Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Publicystyka 9 czerwca 2010, 14:52

autor: Adrian Werner

Men of War: Assault Squad. Nowe gry z serii Men of War

Spis treści

Men of War: Assault Squad

Wydawca zapowiada premierę gry na końcówkę tego roku, choć wydaje się to brzmieć nadto optymistycznie. Udostępniona wersja była bardzo wczesna i oferowała zaledwie jedną prostą misję, w której dowodząc oddziałem Amerykanów, przemieszczałem się z jednego punktu do drugiego, oczyszczając po drodze lokacje z wojsk nieprzyjaciela. Wszystko to pokazane za pomocą cieszącej oko grafiki. Jeśli chodzi o aspekt technologiczny, to poza dodaniem przyzwoitego HDR żadnych większych zmian nie zauważyłem, ale jednocześnie specyfika lokacji zmusza silnik do sporego wysiłku. Otoczenia są gęsto zapełnione wyjątkowo bujną roślinnością i choć poziom detali nie zachwycał, to całość prezentowała się co najmniej przyzwoicie. Krzaki i wysoka trawa nie są zresztą jedynie ozdóbkami, ale odgrywają także istotną taktycznie rolę, zapewniając naszym żołnierzom ochronę przed wzrokiem wrogów. Chowanie się po chaszczach niesie ze sobą jednak wielkie ryzyko, ponieważ teren dżungli najeżony jest śmiercionośnymi pułapkami. Jeśli nie będziemy uważali, krótki spacerek przez gęstą roślinność może zakończyć się zgonem połowy naszego oddziału. Podczas misji moi żołnierze musieli stawić czoła nie tylko profesjonalnej (przynajmniej na tyle, na ile to możliwe) armii Północnego Wietnamu, ale również ludności cywilnej. Ta ostatnia nie zawsze jest pokojowo nastawiona i w jednym momencie przyłapałem kilku chłopów, gdy szykowali w ziemi wypełnione ostrymi palami „niespodzianki”, których celem było zamienienie moich żołnierzy w szaszłyki. Zaskoczeni odpowiedzieli ogniem, choć mieli jedynie pistolety, więc wielkim zagrożeniem nie byli. Cała scenka była mocno oskryptowana i przypominała interaktywny przerywnik, jednak mam nadzieję, że w pełnej wersji wieśniacy będą autentycznie podkładać działające pułapki w różnych miejscach mapy. Nie obraziłbym się także, gdybyśmy w drugiej kampanii mogli własnoręcznie stosować takie zagrywki przeciwko Amerykanom.

Zdobywanie punktu kontrolnego.

Choć bez wątpienia Men of War: Wietnam jest większym i bardziej oczekiwanym projektem, to właśnie na Assault Squad (w Polsce zostanie wydany jako Oddział Szturmowy) położono większy nacisk podczas konferencji. Nie dziwi to, wziąwszy pod uwagę, że projekt ten jest w znacznie bardziej zaawansowanej fazie produkcji. Autorem gry jest ekipa Digitalmindsoft, która pomagała przy tworzeniu Men of War. Zatrudnieni w niej ludzie szykują samodzielny dodatek przeznaczony głównie do zabawy wieloosobowej, a konkretnie do trybu kooperacyjnego. Po zainstalowaniu otrzymamy dostęp do 15 misji typu skirmish, które można rozegrać z przyjaciółmi lub z botami. W obu przypadkach zasada jest ta sama. Zaczynamy na początku mapy z niewielkim oddziałem. Na całym poziomie rozrzucone są opanowane przez komputer punkty kontrolne. Naszym zadaniem jest naturalnie odbicie ich z rąk nieprzyjaciela. Oczywiście, by tego dokonać, najpierw trzeba ukatrupić lub zmusić do ucieczki wszystkich obrońców. Po przejęciu każdego punktu otrzymujemy posiłki oraz nowe umiejętności i sprzęt. Szkopuł tkwi w tym, że wraz z każdym naszym zwycięstwem sztuczna inteligencja robi się bardziej agresywna. Tak samo wpływa na nią zresztą mijający czas. Powoduje to, że gra zmienia się w dynamiczny wyścig między człowiekiem a komputerem. W misji demonstracyjnej po zajęciu kilku punktów próbowałem okopać się na bezpiecznych pozycjach, ale im dłużej czekałem, tym odważniej poczynała sobie wroga SI, aż wreszcie zmusiła mnie do odwrotu. Cały system został zaprojektowany w sposób, który od razu przywodzi na myśl serię Left 4 Dead – tak jak w produkcji Valve Software zabawa oparta jest na idei grupki graczy jednoczących siły w starciu z adaptującym się do sytuacji komputerem. Naraz w potyczkach może wziąć udział do czterech graczy, którzy muszą ze sobą współpracować, jeśli chcą mieć jakąkolwiek szansę na zwycięstwo. Poszczególne misje są bardzo rozbudowane. Główny projektant powiedział mi, że ukończenie każdej powinno zająć przynajmniej 40-60 minut i po zabawie w jedną z nich wątpię, aby były to wyliczenia przesadzone.

Adrian Werner

Adrian Werner

Prawdziwy weteran newsroomu GRYOnline.pl, piszący nieprzerwanie od 2009 roku i wciąż niemający dosyć. Złapał bakcyla gier dzięki zabawie na ZX Spectrum kolegi. Potem przesiadł się na własne Commodore 64, a po krótkiej przygodzie z 16-bitowymi konsolami powierzył na zawsze swoje serce grom pecetowym. Wielbiciel niszowych produkcji, w tym zwłaszcza przygodówek, RPG-ów oraz gier z gatunku immersive sim, jak również pasjonat modów. Poza grami pożeracz fabuł w każdej postaci – książek, seriali, filmów i komiksów.

więcej