Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM

Digital Combat Simulator World Publicystyka

Publicystyka 30 listopada 2021, 20:08

Immersja w domu – VR czy monitor?. Polski „Jastrząb” - jak się lata F-16C w domu

Spis treści

Immersja w domu – VR czy monitor?

Jak się więc lata F-16 w warunkach domowych? Zupełnie tak, jak robią to piloci sił powietrznych niektórych państw, również wykorzystujący symulatory na pecetach (w tym DCS World) podczas ćwiczeń w bazach. Wszyscy używają takich samych joysticków i siedzą przed monitorem lub w coraz bardziej popularnych goglach VR. Wśród fanów symulatorów i na stanowiskach treningowych najczęściej widać zestaw Warthog firmy Thrustmaster, który zawiera wierną replikę drążka samolotu F-16C. W przypadku Jastrzębia to najlepszy wybór, bo joystick ma już domyślnie przypisane identyczne funkcje, co „w realu”. Przepustnica do kompletu powstaje obecnie w innej firmie i na razie przechodzi testy wewnętrzne.

Kwestia monitora lub gogli VR to obecnie w obu przypadkach wybór typu „coś za coś”. Przy tradycyjnym monitorze można ustawić ultradetale, wysoką rozdzielczość i niezależnie od misji i sytuacji uzyskać bardzo płynny obraz. Takie latanie „dwuwymiarowe” nie różni się jednak za bardzo od tego, co znamy od początków symulatorów na domowych komputerach. Pozwala sprawnie obsługiwać systemy samolotu, ale nie oddaje w odpowiedni sposób realiów samego latania – oczywiście tylko od strony wizualnej, bo nawet symulatory za 30 milionów dolarów nie umożliwiają doznawania przeciążeń czy fizycznego czucia samolotu.

Trudno opisać wrażenia i poczucie immersji, gdy po raz pierwszy zobaczy się kabinę samolotu w goglach VR. Żaden screen nie odda trójwymiarowości i poczucia skali. Ceną za to jest płynność i jakość obrazu. - Polski „Jastrząb” w grze i w realu - jak się lata F-16C w domu - dokument - 2021-11-30
Trudno opisać wrażenia i poczucie immersji, gdy po raz pierwszy zobaczy się kabinę samolotu w goglach VR. Żaden screen nie odda trójwymiarowości i poczucia skali. Ceną za to jest płynność i jakość obrazu.

Symulatory, w których siedzi się w miejscu i tylko rusza głową dookoła, są za to wręcz stworzone do technologii VR. Latanie w goglach VR podnosi immersję do niesamowitego poziomu, który zmienia sposób patrzenia na gry na domowym PC. Wrażenie robi zwłaszcza poczucie właściwej skali, gdy po raz pierwszy spojrzymy w tył i zobaczymy podczepiony pod skrzydłem pocisk JSOW wielkości kajaka albo gdy zbliżymy się do innego samolotu, lecąc w formacji. VR pozwala też odrobinę poczuć to, o czym często mówią piloci F-16 – że to samolot, w którym siedzi się jak na samolocie, a nie w samolocie, a to dzięki pozbawionej ramek kroplowej osłonie kabiny i przechyleniu fotela do tyłu.

Zostało jeszcze 60% zawartości tej strony, której nie widzisz w tej chwili ...

... pozostała treść tej strony oraz tysiące innych ciekawych materiałów dostępne są w całości dla posiadaczy Abonamentu Premium

Abonament dla Ciebie

Dariusz Matusiak

Dariusz Matusiak

Absolwent Wydziału Nauk Społecznych i Dziennikarstwa. Pisanie o grach rozpoczął w 2013 roku od swojego bloga na gameplay.pl, skąd szybko trafił do działu Recenzji i Publicystki GRYOnline.pl. Czasem pisze też o filmach i technologii. Gracz od czasów świetności Amigi. Od zawsze fan wyścigów, realistycznych symulatorów i strzelanin militarnych oraz gier z wciągającą fabułą lub wyjątkowym stylem artystycznym. W wolnych chwilach uczy latać w symulatorach nowoczesnych myśliwców bojowych na prowadzonej przez siebie stronie Szkoła Latania. Poza tym wielki miłośnik urządzania swojego stanowiska w stylu „minimal desk setup”, sprzętowych nowinek i kotów.

więcej

Digital Combat Simulator World

Digital Combat Simulator World

Renesans symulatorów lotniczych – czy jest szansa na fabularną grę akcji z samolotami bojowymi?
Renesans symulatorów lotniczych – czy jest szansa na fabularną grę akcji z samolotami bojowymi?

W świecie gier pełnym głośnych remake’ów i remasterów, wciąż brakuje bohatera z dawnych lat – symulatora lotniczego. Czy nowa wersja Strike Commandera to naprawdę taki zły pomysł?