Niczym Niemcy z Brazylią, czyli jak FIFA pognębiła Pro Evolution Soccer
Jeśli spojrzycie wyłącznie na oceny recenzentów, może Wam się wydawać, że ta rywalizacja nadal jest wyrównana. Ale nie łudźcie się: w starciu serii FIFA i Pro Evolution Soccer wyraźnie wygrywa ta pierwsza. Czy Konami może dokonać wielkiej remontady?
Spis treści
Tak jak prawdziwy futbol ma swoje wielkie rywalizacje – FC Barcelona kontra Real Madryt, Manchester United przeciwko Liverpoolowi – tak i wirtualna „kopana” posiada własne derby. Na przestrzeni ponad dwudziestoletniej historii cyklu FIFA i Pro Evolution Soccer obu markom wiodło się czasem lepiej, czasem gorzej, a okresy dominacji jednej z nich trwały co najwyżej kilka lat, by potem znowu obie serie szły łeb w łeb. Tak przynajmniej sprawa wygląda, jeśli chodzi o oceny graczy i recenzentów. W aspekcie komercyjnym bowiem od dłuższego czasu gra toczy się do jednej bramki, a niedawny sukces Electronic Arts – zapewnienie sobie licencji na najbardziej prestiżowe europejskie turnieje, Ligę Mistrzów i Ligę Europy – jeszcze bardziej umacnia status FIF-y jako lidera wirtualnego futbolu.
„Elektronicy” po kilku latach posuchy pod koniec ubiegłej dekady przebudzili się z letargu i w ostatnich sezonach gromadzą kolejne elementy, które ostatecznie mają dać im totalną władzę nad rynkiem symulatorów piłki nożnej. Licencje na krajowe rozgrywki i puchary, reprezentacje oraz prawdziwe nazwiska posiadali niemal od zawsze, w 2009 roku trafili w dziesiątkę z cały czas rozwijanym, szalenie popularnym trybem FIFA Ultimate Team, a teraz dorzucili do tego jeszcze Ligę Mistrzów i Ligę Europy. A Konami, cały czas stawiając przede wszystkim na rozwój i tak fenomenalnej rozgrywki, traci grunt pod nogami.
Grają pięknie jak zawsze, przegrywają jak nigdy
To nie wyłącznie moja opinia, ale suche dane. Jeszcze w 2006 roku rywalizacja pomiędzy obiema markami pod względem finansowym była bardzo wyrównana. Wtedy to na półki sklepowe trafiła FIFA 07 – produkcja przyzwoita, ale nieróżniąca się szczególnie od swej poprzedniczki ani oprawą, ani zawartością. Japończycy odpowiedzieli natomiast grą Pro Evolution Soccer 6. To absolutna klasyka wśród symulatorów piłki nożnej – z ciekawymi trybami, fantastyczną rozgrywką, dużym znaczeniem taktyki i małymi dziwactwami, takimi jak niemożliwe do powstrzymania rzuty wolne Shunsuke Nakamury. PES 6 nie posiadał tylu licencji, ile FIFA 07, ale nadrabiał to z nawiązką tym, jak fenomenalnie dało się przy nim bawić. I udowodniły to wyniki sprzedaży – Konami mogło pochwalić się liczbą 6,5 miliona sprzedanych egzemplarzy, o niemal 200 tysięcy więcej niż jego bezpośredni rywal. Przez chwilę wydawało się, że nawet zastępując Chelsea Londyn wymyślonym London FC, Pro Evolution Soccer może stać się nowym niekwestionowanym królem wirtualnych boisk.
Dekadę później Japończykom wolno tylko pomarzyć o komercyjnym sukcesie dorównującym temu, co udało się osiągnąć FIF-ie. W 2016 roku najnowsza część PES-a sprzedała się w liczbie zaledwie 1,5 miliona egzemplarzy. Wydana wówczas FIFA 17 uzyskała kilka razy lepszy wynik w ciągu tygodnia od premiery, kiedy to kupiło ją prawie 7 milionów graczy. Teraz może być jeszcze gorzej, bo Pro Evolution Soccer stracił licencję na Ligę Mistrzów i Ligę Europy, które powędrowały do konkurencji. W zamian za to Konami postarało się o prawdziwe zespoły w duńskiej superlidze, rosyjskiej Priemier-Ligu czy belgijskiej Jupiler Pro League. Przyznacie, że to nie ten sam kaliber.
Najlepsze lata gry Pro Evolution Soccer przypadły na ścisły początek XXI wieku – i bynajmniej nie stało się tak przypadkiem. Wtedy to nastąpił prawdziwy wysyp mniej lub bardziej udanych symulatorów piłki nożnej (jak możecie się domyślić, tych pierwszych było zdecydowanie więcej), z którymi musiało konkurować Konami. Pozycja FIF-y była niezagrożona – „Elektronicy” już wtedy jako jedyni na rynku mogli pochwalić się bogatą kolekcją prestiżowych licencji – ale PES musiał walczyć o swoje z takimi tytułami jak This Is Football, Club Football czy Virtua Pro Football. I może właśnie dzięki tej rywalizacji Japończycy osiągnęli wówczas szczytową formę, której efektem był Pro Evolution Soccer 6.
Więcej o grach, które przegrały z seriami FIFA i PES, przeczytacie w tym artykule.