autor: Szymon Liebert
Sprawdź to!. Prosto z indie #6 - zombie, portale, cyberpunk... znowu?!
Spis treści
Sprawdź to!
Dead Pixels
- Premiera: już jest
- Cena: 2,99 euro
- Dostępność: oficjalna strona
- Producent: CSR Studios
Doszło do wycieku radioaktywnych materiałów i mieszkańcy miasta przemienili się w zombie. Wojsko rozpoczęło walkę z potworami, ale po drugiej stronie metropolii utknęła czwórka ocalałych. Ekipa ta próbuje przedostać się przez zagrożone tereny, aby uratować się przez śmiercią. Taki scenariusz przerabialiśmy już dziesiątki razy – także w czteroosobowym trybie kooperacji, który jest główną atrakcją Dead Pixels. Produkcja ta ma jednak dwie niezaprzeczalne zalety.
Zacznijmy od tego, że jest wyjątkowo tania – grę można kupić za zaledwie 3 euro (osoby uważnie śledzące różne paczki „indyków” mogły dostać ją taniej w ramach Indie Royale). Po drugie – gra studia CSR to naprawdę kawał dobrej roboty. Całość jest czymś w rodzaju przeróbki klasycznego River City Ransom (lub nowszych Castle Crashers, Scott Pilgrim), kładącej nacisk na strzelanie. Prosta do opanowania rozgrywka, hordy zombie, dziesiątki rodzajów broni, zabawna oprawa, sporo poziomów i tryb kooperacji. Chyba nie trzeba dodawać nic więcej.
E.Y.E.: Divine Cybermancy
- Premiera: 2011
- Cena: 9,99 euro
- Dostępność: oficjalna strona
- Producent: Streum On Studio
E.Y.E nie jest nową grą, bo miała premierę niemal rok temu, ale warto ją w tym momencie przywołać. Tym bardziej, że wiele wskazuje na wielki powrót do łask cyberpunkowej otoczki. W ubiegłym roku dostaliśmy dobrze przyjęte Deus Ex: Bunt ludzkości, niedawno dowiedzieliśmy się, że podobny tytuł tworzy polski CD Projekt RED (podobny, bo cyberpunkowy). Poza tym E.Y.E doczekało się sporych rozmiarów aktualizacji, która zmienia naprawdę wiele aspektów rozgrywki. A ta już w wersji podstawowej może zaskoczyć niejedną osobę. Divine Cybermancy jest bowiem strzelanką z nadbudową RPG oraz tak otwartą strukturą, na ile to możliwe przy skromnych środkach studia Streum On.
E.Y.E rozgrywa się w cyberpunkowym uniwersum przyszłości, w którym terenem działań postludzi przestała być jedna planeta. Gracz szybko zostaje wplątany w międzygalaktyczną intrygę oraz konflikt kilku zwaśnionych frakcji. Każda z nich ma swoje racje i problemy, ale nie są one nachalnie nam narzucane. Chcesz zagłębić się w ten świat – proszę bardzo, możesz przeczytać nawet jego długą historię w archiwum. Nie chcesz – skupiasz się na rozgrywce. Zabawa jest świetna, bo misje mają otwartą strukturę, wiele celów pobocznych i ukryte, opcjonalne rozwiązania. Zwiedzając okolicę, możemy trafić na specjalne przejścia, zebrać informacje lub pozyskać wsparcie lokalnej frakcji. Niemal każdy dialog przynosi jakieś korzyści lub zagrożenia – czasami nie od razu, bo z konsekwencji niektórych decyzji zdajemy sobie sprawę dopiero później.
Otwartość misji to nie wszystko, co imponuje w tej grze. Świetna jest także sama rozgrywka, łącząca strzelanie, kombinowanie, skradanie się i rozwijanie postaci. W E.Y.E możemy prowadzić badania nad ulepszeniami bohatera, pakować w niego implanty oraz korzystać z coraz lepszej technologii. Fajnie rozwiązano hakowanie – to minigierka, w której włamujemy się lub niszczymy nasz cel. Manipulując innymi obiektami, ryzykujemy jednak tym, że sami padniemy ofiarą włamania-kontrataku. W jakiej innej grze jest coś takiego? W jakiej innej z tych wszystkich atrakcji można korzystać w kilkunastoosobowym trybie kooperacji? Divine Cybermancy to naprawdę gigantyczna rzecz – czasami nietrafiona, ale jednak ambitna czy wręcz nieco wizjonerska.
Pewnym minusem Divine Cybermancy jest to, o czym wspomniałem na początku – skromny budżet twórców. Gra nie wygląda przez to tak ładnie, jak mogłaby, wciąż zawiera pewne błędy, nie oferuje mówionych dialogów, nie ma bogatych przerywników filmowych. Producent nie zadbał też do końca, by w stu procentach objaśnić wszystko odbiorcy, chociaż próbował zasygnalizować najważniejsze motywy (np. za pomocą krótkich filmów instruktażowych dostępnych bezpośrednio w grze). Takie „drobnostki” są jednak niczym wobec ogromnych zalet E.Y.E To jedna z ciekawszych i ambitniejszych produkcji cyberpunkowych, którą można porównać z takimi przedstawicielami klasyki jak System Shock czy Deus Ex. Mam nadzieję, że to wystarczająca rekomendacja.