autor: Paweł Woźniak
Siedem klonów GTA tak złych, że goni je policja
Wiemy dobrze, jak dobrze sprzedaje się GTA. Nic dziwnego, że wielu chciało stworzyć własny przebój w tym samym stylu. Niestety, wielu poległo próbując.
Spis treści
Naprawdę trudno opisać, jak ogromny wpływ na branżę gier wideo miało studio Rockstar Games wraz ze swoim cyklem Grand Theft Auto. Wydane w 2001 roku GTAIII przeniosło akcję do trójwymiaru, co okazało się strzałem w dziesiątkę i początkiem nowej epoki w historii tej serii. Oczywiście za tak dużym sukcesem stoi również masa innych czynników – przede wszystkim otwartość świata i ogrom możliwości kreowania własnych form wirtualnej zabawy (często brutalnej i niezgodnej z prawem).
To sprawiło, że w latach, kiedy ogromną popularnością cieszyło się San Andreas i Vice City, inni deweloperzy postanowili tworzyć własne GTA. Zdarzało się, że produkcje te były całkiem niezłe, wprowadzały nawet nieco oryginalnych pomysłów (ot, chociażby pierwsze Just Cause), jednak duża ich część koniec końców okazywała się po prostu słaba. Dzisiaj przyjrzymy się właśnie takim miernym klonom GTA (zarówno tym z dawnych lat, jak i obecnym).
KLONY GTA
Już samo wyrażenie „klon GTA” nie przedstawia danej produkcji w dobrym świetle. Pojawiło się ono po 2001 roku, kiedy to na rynek masowo zaczęły trafiać marne podróbki dzieła Rockstara, stawiające głównie na otwarty świat, podróżowanie za pomocą rozmaitych pojazdów i strzelanie, a ich pełna przemocy fabuła kręciła się wokół przestępstw oraz walk gangów. W obecnych czasach takie gry można znaleźć przede wszystkim na urządzeniach mobilnych.
Driver 3
- Data premiery: 20 czerwca 2004 (PS2, Xbox), 18 marca 2005 (PC)
- Producent: Reflections Interactive
- Wydawca: Ubisoft/Atari
- Co przeszkodziło w odniesieniu sukcesu: niepotrzebne wprowadzenie zadań typu „idź, zabij” oraz strzelania, zamiast rozbudowania tego, co polubili fani poprzednich odsłon
Wydawać by się mogło, że po wypuszczeniu dwóch bardzo dobrze przyjętych wyścigowych gier akcji deweloperzy ze studia Reflections Interactive wzniosą się na wyżyny swoich umiejętności i zaserwują graczom to, co ci naprawdę polubili – pościgi i wybuchowe akcje – tyle że w nieco odświeżonej formie. Niestety, twórcy najwyraźniej podeszli do sprawy zbyt ambitnie (jakby chcąc pokazać, że mają do zaproponowania coś znacznie lepszego niż GTA) i w ich grze oprócz wyścigów znalazły się także rozbudowane sekwencje strzelankowe oraz spory kawałek świata do zwiedzania (również na piechotę!). Chęć stworzenia prawdziwego gangsterskiego sandboksa przerosła jednak możliwości tych autorów – w trzecim Driverze kulało całkiem sporo elementów.
Gracze ponownie mieli okazję wcielić się w działającego pod przykrywką policjanta Johna Tannera, którego celem było rozpracowanie nielegalnych poczynań pewnej szajki. Nie była to może fabuła wysokich lotów, ale starzy wyjadacze dobrze wiedzą, że nie o to w Driverze do końca chodziło. Liczyły się przede wszystkim emocjonujące sekwencje wyścigowe, których w nowej odsłonie oczywiście nie zabrakło (i co najważniejsze – po raz kolejny zostały dobrze zrealizowane). Problem pojawił się w związku z tym, że Driver próbował konkurować z GTA w sferze strzelankowej. Broń w żaden sposób nie oddawała jednak „feelingu” strzelania (nie miała nawet odczuwalnego odrzutu), przeciwnicy zachowywali się po prostu głupio, a domyślne sterowanie do dziś przyprawia o ból głowy. To wystarczyło, by każda sekwencja wymagająca takiej formy akcji szybko nudziła i frustrowała. Między innymi właśnie za to Driver 3 został w wielu recenzjach mocno skrytykowany, a deweloperzy musieli pogodzić się z faktem, że próba stworzenia konkurenta GTA okazała się sporym niewypałem.