Resident Evil 8. Gry, które chcemy zobaczyć na PS5
Spis treści
Resident Evil 8
Szansa na pojawienie się na PS5: bardzo wysoka
Szansa na pojawienie się na innych platformach: bardzo wysoka
Po kilku chudych latach Resident Evil powrócił w pełnej chwale. Remake Resident Evil 2 z powodzeniem odświeżył klasyczną odsłonę cyklu i przedstawił ją nowemu pokoleniu graczy. Resident Evil VII: Biohazard skierowało natomiast serię na nowe tory, z jednej strony wracając do porzuconych wcześniej korzeni i znów koncentrując się bardziej na atmosferze grozy niż na czystej akcji, z drugiej dość odważnie stawiając na widok z perspektywy pierwszej osoby.
Aktualnie wciąż jeszcze nie opadły emocje po debiucie remake’u Resident Evil 3, który podzielił fanów. Plotki wskazują na to, że w przyszłości dostaniemy również zbudowaną na nowo wersję czwartej odsłony serii. Ale to wszystko projekty poboczne względem Resident Evil 8, którego powstanie jest wyłącznie kwestią czasu.
Pytanie brzmi – jaką formę przybierze ów tytuł? Ponowny nacisk na akcję rodem z Resident Evil 5 i 6 raczej nie wchodzi w grę, bowiem stanowczo nie przypadło to fanom do gustu. Produkcja ta albo będzie tradycyjnym survival horrorem (z akcją pokazaną z perspektywy trzeciej osoby), bazującym na rozwiązaniach z RE2 Remake, albo kontynuatorem podejścia zapoczątkowanego w REVII.
Jako że tej pierwszej opcji trzymają się remake’i, nie miałbym nic przeciwko kolejnej pozycji z perspektywą pierwszoosobową jak w „siódemce”. Formuła wciąż jest świeża i sprawdziła się, choć na pewno pozostawiła miejsce na poprawki – FPP-owy RE8 powinien mieć zdecydowanie lepszy system walki od drewnianego rozwiązania z poprzedniej części cyklu. Ewentualnie może nie mieć go wcale – w końcu najlepsze fragmenty Resident Evil VII to były te sceny, gdy nie mogliśmy się bronić i pozostawała nam jedynie ucieczka.
Chcielibyśmy także gry: Silent Hill
Wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują, że świat Cichego Wzgórza jest już martwy. Kultowy survival horror, który jako jeden z pierwszych pokazał, że interaktywne horrory nie muszą opierać się na zagraniach typu „zombie wyskakujący z szafy”, tylko oddziaływać na naszą psychikę, po serii słabych odsłon został ostatecznie pogrzebany przez Konami w trakcie głośnego konfliktu między korporacją a Hideo Kojimą. Nadzieja umiera jednak ostatnia – Japończykom zawsze może się coś odwidzieć i mogą dać zielone światło kolejnej części cyklu Silent Hill. Ewentualnie firma może połasić się na dodatkowe pieniądze i wypożyczyć prawa do marki jakiemuś innemu deweloperowi, skoro sama nic nie chce z nią robić. Tak, kiedy chodzi o moje ukochane serie, bywam niepoprawnym optymistą.