Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Recenzja gry 27 marca 2001, 10:39

autor: Marcin Bojko

Grand Prix Legends - recenzja gry

Grand Prix Legends legendę ma wpisaną już w nazwie, ale czy twórcy tej gry zdawali sobie sprawę, że stanie się nią naprawdę? Na liczącym sobie zaledwie kilkanaście pozycji, rynku symulacji samochodowych GPL zajmuje miejsce w najściślejszej czołówce.

Recenzja powstała na bazie wersji PC.

Czy oglądając w telewizji transmisje z wyścigów Formuły 1 zastanawialiście się kiedyś jak wyglądały one w latach sześćdziesiątych ubiegłego stulecia (tak tak, przecież mamy już XXI wiek)? Kiedy nie było tych wszystkich nowoczesnych technologii, ultralekkich i superwytrzymałych włókien poliwęglowych, nieprawdopodobnie wytrzymałych elementów o strukturze plastra miodu, elektronicznych obwodów sterowania układami wtryskowymi, zawieszeniem, hamulcami, przepustnicą, skrzynią biegów... Nie wspominając oczywiście o zaawansowanych metodach diagnostyki telemetrycznej i komputerowej obróbki i analizy danych. Jak to wyglądało w początkach, gdy inżynierowie nie mieli do dyspozycji wszystkich udogodnień jakie przyniosła ze sobą epoka krzemowej kości? Kierowcy zasiadali w pojazdach przypominających kajak na kołach i potrafili w nich śmigać z prędkościami rzędu dwustu kilometrów na godzinę, a czasem nawet znacznie więcej. Toczyli zażarte boje o miejsce na podium i punkty do klasyfikacji generalnej mistrzostw. Wtedy ryzyko było jeszcze większe niż dziś, wielu znakomitych kierowców znalazło swój koniec w kokpicie roztrzaskanego bolidu. W latach sześćdziesiątych ubiegłego stulecia samochody Formuły 1 dysponowały silnikami o mocach oscylujących w granicach 400 KM, jednak ich zawieszenia, hamulce, a także opony nie były dostosowane do rozwijanych prędkości i niejednokrotnie okazywały się zawodne. Prawie wszystko zależało więc od kierowcy. To w jego spoconych dłoniach spoczywał, poza kierownicą oczywiście, los nie tylko jego samego, ale także innych uczestników wyścigu. Dlatego też wielu spośród kierowców z tamtej epoki przeszło do legendy. W roku 1998 Sierra wydała grę, która legendę miała wpisaną już w nazwie. Grand Prix Legends, bo o niej mowa, pozwala nam wcielić się w bohatera złotej ery wyścigów samochodowych i zasiąść za kierownicą jednego ze wspaniałych bolidów z tamtej epoki.

Krótki filmik spełniający rolę intra pozwoli nam wczuć się w epokę i zobaczyć jak to naprawdę wyglądało. Na autentyczne zdjęcia z wyścigów nałożono nazwy torów i nazwiska oglądanych kierowców. Potem przechodzimy już do samej gry. Ekrany menu są skomponowane w bardzo przyjemny dla oka sposób, a w tle umieszczono tematyczne rysunki z epoki. Wśród dostępnych opcji znajdziemy wszystko co może nam być potrzebne. Tworząc profil kierowcy musimy podać imię, nazwisko, narodowość oraz wybrać kolor kasku. Od razu uprzedzam pytanie: nie, nie można wybrać narodowości polskiej. Potem trzeba wybrać zespól dla którego będziemy zdobywać trofea. Zespołów jest siedem, ale dla współczesnego kibica ich nazwy nie będą brzmieć znajomo: Murasama Motors, Brabham Racing Organisation, British Racing Motors, Coventry Car Company, Anglo-American Racers, Scuderia - Ferrari i Team Lotus. Oto siedmiu wspaniałych - siedem zespołów, które wystawiały do zawodów własne bolidy. Czy ma to jakiekolwiek znaczenie w grze, poza oczywiście samym wyglądem bolidów? Bardzo duże, ale o tym później. Na razie chciałbym poświęcić kilka słów grafice. Gra została opracowana do współpracy z akceleratorami opartymi na chipsetach VooDoo, które dziś nie są już zbyt popularne. Z tego powodu konieczna jest instalacja patcha do obsługi nowszych kart. Jeśli tego nie zrobimy będziemy mogli korzystać jedynie z trybu software, a zapewniam, że nie jest to najlepszy wybór. Ów patch jest łatwo dostępny na stronach poświęconych Grand Prix Legends i zajmuje raptem 250 kB.

