Odcinek 1 - Pilot | Solucja | Gotowe na wszystko poradnik Gotowe na wszystko
Ostatnia aktualizacja: 17 października 2019
No cóż, w nowym domu byłam sama jakieś 4 minuty. Gdy tylko rozejrzałam się po parterze do drzwi zapukała Edie. Opowiedziała mi w kilku słowach o Wisteria Lane, a potem niespodziewanie wyszła mówiąc, że śpieszy się do pracy. Żeby jednak nie było nudno, zaraz po jej wyjściu do drzwi zapukała pierwsza sąsiadka - niejaka Bree Van de Kamp. Wymieniłyśmy uprzejmości, a potem zaprosiła mnie do siebie. Miałyśmy poplotkować, a przy okazji mogłam poznać resztę sąsiadek. Dlaczego więc miałam się nie zgodzić...
Przed wyjściem sprawdziłam jeszcze tylko pocztę. Jak się okazało w mojej skrzynce była koperta zaadresowana do E.B. Zaintrygowana delikatnie odtworzyłam kopertę, a w środku znalazła fiolkę z lekami. Pomyślałam, że zajmę się tym później i pobiegłam na umówione spotkanie.
Pierwszą osobą z którą złapałam kontakt była Lynette. Opowiedziała mi o swoich dość niesfornych synach, ale wbrew pozorom nie zrobiło to na mnie większego wrażenia - w końcu sama też jestem matką. Ze stojącą obok Gabriell wymieniłyśmy się uwagami na temat ciuchów i praktycznie z miejsca umówiłyśmy na zakupy. Ostatnią nową twarzą była Susan. Opowiadała o swoim świeżym rozwodzie i związanymi z nim rozterkami.
Kiedy już poznałam wszystkie panie, te chciały dowiedzieć się czegoś o mnie. Reakcje na moją opowieść o wypadku i utracie pamięci były różne. Jednak gdy dziewczyny przetrawiły tę informacje przeszłyśmy do głównego tematu. Jak się okazało była nim niejaka Edie. Po kilku chwilach skojarzyłam, że inicjały z korespondencji w mojej skrzynce pasują właśnie do niej! Gdy wracałam już do domu zauważyłam, że przy mojej skrzynce ktoś bezczelnie majstruje. To była właśnie Edie. Próbowała wmówić mi, że czeka na ważne dokumenty ale ja i tak wiedziałam już swoje. Tymczasowo odesłałam ją z kwitkiem.
Weszłam do domu i wzięłam się za przygotowanie obiadu - zupa jalapeno powinna być w sam raz. Gdy tylko skończyłam do domu wszedł David. Zamieniliśmy dwa słowa i razem z Jamesem usiedliśmy do stołu. Jak zwykle z Jamesa trzeba było wszystko wyciągać siłą, na szczęście David był bardziej rozmowny. Gdy skończyliśmy obiad, zabraliśmy się do deseru...