demo
Recenzja gry TDU: Solar Crown. Cud nie nastąpił, ale i tak pełna wersja jest o wiele lepsza niż katastrofalne demo

Recenzja gry

Wersja demo Test Drive Unlimited: Solar Crown gotowała nas na najgorsze. Z ulgą donoszę, że najgorsze nie nastąpiło. I choć TDU ma wielkie problemy, broni się na tyle, by rozpatrzeć go jako odświeżającą odskocznię od Forzy Horizon… za rok, może dwa.

Recenzja Forza Motorsport - dziś „wczesny dostęp”, jutro wielka gra
Recenzja Forza Motorsport - dziś „wczesny dostęp”, jutro wielka gra

Recenzja gry

Forza Motorsport wreszcie powraca, by upomnieć się o należną jej koronę królestwa simcade’owych wyścigów. I choć potrafi poprzeć swe roszczenia wieloma mocnymi argumentami, nie jest jeszcze w pełni gotowa, by objąć władanie.

Recenzja The Crew Motorfest - hawajska Forza zjadliwa nawet z ananasem
Recenzja The Crew Motorfest - hawajska Forza zjadliwa nawet z ananasem

Recenzja gry

The Crew Motorfest nawet nie próbuje udawać, że nie jest klonem Forzy Horizon. Ale – jak się okazuje – to klon całkiem niezły, oferujący sporo radości z jazdy.