Najlepsze kampanie fabularne, które stworzyli fani gier
Mody do gier kojarzą się przeważnie z poprawkami wizualnymi albo bardziej płynnymi animacjami towarzyszy. I tak najczęściej jest. Fabularna zawartość przygotowana przez fanów to rzadkość – żeby wszystko działało, jak należy, wymaga bowiem ogromnego nakład
Spis treści
Producenci gier na właściwą optymalizację swoich tytułów, nawet tych niedużych, przeznaczają całe lata, nie mając wcale gwarancji, że kod nie zacznie się na końcu sypać i nie trzeba będzie opóźnić premiery. Ostatecznie jednak udaje im się na ogół na tym po prostu zarobić. Fani w większości poświęcają tworzonym przez siebie modom kilkadziesiąt, a nieraz i kilkaset godzin – po dniu spędzonym w pracy czy na nauce. Efekty ich starań przechodzą jednak często najśmielsze oczekiwania.
Niektóre z fanowskich modów zyskały tak wielką popularność, że doczekały się samodzielnej premiery. Inne pozostały wizytówką przyjaznego dla moderów kodu swoich bazowych produkcji, a niektóre niestety przepadły na etapie optymalizacji. O nich wszystkich starałem się opowiedzieć co nieco w tym tekście. Ale to wciąż lista niekompletna, więc wspomnijcie o swoich ulubionych fanowskich kampaniach fabularnych w komentarzach!
The Forgotten City – Skyrim
- Gra bazowa: The Elder Scrolls 5: Skyrim
- Czy projekt ewoluował w samodzielny tytuł: tak
Skyrim to jedna z tych gier, które nie tylko zyskują dzięki modom drugą, trzecią i czwartą młodość, ale też dają początek projektom fabularnie kompletnie z nimi niezwiązanym. Ogromna w tym zasługa udostępnianych przez Bethesdę narzędzi moderskich i elastycznego kodu źródłowego. Skyrima moduje się intuicyjnie i lekko. Zmienić da się tu praktycznie wszystko – i nawet kompletnie zmodyfikowana zawartość rzadko się crashuje. Na Bethesdzie można wieszać psy za naiwne główne wątki fabularne, niechęć do soczystych dialogów i popsutego Fallouta 76. Ale nikt nie robi gier tak przyjaznych moderom jak właśnie to studio.
The Forgotten City opowiada historię niemającą nic wspólnego ze Smoczym Dziecięciem ani w ogóle z Cyrodiil. Akcja toczy się bowiem w teraźniejszości i przeszłości naszego świata. Dobra, jest tu trochę mitologii i nadnaturalnych wątków, ale to przede wszystkim opowieść o uniwersalnej kulturowo etyce i naturze wyznań religijnych wszelkiego rodzaju.
Gra, bo dziś Forgotten City stało się już projektem kompletnie samodzielnym, wykorzystuje efekt pętli czasowej. Po „przegranej” kontynuujemy zabawę od nowa, a konstrukcja rozgrywki sprawia, że najczęściej nie opłaca się nawet korzystać z zapisu – poprzednie doświadczenie może bowiem tylko wzbogacić rozgrywkę. Paradoksalnie niewiele mamy tu elementów znanych ze Skyrima – do starć dochodzi bardzo rzadko, rozwój postaci nie istnieje, a grę przede wszystkim się czyta. I dokonuje naprawdę istotnych wyborów (szczególnie gdy nie pozna się wcześniej całej historii za sprawą poradników).