autor: Luc
Jakość portów konsolowych i pecetowych. Największe rozczarowania w 2015 roku
Spis treści
Jakość portów konsolowych i pecetowych
Temat przenoszenia gier konsolowych na pecety i vice versa to kwestia zasługująca na całkowicie osobny artykuł. Choć nie było jeszcze roku, w którym jakaś gra nie miałaby problemu z wydajnością i płynnością, ostatnie dwanaście miesięcy zapamiętamy pod tym względem wyjątkowo mocno. Przyczyniły się do tego głównie dwa tytuły. W mniejszym stopniu - Just Cause 3, nie najlepiej współpracujące z niektórymi podzespołami w komputerach oraz notujące koszmarne spadki FPS-ów w wersji dla Xboksa One. Głównym „winowajcą” nie jest tu jednak gra od Avalanche Studios, lecz… Batman: Arkham Knight. Zwieńczenie trylogii od Rocksteady było wyczekiwane przez fanów na całym świecie i choć w wersji konsolowej otrzymaliśmy całkiem udany „finał”, to co działo w wydaniu pecetowym przechodziło ludzkie pojęcie. Gra działała tak fatalnie, aż zdecydowano się w końcu… wycofać ją ze sprzedaży. Po kilkumiesięcznych poprawkach przywrócono ją na półki sklepowe, ale niestety wciąż daleko było jej do ideału… choć o tytule przynajmniej będziemy pamiętać jeszcze bardzo długo.
Rosnące ceny DLC
Ten trend obserwujemy już wprawdzie od kilku dobrych lat, ale w roku 2015 osiągnął rekordowy pułap. DLC drożeją z miesiąca na miesiąc, ale co gorsza – nic nie zapowiada, aby w przyszłości miało to w jakikolwiek sposób się zmienić. Chętnych na wydawanie pieniędzy na „opcjonalne dodatki” nie brakuje, trudno więc dziwić się wydawcom, że chętnie stosują tę strategię. Na dłuższą metę tracą jednak na tym wszyscy. Gry zdają się być coraz bardziej okrojone i oferują mniej zawartości niż poprzednio, nawet pomimo tego, że ich ceny wcale nie maleją. W chwili, w której chcemy swobodnie spędzać czas z tytułem bez obaw, że jego ograniczona zawartość znudzi się nam po kilku godzinach, coraz częściej musimy dopłacać niemal drugie tyle. Koronnym dowodem na to są dwa tegoroczne tytuły – Star Wars Battlefront oraz Evolve. W obu przypadkach gry jako takie okazały się całkiem udane, ale jedną z ich największych bolączek był drastyczny brak zawartości, który… nadrabiały właśnie DLC. Ich ceny sprawiały jednak, że zamiast z mikropłatnościami, mieliśmy bardziej do czynienia z makropłatnościami, a płacenie dwukrotnie więcej niż „normalnie”, chyba nikogo nie satysfakcjonuje. Nieco na sumieniu ma także choćby i Destiny, które choć zaoferowało w tym roku fantastyczne rozszerzenie, zmuszało część graczy do wydania na nie absurdalnie wysokich kwot. W kolejnym roku lepiej z pewnością nie będzie…