Faust - Chaen | Jazz i Faust poradnik Jazz i Faust
Ostatnia aktualizacja: 17 października 2019
FAUST - Chaen
Miasto handlarzy niewolników, a także wszelkiej maści łotrów oraz rzezimieszków. Miasto spelun, palarni opium i ciemnych zaułków. Miasto Chaen...
Postanowiłem zacząć moje poszukiwania od znanej chyba wszystkim marynarzom palarni opium "Siedem Nieszczęść". Kiedy wszedłem do zaułka prowadzącego do palarni, zauważyłem, że dwóch opryszków znęca się nad jakimś biedakiem. Wiedziałem, że prośbą tu nic nie załatwię, więc pomogłem sobie pistoletem. Wreszcie do czegoś się przydał. Zabrałem nieszczęśnika do palarni. Kiedy powiedziałem skośnookiemu właścicielowi o wydarzeniu, ten wręczył mi fajkę wodną. Tak, to rannemu na pewno pomoże się odprężyć... W zamian otrzymałem dość sporo pieniędzy. Czy wypadało mi odmawiać?
Zamieniłem jeszcze kilka słów z przedstawicielem żółtej rasy. Może coś będzie wiedział o nieznajomej? Niestety, Fu-Czin radził, by zapytać o nią waluciarza, który zna więcej plotek. On osobiście słyszał jedynie o jakimś bajecznie bogatym sułtanie, który rzekomo pojawił się na pustyni. Bajki...
Skoro świt pobiegłem do pobliskiego kantoru, gdzie jego właściciel, przedstawiciel narodu wybranego, zaproponował, bym raczej odnalazł jego jednookiego pomocnika, który uciekł z jego pieniędzmi. Wtedy może okazać się, że pamięć waluciarza odzyska dawną świeżość... Czy na tym świecie już nic nie ma za darmo, nawet dobrego słowa?!
Włóczenie się po mieście nie przyniosło oczekiwanych rezultatów. Żadnego jednookiego nie napotkałem. Postanowiłem więc wstąpić do kantoru, by za otrzymane od rannego pieniądze kupić potrzebne mi informacje. Moja piękna, na targu niewolników?! Musiałem ją ratować! Pobiegłem do palarni. Tam mój bogaty znajomy poprosił, abym przyniósł mu trochę wina. W takiej chwili?! Targ był daleko, ale co robić... Dał mi pieniądze? Tak, tylko, że ja już ich nie miałem. Może na miejscu coś wymyślę...
Kiedy dotarłem na plac targowy, mijając po drodze harem i starego zaklinacza węży, dowiedziałem się od handlarza, że moją piękną rudowłosą kupił jakiś zamorski kupiec. Domyślałem się kto to, ale aby upewnić się, potrzebowałem wina. Waluciarz handluje winem? Cóż... Oczywiście zgodził się sprzedać mi ten napój bogów, ale nie za darmo. Kosztowało mnie to pistolet. Teraz musiałem zdobyć dzban... Zaklinacz węży, tak jest! Ale nie było tak łatwo, by oddał mi swój domek dla kobry. Dopiero na widok fajki wodnej zrobił się dużo chętniejszy do wymiany. Zatkałem korkiem dzban. Zostało wygnać stamtąd węża. Gołymi rękami przecież go nie wyciągnę! Ale wystarczyło chwilę pomyśleć i... W palarni postawiłem dzban na palenisku i wąż sam poszedł sobie precz. Przegrzał się...
Uzupełniłem dzban winem u waluciarza i po chwili znów byłem w palarni. Kiedy wręczyłem zamawiającemu wino, dowiedziałem się, że jest on wezyrem sułtana Czerwonych Piasków i faktycznie kupił piękną niewolnicę, jako prezent dla swojego władcy. W zamian za ocalenie mu życia, poprosiłem by zabrał mnie tam. Zgodził się dopiero, gdy obiecałem, że jako prezent podaruję sułtanowi potwora z Czarnych Wysp. Dał mi pieniądze i wysłał po wielbłądy na targ.
Kupiłem za otrzymane złoto dwa dromadery i prowiant na drogę. W tym momencie zauważyłem siedzącego wśród niewolników osobnika, znanego mi jako Jazz. Nie mogłem go tak zostawić... Nadzorca zgodził się wymienić Jazza na młodego wielbłąda. Kiedy chciałem poznać historię uwięzienia, Jazz zaproponował, aby nasza dłuższa rozmowa odbyła się w lepszych warunkach, w zajeździe dla karawan. I uciekł... To się nazywa wdzięczność...
Wróciłem do wezyra. Nie był zadowolony. Stwierdził, że teraz będę musiał przez pustynię wędrować na pieszo i jako miejsce spotkania wyznaczył mi pierwszy postój za Wąwozem Os. A jak ja miałem przedostać się przez ten koszmarny wąwóz?! To już nikogo nie interesowało?!