Gdy już przebrniemy przez te kłopoty, czeka nas miła niespodzianka. Grafika, pomimo faktu iż gra nie należy do nowości, jest dobra. Po instalacji wspomnianego przeze mnie patcha dostępne stają się wszystkie rozdzielczości z jakimi tylko poradzi sobie Wasz monitor. Modele samochodów są dopracowane w najdrobniejszych szczegółach. Począwszy od kierownicy, wskaźników i wystroju kokpitu, poprzez szklane owiewki, lusterka, dźwignie zmiany biegów, aż do widocznych elementów zawieszenia. Obiekty znajdujące się na torze zostały opracowane z nieco mniejsza pieczołowitością, ale podczas gry nikt raczej nie powinien mieć tyle czasu, by się im przyglądać. Skoro już zacząłem pisać o torach, to rozwinę ten temat. W grze jest ich jedenaście: w Wielkiej Brytanii, Belgii, U.S.A., Holandii, Afryce Południowej, Meksyku, Monaco, we Włoszech, Kandzie, Niemczech i Francji. Aby uzyskać dobry wynik każdy z nich trzeba poznać, zapamiętać każdy zakręt, wybrać punkty odniesienia i opracować jak najlepsze ustawienia samochodu. Tu właśnie daje o sobie poznać symulacyjna strona Grand Prix Legends. Umiejętność poprawnego skonfigurowania samochodu zarówno do toru, jak i do własnego stylu jazdy jest w tej grze po prostu niezbędna. Jak można to osiągnąć? Poprzez mozolne treningi i sprawdzanie różnic w czasach przejazdów w zależności od ustawień auta. A możliwości wprowadzania zmian są bardzo duże. Sztywność zawieszenia, przełożenia poszczególnych biegów, ciśnienie powietrze w oponach – to zaledwie kilka z nich. Potem dochodzi jeszcze strategia? Czy zabrać więcej paliwa i zjechać do boksu później, a może nie obciążać za bardzo samochodu? Nie można zapominać, że przy bolidzie ważącym 500-600 kg zmiana masy rzędu 50 kg, czyli mniej więcej 50l paliwa, stanowiła o 10% wzroście masy pojazdu i zmianie jego charakterystyki. Zmuszany do ciężkiej pracy silnik będzie się przegrzewał, a to może prowadzić do defektu, czasami trzeba więc go oszczędzać. Kiedy jednak uda nam się uporać z tym wszystkim, to czeka nas prawdziwa uczta zmysłów. Programistom Sierry udała się trudna sztuka: w GPL można się zatracić. Wszystkie elementy: grafika, doskonały dźwięk, fizyka modelu jazdy i niesamowite wrażenie prędkości sprawiają, że całość sprawia nieprawdopodobnie realistyczne wrażenie. A gdyby tego wszystkiego było jeszcze mało, to każdy z siedmiu bolidów zachowuje się całkiem inaczej, ma inne osiągi. Niektóre prowadzi się łatwiej, opanowanie innych nawet podczas gwałtownego przyspieszania może nastręczać sporych trudności, a kierowca czuje idealne zespolenie z maszyną. GPL to gra, której trzeba się najpierw nauczyć, bez tego nie da się nic osiągnąć. Zapewniam jednak, że proces ten może być długi, może nawet żmudny.

Ukoronowaniem naszych treningów powinny być mistrzostwa świata. W zależności od wybranego poziomu trudności czekają nas wyścigi o różnej długości i przy innym modelu uszkodzeń. Na najwyższym poziomie trudności, gdzie realizm samochodu jest największy trzeba się mocno pilnować. Nie dość, że silnik ma tendencję do tego, by się przegrzewać, to jeszcze każde uderzenie samochodem w jakąś przeszkodę, choćby inny bolid, może spowodować jego uszkodzenie. A przy prędkości 250 km/h opanowanie samochodu, który ściąga na jedną stronę może być problematyczne… Tutaj dobra taktyka może się okazać kluczem do zwycięstwa. Nie gnanie na łeb, na szyję, ale równa, spokojna jazda i czekanie na błędy rywali. Nie oznacza to oczywiście, że można sobie powolutku jechać. Co to to nie. Spokojna jazda oznacza wykorzystanie 90% możliwości samochodu.

