Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Recenzja gry 10 maja 2006, 12:23

autor: Jacek Hałas

Evolution GT - recenzja gry

O ile posiadacze PS2 czy Xboxów w przeciągu kalendarzowego roku mogą nacieszyć się co najmniej kilkunastoma udanymi ścigałkami, o tyle właściciele popularnych blaszaków muszą zadowolić się paroma niezbyt wyszukanymi pozycjami...

Recenzja powstała na bazie wersji PC.

Nie od dziś wiadomo, że na komputery osobiste trafia zdecydowanie mniej dobrych gier wyścigowych aniżeli na popularne modele konsol. O ile posiadacze PS2 czy Xboxów w przeciągu kalendarzowego roku mogą nacieszyć się co najmniej kilkunastoma udanymi ścigałkami, o tyle właściciele popularnych blaszaków muszą zadowolić się paroma niezbyt wyszukanymi pozycjami, z czego i tak wiele z nich przenosi się z konsol. Wydany w ubiegłym roku S.C.A.R. przez wielu PeCetowców został dość ciepło przyjęty. Odnoszę wrażenie, iż stało się tak w głównej mierze za sprawą niewielkiej konkurencji na rynku zręcznościowych ścigałek. Jednak nie bez znaczenia był też fakt, iż gra ta wnosiła wiele innowacyjnych elementów, jak chociażby możliwość zastraszania przeciwników, czy też cofania się w czasie. Evolution GT zapowiadał się na udane rozwinięcie tej produkcji. Niestety, wygląda na to, iż tym razem producenci z włoskiego studia Milestone zaliczyli poważną wpadkę. Ich najnowsza gra w znacznym stopniu powiela patenty swojego poprzednika. Co więcej, niektóre elementy niepotrzebnie tylko udziwniono, na czym zdecydowanie ucierpiała grywalność. W moim przekonaniu gra ta w jeszcze większym stopniu odsunęła się od wizji tradycyjnej ścigałki, podążając jednocześnie w stronę niezbyt wyszukanego cRPG-a. Można więc sądzić, iż wielu fanom czterech kółek nie przypadnie raczej do gustu...

Jednego TVR-a na wynos poproszę!

Zanim przejdę do bardziej szczegółowego omówienia najważniejszych elementów recenzowanej gry, kilka słów na temat przygotowanych trybów rozgrywki. Evolution GT oferuje trzy podstawowe tryby zabawy, przy czym dwa z nich niczym szczególnym się nie wyróżniają. Pojedynki multiplayer dają możliwość wzięcia udziału w pojedynczym wyścigu lub pełnoprawnym turnieju. Quick Race, jak sama nazwa zresztą wskazuje, od razu przenosi nas do okna wyboru samochodu oraz trasy. Większość pozostałych elementów, włącznie z modelem uszkodzeń, zostaje w tym przypadku wyłączona. Najciekawiej prezentuje się jednak tryb kariery, który w stosunku do wspomnianej już gry S.C.A.R. doczekał się wielu istotnych zmian. Jeszcze przed przystąpieniem do właściwej rozgrywki musimy odbyć obowiązkowy tutorial, który w moim przekonaniu dodany został nieco na siłę. Nie ukrywam, iż Evolution GT (podobnie zresztą jak jego poprzednik) jest dość nietypowym racerem. Większości rzeczy można się jednak nauczyć na własną rękę, tym bardziej iż gra nie jest zbyt trudna. Odnoszę więc wrażenie, iż jedynym pretekstem do zamieszczenia wspomnianego samouczka była chęć dodania krótkich filmików szkoleniowych z udziałem Gabriele’a Tarquini (mistrza BTCC oraz ETCC, a w przeszłości kierowcy Formuły 1).

