Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM

Book of Demons Publicystyka

Publicystyka 24 listopada 2018, 12:15

Odliczanie do wpiekłowzięcia. Papierowe Diablo, czyli jak się wskrzesza legendy

Spis treści

Odliczanie do wpiekłowzięcia

13 grudnia Book of Demons ma opuścić Early Access już zgodnie z planem. Nie oznacza to oczywiście, że deweloperzy patrzą w kalendarz bez niepokoju.

– Im bliżej premiery, tym bardziej się boimy. Każda wprowadzana zmiana to kolejne potencjalne błędy, które mogą gdzieś wyjść – opowiada Starzyński.

W dodatku wypuszczenie finalnej wersji nie równa się całkowitemu zakończeniu prac – zespół ma jeszcze sporo pomysłów na nową zawartość. W planach jest m.in. wydanie DLC, prawdopodobnie darmowego – albo dla wszystkich graczy, albo dla tych, którzy wspierali twórców w trakcie wczesnego dostępu. Nie ma natomiast szans na klasyczną zabawę wieloosobową, na co liczyło wielu fanów Book of Demons – jak wyznają twórcy, dodanie multiplayera byłoby wyzwaniem wymagającym zbyt dużych nakładów czasu i pracy.

Na ekranie często panuje takie zamieszanie, że nie wiadomo, w co miecz włożyć. - 2018-11-24
Na ekranie często panuje takie zamieszanie, że nie wiadomo, w co miecz włożyć.

Jednocześnie studio liczy po cichu na większy sukces pełnej wersji niż dotychczas uzyskane wyniki finansowe. Jak dotąd za pośrednictwem wszystkich platform debiutanckie dzieło Thing Trunk sprzedało się w liczbie nieco ponad 50 tysięcy egzemplarzy, co nie jest oczywiście rezultatem złym – tym bardziej że mówimy o wczesnym dostępie i pierwszym projekcie małego, szerzej nieznanego studia. Nie wystarczy to jednak na zatrudnienie dostatecznie wielu nowych pracowników, by móc jednocześnie tworzyć co najmniej dwa kolejne tytuły, a przy okazji wspierać Book of Demons – a takiego scenariusza życzyliby sobie deweloperzy. Niemniej pieniędzy powinno być dość, aby kolejna gra powstała trochę szybciej niż obecna.

WRAŻENIA Z GRY

Cała idea Return 2 Games zda się na nic, jeśli nie będą za nią stać solidne gry. O ich jakość – o ile kolejne tytuły utrzymają poziom Book of Demons – nie powinniśmy się jednak martwić. To naturalnie nie ten sam stopień złożoności co w przypadku Diablo, ale Thing Trunk zdecydowanie zna się na swoim fachu. Dzieło studia to produkcja o bardzo prostych zasadach, a jednocześnie na tyle rozbudowana, że eksperymentowanie z różnymi rodzajami klas i kart sprawia sporo frajdy. I choć nie zbieramy tutaj części wyposażenia, poprzez odblokowywane umiejętności da się naprawdę odczuć rozwój postaci, nawet jeśli mamy dość minimalny wpływ na jego przebieg.

Warto przy tym zaznaczyć, że wymagający miłośnicy gatunku mogą się łatwo od Book of Demons odbić. To im zapewne najtrudniej będzie zaakceptować niski poziom trudności – ginie się tu wyjątkowo rzadko, a zdobyte zdolności zapewniają ostatnią szansę na rozprawienie się z wrogami, nawet gdy już konamy. To przede wszystkim dla nich przeznaczony jest tryb roguelike, w którym oprócz lochów losowo generowani są także przeciwnicy i zdobywane przedmioty – może się więc zdarzyć, że w pierwszych etapach spotkamy potwora, który normalnie pojawia się dopiero bliżej finału. Weteranom hack’n’slashy początkowo może też nie przypaść do gustu mechanika ruchu postaci – chodzimy wyłącznie po wytyczonych ścieżkach, do czego jednak da się szybko przyzwyczaić.