Sprawozdania z poszczególnych wyścigów są przedstawiane w postaci wycinków z prasy, z zamieszczonymi zdjęciami kierowców, tabelą wyników i krótkim komentarzem. A kiedy znudzi wam się już ściganie się z komputerem (a można włączyć aż 19 sterowanych przez niego przeciwników) czeka was odkrywanie świata GPL w sieci, a ten jest niezmierzony. Poza mnóstwem różnego rodzaju drobnych modyfikacji jakie można wprowadzić (choćby zainstalować sobie w bolidzie aluminiowe felgi:-) ) pojawiają się możliwości wymiany doświadczeń i współzawodnictwa pomiędzy internautami. Działa nawet liga, w której regularnie odbywają się wyścigi. Grand Prix Legends jest pozycją na długie godziny grania wypełnione doskonałą rozrywką. W grze znajduje się wbudowany zestaw narzędzi umożliwiających montowanie filmowych powtórek z wyścigu. Tak więc można zrobić filmowe sprawozdanie i z dumą pokazać znajomym w czym braliśmy udział. Na słowa uznania zasługuje także oprawa dźwiękowa. Odgłosy silników, bo to one przede wszystkim będą rozbrzmiewać w naszych uszach podczas wyścigu, zostały wykonane po prostu perfekcyjnie. Słuchając silnika można określić z jakiego bolidu pochodzi. Masywna widlasta V8 w Lotusie pracuje całkiem odmiennie od wyjącej V12 Ferrari, a dla kierowcy siedzącego niecałe pól metra od silnika dźwięk stanowi nieodłączny element życia.

Grand Prix Legends legendę ma wpisaną już w nazwie, ale czy twórcy tej gry zdawali sobie sprawę, że stanie się nią naprawdę? Na miniaturowym, bo liczącym sobie zaledwie kilka pozycji, rynku symulacji samochodowych GPL zajmuje miejsce na samym szczycie, lub w najściślejszej czołówce. Wielu graczy uważa, że jest to najlepszy symulator samochodowy jaki został dotychczas wydany. Pozycja wydana blisko trzy lata temu wciąż żyje w świecie komputerów, w którym zaszły już kolejne przełomy. A zapaleńców, którzy podtrzymują legendę wbrew pozorom nie ma wcale tak mało. Szerokie rzesze fanów symulacji wyścigowych sprawiają, że tytuł ten jest ciągle żywy i rozwijany. Muszę jednak przestrzec Czytelnika. Jest to 100% symulacja i wymaga od gracza sporego zaangażowania. Trzeba się nauczyć prowadzenia bolidu, wiedzieć, a właściwie czuć jak będzie się zachowywał w danych warunkach, czego można po nim oczekiwać i jak najlepiej wykorzystać jego zalety. To obowiązkowa pozycja dla wszystkich pasjonatów sportów samochodowych. Ocena: zdecydowanie 100%!!!

Marcin „Levardos” Bojko

Recenzja gry TDU: Solar Crown. Cud nie nastąpił, ale i tak pełna wersja jest o wiele lepsza niż katastrofalne demo
Recenzja gry TDU: Solar Crown. Cud nie nastąpił, ale i tak pełna wersja jest o wiele lepsza niż katastrofalne demo

Recenzja gry

Wersja demo Test Drive Unlimited: Solar Crown gotowała nas na najgorsze. Z ulgą donoszę, że najgorsze nie nastąpiło. I choć TDU ma wielkie problemy, broni się na tyle, by rozpatrzeć go jako odświeżającą odskocznię od Forzy Horizon… za rok, może dwa.

Recenzja Forza Motorsport - dziś „wczesny dostęp”, jutro wielka gra
Recenzja Forza Motorsport - dziś „wczesny dostęp”, jutro wielka gra

Recenzja gry

Forza Motorsport wreszcie powraca, by upomnieć się o należną jej koronę królestwa simcade’owych wyścigów. I choć potrafi poprzeć swe roszczenia wieloma mocnymi argumentami, nie jest jeszcze w pełni gotowa, by objąć władanie.

Recenzja The Crew Motorfest - hawajska Forza zjadliwa nawet z ananasem
Recenzja The Crew Motorfest - hawajska Forza zjadliwa nawet z ananasem

Recenzja gry

The Crew Motorfest nawet nie próbuje udawać, że nie jest klonem Forzy Horizon. Ale – jak się okazuje – to klon całkiem niezły, oferujący sporo radości z jazdy.