To jeszcze nie wszystko. Przystąpienie do pierwszego sezonu wyścigowego jest poprzedzone wykonaniem kilku innych czynności, w znacznym stopniu powiązanych z RPG-owym wizerunkiem rozgrywki. Przede wszystkim, musimy wybrać jedną z kilku dostępnych opcji opisujących styl jazdy wykreowanego przez nas zawodnika. Ma to istotny wpływ na dalszy rozwój współczynników, do których powrócę za kilka chwil. W zależności od dokonanego wyboru możemy przeobrazić się w kierowcę testowego, dla którego najważniejszą rolę odgrywa pobijanie rekordów okrążeń, czy typowego pirata drogowego, uzyskującego bonusy za agresywną jazdę czy zastraszanie przeciwników. Drugi istotny element związany jest z jednym z kilkunastu sponsorów, z którym zdecydujemy się podpisać kontrakt na cały sezon. Warto jednocześnie zaznaczyć, iż nie chodzi tu o pieniądze, gdyż te w grze w ogóle się nie pojawiają. Wszystko rozbija się o pomnażanie liczby zdobywanych w trakcie wyścigu punktów. Każdy ze sponsorów będzie bowiem nagradzał inne typy zachowań, jak na przykład utrzymywanie prowadzenia czy bezbłędną jazdę.

Oto jedna z (nielicznych) miłych dla oka tras...

Podobnie jak w S.C.A.R., najistotniejszą rolę odgrywa jednak dalszy rozwój wykreowanej przez siebie postaci. Każdy finisz nagradzany jest określoną liczbą punktów doświadczenia. Ostateczna ich wartość uzależniona jest nie tylko od zajętej pozycji, ale i zdobycia całej masy innych bonusów, które pozyskało się w trakcie jazdy. Niezwykle istotną rolę odgrywają w tym przypadku wspomniane już wyżej kontrakty ze sponsorami. W rezultacie niejednokrotnie jest więc tak, iż zawodnik, który zjawił się na mecie jako pierwszy niekoniecznie musiał zdobyć największą ilość punktów. Jednym z podstawowych utrudnień Evolution GT jest to, iż pozostali zawodnicy równolegle z nami zdobywają doświadczenie i wskakują na wyższe poziomy. O ile w początkowej fazie zabawy nie zwraca się na to szczególnej uwagi, o tyle w kolejnych pucharach zaczyna to być dość uciążliwe. W sytuacji, gdy kilka wyścigów z rzędu kończy się z niewielką ilością punktów, przeciwnicy rosną w siłę, przez co w kolejnych wyścigach jeszcze trudniej jest im dotrzymać kroku. Wirtualnym mistrzom kierownicy takie rozwiązanie z pewnością nie przypadnie do gustu. Osobiście wolałbym gdyby całkowicie z niego zrezygnowano.

Po awansowaniu na wyższy poziom doświadczenia otrzymujemy kilka punktów, które przeznaczamy na rozwój wybranych przez siebie współczynników. Oprócz wspomnianego już wcześniej zastraszania (jak i odporności na nie) możemy wpłynąć na umiejętność operowania gazem, pokonywania zakrętów, czy też przyśpieszyć regenerację paska umożliwiającego cofanie się w czasie. Niektóre z tych czynników wypadają dość komicznie. Dochodzi bowiem do sytuacji, w których pragnąc przyśpieszyć wybraną przez siebie maszynę musimy zainwestować w określony współczynnik zamiast fizycznie ulepszyć dane auto. Poszczególne parametry można rownież rozwijać na dwa inne sposoby. W nagrodę za wygrywanie turniejów otrzymuje się kolejne elementy ubioru – kombinezony czy też sportowe rękawiczki. Obiekty te pozwalają zwiększyć wybrane współczynniki (podobnie jak magiczne przedmioty w typowych cRPG-ach). Przeważnie jest to niestety związane z koniecznością obniżenia innych współczynników. Tyle chociaż dobrze, iż przedmioty te można dowolnie zamieniać, tak aby w możliwie jak największym stopniu dopasować się do kolejnego wyścigu. Evolution GT oferuje również serię kilkudziesięciu wyzwań, ściśle powiązanych z wielokrotnie wspominanymi już dziewięcioma typami współczynników. Chcąc zwiększyć parametr zastraszania musimy na przykład wziąć udział w zawodach i wyeliminować określoną ilość innych zawodników. Trzeba przyznać, iż wyzwania te są zazwyczaj dość ciekawe. Przeważnie trzeba się też przy nich trochę pomęczyć.

