autor: Marek Grochowski
Olimp. Poprzednio w BioShock
Spis treści
Olimp
Bogowie chyba mają mnie w swojej opiece. W czasie, gdy byłem na granicy śmierci, pani naukowiec, dr Tenenbaum, usunęła mi z podświadomości część reakcji na polecenia Fontaine’a. Co prawda Frank wciąż może mną manipulować, odbierać moce i wpływać na szybkość bicia serca, ale być może zdążę go pokonać, nim zejdę na zawał.
Nie na darmo określają panią Tenenbaum pieszczotliwym „Wunderkind”. Może przez wspieranie mnie chce się odwdzięczyć za to, że zawsze ratowałem dla niej Siostrzyczki. A może dręczą ją wyrzuty sumienia. W końcu to ona odkryła ADAM-a, wraz z pewnym marynarzem wynajdując na dnie Atlantyku ślimaki o specyficznym działaniu. Z drugiej strony – nie mogła wiedzieć, że substancja stanie się zarzewiem konfliktu między Fontaine`em a Andrew Ryanem.
Nie filozofuję jednak zbyt długo na temat pobudek pani doktor, bo Frank stara się obniżyć poziom mojego zdrowia. Muszę dopaść drania. Najpierw jednak wypadałoby uwolnić się spod jego wpływu. Ma mi w tym pomóc antidotum, które znajdę w biurze dr Suchonga czy też innego Bruce’a Lee.
Póki co czeka mnie jeszcze starcie z wysłannikami Fontaine’a, a także ponowne spotkanie z chorym psychicznie Cohenem. On też okazuje się być po złej stronie mocy. Tym razem nie wytrzymuję i kończę żywot króliczkowego artysty. Przy zwłokach odnajduję kilka zabawek i 69 dolarów. Dlaczego nie 70?
Plac Apolla
Jestem coraz bliżej biura Suchonga. Podobno z niego też niezły gagatek – dotąd działał na dwa fronty. Raz pomagał Andrew, innym razem Frankowi. A po godzinach udoskonalał jeszcze konstrukcję ołowianych Tatuśków, które były jego oczkiem w głowie.
Od pewnego czasu doktor nie daje znaków życia. Jeśli w Rapture ktoś nie daje znaków życia, to znaczy, że albo nie ma znaków, albo życia. Widząc zwłoki Suchonga na stole w klinice, stwierdzam, że chodzi o to drugie. Zginąć z rąk samodzielnie zaprojektowanego Tatuśka – to musi być upokarzające.
Ważniejsze jednak, że w biurze doktora odnajduję antidotum i wreszcie uwalniam się spod wpływu Franka. Dopiero teraz widzę, jakie zniszczenia poczyniła wojna pomiędzy Fontaine`em i Ryanem. Plac Apolla to istna ruina, ze zdezelowaną stacją metra w pakiecie. Nie zamierzam dłużej tu zostawać. Wsiadam do batysfery i jadę dalej. Docieram do Punktu Prometeusza.
Punkt Prometeusza. Finał
I kogo widzę na dzień dobry? Franka Fontaine’a. Eks-Atlas okazuje się być niezłym tchórzem, bo ucieka, zanim mam okazję podziurawić go kulami. Ruszam w pościg, ale kondycja już nie ta i będę potrzebował lepszego sposobu. Dr Tenenbaum mówi, że bez superbroni się nie obejdzie. Zaraz... mam się przebrać w skafander Tatuśka?! Czyś ty kobieto oszalała?
Mój żałosny dar przekonywania sprawia, że faktycznie zaczynam kompletować ubiór Big Daddy’ego. Hełm, pseudozbroja, feromony. Jestem pewien, że teraz nie tylko wyglądam jak idiota, ale również tak pachnę. I do tego z tym ustrojstwem na głowie mam ograniczone pole widzenia.
Potrzeba mi jeszcze trochę ADAM-a. W jego zebraniu pomaga mi jedna z Siostrzyczek, której bronię przed Genofagami. Na koniec robię zakupy w Ogrodzie Obfitości, po czym solidnie naszprycowany chemią i objuczony bronią ruszam na finałowe spotkanie z Fontaine`em.
Jest mały kłopocik. Frank nawciągał się znacznie więcej ADAM-a, niż sądziłem i teraz jest kilka razy silniejszy ode mnie. Próbuję go osłabić, odsysając trochę energii strzykawką, ale gość natychmiast robi ze mnie szmacianą lalkę. Do tego niemilec przeistacza się w trzy różne postacie – ognistą, lodową i elektryczną. Pewnie, jeszcze w jelenia się zmień!
Po dogłębnej analizie sytuacji obieram nową taktykę: ładuję w Fontaine’a wszystkim, co mam. Gdy Frank na chwilę pada, podbijam do niego ze strzykawką. Po kilku takich akcjach nareszcie kończę występ wroga, a towarzyszące mi Siostrzyczki dopełniają dzieła, wysysając z oponenta resztki ADAM-a.
Dr Tenenbaum opowiada, co działo się dalej. Nie chcę jej słuchać. Zdania co do dalszej części historii będą jeszcze długo podzielone...
Marek „Vercetti” Grochowski