autor: Adam Bełda
Wszystko już było. Czego brakuje Cyberpunkowi? Brakuje cyberpunka
Spis treści
Wszystko już było
To, że dość niszowy, uderzający w przesadzoną stylistykę klimat Cyberpunka 2020 musiał na potrzeby megahitu zostać nieco złagodzony, jestem jeszcze w stanie zrozumieć. Nie pochwalam, ale rozumiem. Nie mieści mi się natomiast w głowie, że wątki cyberpunkowe, kiedy już są poruszane, to w sposób, który literatura i inne dziedziny sztuki przemełły wielokrotnie. Tak, jeśli ktoś czytał Neuromancera czy widział Ghost in the Shell (nie mówiąc już o zapoznaniu się z oryginalnym systemem RPG Pondsmitha), to w zasadzie nie znajdzie w grze nic odkrywczego.
Oczywiście nie mam za złe inspiracji stylistycznych. Cyberpunk 2020 był w zasadzie erpegową adaptacją prozy Gibsona, więc trudno oczekiwać, żeby świat przedstawiony w jednym i drugim jakoś istotnie się różnił. Zresztą nazwa zobowiązuje, pewne elementy stałe dla gatunku musiały się tu znaleźć. Co natomiast nie musiało, to skopiowane wręcz jeden do jednego motywy samej historii.
W Neuromancerze mamy do czynienia z pociągającym za sznurki z cyfrowego ukrycia na wpół boskim bytem dążącym do zjednoczenia się z inną SI celem wejścia na wyższy poziom inteligencji. Sytuacja niepokojąco przypomina Alt pożerającą pozostałych mieszkańców świata za Blackwallem po to, aby rozbudować swój kod, a w efekcie zyskać jeszcze większe możliwości.
Jeszcze ciekawiej robi się w przypadku Ghost in the Shell. Fabuła tego anime z 1995 roku kręci się wokół scyborgizowanej funkcjonariuszki policji Motoko Kusanagi i jej pościgu za modyfikującym ludzkie umysły przestępcą znanym jako Władca Marionetek. Antagonista okazuje się sztuczną inteligencją, która składa głównej bohaterce propozycję nie do odrzucenia. Cyfrowy byt chce zyskać ciało, w związku z czym proponuje policjantce, aby połączyła swój umysł z jego jaźnią. Sytuacja jest bardzo podobna do tej, w której postawiony został Johnny Silverhand. Owszem, świadomość muzyka miała dosłownie zastąpić zawartość głowy V, a nie połączyć się z nią... ale – szczerze mówiąc – nie mamy takiej pewności. Cyberpunk 2077 unika rozważań o naturze ludzkiej świadomości i nigdy nie daje odpowiedzi, jak miałby przebiegać sam proces nadpisywania.
PROBLEM STATKU TEZEUSZA
Zastanawiając się nad tożsamością osoby, która powstałaby po nadpisaniu umysłu V przez jaźń Silverhanda, nie sposób nie odnieść się do bardzo ciekawego paradoksu statku Tezeusza. Jest to problem filozoficzny mający swe źródła w starożytnej Grecji i sprowadzający się do pytania: czy gdyby chcąc zachować okręt Tezeusza, ateńczycy wymieniali po kolei wszystkie jego gnijące deski, aż nie zostałaby już ani jedna oryginalna, to nadal mieliby do czynienia z tym samym statkiem?
Jeśli założyć, że statek, w którym stopniowo wymieniono wszystkie elementy, nadal jest tym samym statkiem, to dlaczego właściwie uznać V po „przepisaniu” za Silverhanda? Przecież mamy tu do czynienia z taką samą sytuacją – elementy pewnego systemu sukcesywnie zastępowane są nowszymi. Ktoś może powiedzieć, że okręt Tezeusza to inna sytuacja, bo zamieniane deski były identyczne jak te, które zgniły. Jednak nie do końca, bo przecież nie sposób znaleźć dwóch takich samych kawałków drewna. Nowe deski musiały od starych różnić się fakturą, układem sęków, wiekiem, może nawet rodzajem drzewa czy zastosowanych gwoździ.
Sytuację można skomplikować jeszcze bardziej i postanowić dobudować do statku nowy maszt. Albo w ogóle przerobić go na passata z TDI. W którym momencie takiej przeróbki okręt przestałby być statkiem Tezeusza, a stałby się obiektem marzeń Janusza Srebrnorękiego? I czym byłby w trakcie samej przebudowy? Jednym i drugim? Żadnych z nich?
Anime podchodzi też do tego problemu znacznie bardziej odważnie. W momencie, w którym Cyberpunk 2077 ostrożnie się wycofuje i po podjęciu decyzji, co dalej z Johnnym, serwuje epilog zamiatający temat pod dywan, Ghost in the Shell wciska gaz do dechy. Motoko nie tylko łączy się z Władcą Marionetek, ale i wchodzi później w filozoficzne dyskusje ze swoim zawodowym partnerem. Anime przeciwstawia postawę przywiązania do własnej tożsamości dążeniu do rozwoju nawet za cenę utraty „siebie”. Cyberpunk 2077 pędzi natomiast do zakończenia historii, nie zatrzymując się na dłużej nad filozoficznymi konsekwencjami takiego wyboru.
Zostało jeszcze 61% zawartości tej strony, której nie widzisz w tej chwili ...
... pozostała treść tej strony oraz tysiące innych ciekawych materiałów dostępne są w całości dla posiadaczy Abonamentu Premium
Abonament dla Ciebie