Te pomniejsze wady przyćmiewa natomiast atmosfera gry. Pod względem klimatu Book of Demons to pastisz Diablo. Niby mamy tu też płonące pentagramy na podłogach, setki nieumarłych do ubicia oraz bossów rodem z teledysków Roba Zombie, ale papierowy styl sprawia, że nie sposób brać tego wszystkiego na serio. I bardzo dobrze, bo efektem jest wyjątkowo przyjemne, choć nieszczególnie skomplikowane doświadczenie, w którym w przerwach od oczyszczania z wrogów kolejnych poziomów warto poczytać uszczypliwe dialogi, zajrzeć do prześmiewczych statystyk czy powyłapywać ukryte tu i ówdzie easter eggi.

Book of Demons nie bije rekordów sprzedaży, ale może się okazać ciekawą alternatywą dla osób szukających hack’n’slasha z przymrużeniem oka traktującego gatunkowe klisze. - 2018-11-24
Book of Demons nie bije rekordów sprzedaży, ale może się okazać ciekawą alternatywą dla osób szukających hack’n’slasha z przymrużeniem oka traktującego gatunkowe klisze.

Zaplanowane na 13 grudnia Book of Demons to tylko początek projektu obliczonego na siedem tytułów. Początek, który okazał się znacznie bardziej czasochłonny, niż ktokolwiek mógł przypuszczać. W rozmowie z trójką założycieli Thing Trunk nie zauważyłem jednak nawet cienia wątpliwości, że seria może nie doczekać się końca.

Inicjatywa Return 2 Games jako całość ma prawo robić wrażenie porywania się z motyką na słońce, szczególnie w przypadku studia liczącego zaledwie kilka osób. Ale deweloperzy są przekonani, że uda im się doprowadzić ją do szczęśliwego finału – bo to już nie jest kwestia wielkich ambicji, a raczej honoru.

– Zdajemy sobie sprawę, że w tej branży łatwo się wypalić, wiele osób przychodzi na jeden projekt i zmienia firmę. Nasza trójka musiała zadeklarować, że chcemy w tym siedzieć tyle lat, aby ukończyć tę serię – przekonuje Kalicki. – Mamy zobowiązania wobec naszych graczy.

ZASTRZEŻENIIE

Koszty wyjazdu i wizyty w warszawskiej siedzibie studia Thing Trunk pokryliśmy we własnym zakresie.

Jakub Mirowski

Jakub Mirowski

Z GRYOnline.pl związany od 2012 roku: zahaczył o newsy, publicystykę, felietony, dział technologiczny i tvgry, obecnie specjalizuje się w ambitnych tematach. Napisał zarówno recenzje trzech odsłon serii FIFA, jak i artykuł o afrykańskiej lodówce low-tech. Poza GRYOnline.pl jego materiały na temat uchodźców, migracji oraz zmian klimatycznych publikowane były m.in. w Krytyce Politycznej, OKO.press i Nowej Europie Wschodniej. W kwestii gier jego zakres zainteresowań jest nieco węższy i ogranicza się do wszystkiego, co wyrzuci z siebie FromSoftware, co ciekawszych indyków i tytułów typowo imprezowych.

więcej

Book of Demons

Book of Demons

Tower of Time, czyli jak nowicjusze z Gdyni stworzyli RPG na PC na 50 godzin
Tower of Time, czyli jak nowicjusze z Gdyni stworzyli RPG na PC na 50 godzin

Tower of Time może się wydawać wyłącznie dobrym, klasycznym RPG-iem. Wizyta w gdyńskim studiu Event Horizon przekonała mnie, że taki debiutancki projekt to na rynku gier niezależnych spory ewenement.

Raport z zielonego piekła. Jak rodził się sukces polskiego Green Hell
Raport z zielonego piekła. Jak rodził się sukces polskiego Green Hell

Odwiedziliśmy warszawskie studio Creepy Jar, które ze swoim debiutanckim survivalem Green Hell zdołało nie tylko odnieść komercyjny sukces, ale i uniknąć większości pułapek, czyhających na gry debiutujące we wczesnym dostępie.