autor: Maciej Kozłowski
Przegląd frakcji w grze Might & Magic: Heroes VI - Inferno
Dzieje Piekła są równie pokrętne i tajemnicze jak ono samo. Demony i ogniste poczwary pojawiły się dopiero w trzeciej odsłonie sagi Heroes, od razu zajmując stałe miejsce w sercach wielu graczy.
Spis treści
Dzieje Piekła są równie pokrętne i tajemnicze jak ono samo. Demony i ogniste poczwary pojawiły się dopiero w trzeciej odsłonie sagi Heroes, od razu zajmując stałe miejsce w sercach wielu graczy. Bluźniercze zastępy śmiało kroczyły swymi ognistymi ścieżkami, pozostawiając za sobą jedynie chaos i cierpienie – któż mógł oprzeć się ich bezczelnemu urokowi? Ten swoisty marsz trwa po dziś dzień – w szóstej części cyklu poznamy wreszcie jego przyczyny.
Historia Inferno, jak i zamieszkujących go demonów, zaczęła się na długo przed pojawieniem się ich w Heroesach. W starym cyklu gier RPG, pod tytułem Might and Magic (z którego „Hirołsi” wyrośli), były to stworzenia... z kosmosu. Bohaterowie gracza walczyli więc z demonami i piekielnymi pomiotami nie tylko na spalonej ziemi, ale również na statkach kosmicznych i obcych planetach. Skomplikowana technologia potworów dawała im znaczną przewagę, jednak dzielni śmiałkowie ostatecznie pokonali odrażającą, obcą zarazę.
Dwie najnowsze części serii o bohaterach mocy i magii zupełnie zrywają z tą spuścizną. Być może szefowie Ubisoftu stwierdzili, że cyberdemony są za mało klimatyczne. Jakby nie było, w najnowszych Heroesach spotkamy się jedynie z typowymi dla fantastyki, rogatymi, prymitywnymi potworami. Może to i lepiej?
Z ognia powstałeś, w ogień się obrócisz
Mieszkańcy Inferno nie są ludźmi. Stworzenia z piekielnych czeluści mogą przypominać nieco przedstawicieli innych ras, jednak służy to jedynie podstępowi. Oszustwo, kłamstwo, intryga – oto główne narzędzia dzieci zniszczenia. Nadrzędną wartością jest prawdziwie nieokiełznany, nieograniczony niczym Chaos – symbolizowany przez boga wszystkich piekielników, czyli płomiennego smoka Urgasha. Właśnie on jest ojcem diabelskich pomiotów – powstałych jedynie po to, by unicestwić wszystko, co dobre w Ashanie. Są one sługami jego woli, niewolnikami niewyobrażalnego szaleństwa swego stwórcy. A ten pragnie jedynie zgliszczy i niekończącej się pożogi.
Dzikość i szał destruktora obecny jest w każdym jego dziele – również w demonach. Te nie troszczą się o swoje zdrowie czy bezpieczeństwo – dlatego na wojnę zawsze wyruszają uzbrojone po zęby, nie bawiąc się jednak w polową medycynę ani żadne środki ochronne. Uderzyć szybko i zdecydowanie – oto ich główne hasło. Trudno dziwić się takiej butności potworów – w końcu podczas każdego starcia mogą liczyć na całe legiony swych współbraci, przywoływanych z piekielnej otchłani. Z takim wsparciem śmierć im nie straszna.