Zielony kask czy różowy? Doprawdy trudny wybór... ;-)

Najwyższa już chyba pora przejść do omówienia najważniejszego elementu opisywanej gry, czyli właściwego wyścigu. Na pierwszy rzut oka mogłoby wydawać się, iż mamy tu do czynienia z dość przyjemną ścigałką, w której pokonywanie kolejnych zakrętów nie sprawia zazwyczaj zbyt dużych problemów, niemniej jednak w wielu sytuacjach należy zachować ostrożność. Dość szybko okazuje się jednak, iż sam wyścig... schodzi na dalszy plan! Generalnie bowiem wygląda to tak, iż bez dobrania prawidłowych współczynników wygrać jest tu wyjątkowo ciężko. Jest to szczególnie zauważalne na przykładzie parametru zastraszania, a konkretnie odporności na tego typu „ataki” ze strony pozostałych kierowców. Nie skłamię chyba mówiąc, iż ucieczka przed zawodnikiem, którego parametr zastraszania jest rozwinięty w znacznie większym stopniu graniczy zazwyczaj z cudem. Widoczny na ekranie pasek błyskawicznie spada bowiem do zera, przez co trzeba się liczyć z chwilową utratą widoczności. Analogicznie jest zresztą w przypadku pozostałych czynników. Przykładowo, nie inwestując zbytnio w hamulce można mieć spore problemy z pokonaniem większości zakrętów. Być może niektórym z Was rozwiązania te przypadną do gustu. Ja nie mogłem się do nich przekonać. O ile jeszcze S.C.A.R. mógł być uznawany za klasyczną ścigałkę, o tyle Evolution GT raczej nią już nie jest.

W ramach pocieszenia dodam, iż producenci gry przygotowali kilkadziesiąt zróżnicowanych pojazdów, które w miarę postępów w rozgrywce są sukcesywnie odblokowywane. Co ciekawe, w większości mamy tu do czynienia z autami produkowanymi w Europie, które stosunkowo rzadko pojawiają się w innych PeCetowych ścigałkach. Możemy między innymi zasiąść za kierownicą najnowszego Seata Leona czy też wybranych modeli TVR (T350 i Tuscan). W grze pojawiają się również sportowe bolidy, biorące udział w profesjonalnych wyścigach. W ramach ciekawostki należy w tym miejscu dodać, iż jednym z silniejszych pojazdów jest doskonale znany w naszym kraju Chevrolet Lacetti. :-)

O modelu jazdy wspomniałem już nieco wyżej. Od siebie dodam, iż osoby, które miały do czynienia z grą S.C.A.R. nie będą raczej zachowaniem pojazdów zawiedzione. Z całą pewnością jednak dość nietypowy model jazdy nie wszystkim przypadnie do gustu. O ile szybszymi autami steruje się bardzo przyjemnie i można się nawet pokusić o wykonywanie efektownych poślizgów, o tyle wolniejsze maszyny w niektórych sytuacjach potrafią nieprzyjemnie zaskoczyć. Szkoda też, iż nie poprawiono modelu uszkodzeń. Mam tu wyłącznie na myśli wizualny aspekt tego elementu gry, albowiem już dwie poważniejsze stłuczki pozwalają wykluczyć dany pojazd z dalszej jazdy.

Film mi się urwał... czas kończyć z tą grą!

Graficznie Evolution GT wypadł bardzo kiepsko. Jest to szczególnie widoczne na przykładzie modeli pojazdów. Niektóre z nich wykonane zostały bardzo niechlujnie (np. Opel Astra VXR). Nienajlepiej wypadło także otoczenie, nawet pomimo tego, iż niektóre wyścigi rozgrywane są na doskonale znanych sportowych obiektach. Doczepić można się również do ubogiego zestawu kamer (zaledwie trzy), z których obserwujemy przebieg wyścigu. Jedynego pocieszenia można doszukać się w stosunkowo niskich wymaganiach sprzętowych. Nieporównywalnie lepiej prezentuje się pod tym względem warstwa dźwiękowa. Mam tu na myśli zarówno odgłosy silników poszczególnych maszyn, jak i dynamiczne utwory muzyczne, które bardzo szybko zaczynają się niestety powtarzać.

Recenzowana ścigałka zdecydowanie nie przypadła mi do gustu. Odnoszę wrażenie, iż tytuł ten spodoba się wyłącznie tym osobom, które przy wielokrotnie wspominanej grze S.C.A.R. bawiły się świetnie i jednocześnie oczekiwały od niej jeszcze większej innowacyjności. Typowy miłośnik czterech kółek zrezygnuje z dalszej zabawy już po kilku pierwszych wyścigach, tym bardziej iż prawidłowy dobór współczynników jest tu najistotniejszy. W przeciwnym przypadku zabawa bardzo szybko staje się frustrująca, a nie o to w tego typu produkcjach chyba chodzi...

Jacek „Stranger” Hałas

PLUSY:

  • bogaty wachlarz trybów zabawy, pojazdów oraz tras;
  • w dalszym ciągu ciekawy model jazdy, który jednak nie każdemu przypadnie do gustu.

MINUSY:

  • tak na dobrą sprawę Evolution GT jest rozbudowanym i jednocześnie niezbyt grywalnym cRPG-iem, a nie pełnoprawną ścigałką;
  • przestarzała grafika, która w pewnych miejscach prezentuje niższy poziom od gry S.C.A.R.

Jacek Hałas

Jacek Hałas

Z GRYOnline.pl współpracuje od czasów „prehistorycznych”, skupiając się na opracowywaniu poradników do gier dużych i gigantycznych, choć okazjonalnie zdarzają się i te mniejsze. Oprócz ponad 200 poradników, w swoim dorobku autorskim ma między innymi recenzje, zapowiedzi oraz teksty publicystyczne. Prywatnie jest graczem niemal wyłącznie konsolowym, najchętniej grywającym w przygodowe gry akcji (najlepiej z dużym naciskiem na ciekawą fabułę), wyścigi i horrory. Ceni również skradanki i taktyczne turówki w stylu XCOM. Gra dużo, nie tylko w pracy, ale także poza nią, polując – w granicach rozsądku i wolnego czasu – na trofea i platyny. Poza grami lubi wycieczki rowerowe, a także dobrą książkę (szczególnie autorstwa Stephena Kinga) oraz seriale (z klasyki najbardziej Gwiezdne Wrota, Rodzinę Soprano i Supernatural).

więcej

Recenzja gry TDU: Solar Crown. Cud nie nastąpił, ale i tak pełna wersja jest o wiele lepsza niż katastrofalne demo
Recenzja gry TDU: Solar Crown. Cud nie nastąpił, ale i tak pełna wersja jest o wiele lepsza niż katastrofalne demo

Recenzja gry

Wersja demo Test Drive Unlimited: Solar Crown gotowała nas na najgorsze. Z ulgą donoszę, że najgorsze nie nastąpiło. I choć TDU ma wielkie problemy, broni się na tyle, by rozpatrzeć go jako odświeżającą odskocznię od Forzy Horizon… za rok, może dwa.

Recenzja Forza Motorsport - dziś „wczesny dostęp”, jutro wielka gra
Recenzja Forza Motorsport - dziś „wczesny dostęp”, jutro wielka gra

Recenzja gry

Forza Motorsport wreszcie powraca, by upomnieć się o należną jej koronę królestwa simcade’owych wyścigów. I choć potrafi poprzeć swe roszczenia wieloma mocnymi argumentami, nie jest jeszcze w pełni gotowa, by objąć władanie.

Recenzja The Crew Motorfest - hawajska Forza zjadliwa nawet z ananasem
Recenzja The Crew Motorfest - hawajska Forza zjadliwa nawet z ananasem

Recenzja gry

The Crew Motorfest nawet nie próbuje udawać, że nie jest klonem Forzy Horizon. Ale – jak się okazuje – to klon całkiem niezły, oferujący sporo radości z jazdy.