Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Publicystyka 25 grudnia 2009, 09:44

autor: Piotr Doroń

Crazy Planets. Najlepsze gry z Facebooka

Spis treści

Crazy Planets

Producent:

Playfish

Liczba aktywnych graczy (miesięcznie):

2763866

Ocena na Facebook.com:

Ocena jikera:

Poziom absorpcyjności:

4,4/5

4,5/5

1/5

Crazy Planets to pierwsza produkcja w tym zestawieniu spoza tzw. facebookowego mainstreamu. Powodem takiego stanu rzeczy jest fakt, że mamy tu do czynienia z grą podejmującą dosyć osobliwy temat. Mianowicie, wcielamy się w niej w kosmitę posiadającego własną planetę i co rusz wyruszającego na różnorakie podboje oraz starcia z wrogo nastawionymi mieszkańcami wszechświata. O ile kwestia rozbudowy i upiększania planety wpisuje się w najpopularniejsze trendy na Facebooku, podobnie zresztą jak możliwość zdobywania osiągnięć, o tyle już system właściwej rozgrywki jest zaskakująco inny.

W Crazy Planets odwiedzamy bowiem planety z kilku odrębnych galaktyk i walczymy na ich powierzchni z zamieszkującymi je robotami. Rozgrywka bazuje na rozwiązaniach znanych choćby z serii Worms. Nad bohaterem mamy zatem pełną kontrolę przez kilkadziesiąt sekund każdej tury (na zmianę z rywalem). W tym czasie powinniśmy wybrać najbardziej dogodne miejsce do ataku oraz broń (początkowo wyrzutnia rakiet i granaty) i skorzystać z niej. Przeciwnicy mają z góry określoną liczbę punktów życia, a to, ile ich im odbierzemy, zależy od odległości eksplozji pocisku/granatu oraz poziomu naszej broni. Upgrade’owanie uzbrojenia przebiega w bardzo prosty sposób – z ginących przeciwników wypadają różnego rodzaju „znajdźki”. W chwili gdy uzbieramy wymaganą ich liczbę, możemy zwiększyć siłę rażenia broni lub też wynaleźć nową. Warto także odwiedzać planety przyjaciół, na których porozstawiano specjalne maszyny produkujące materiał służący do ulepszenia uzbrojenia oraz dokonywać wymian z przyjaciółmi.

Same starcia nie są zbyt wymagające. Dzieje się tak przede wszystkim z powodu głupich błędów, popełnianych przez przeciwników (ich celność pozostawia wiele do życzenia). Zdarzają się jednak starcia, w których przewaga liczebna wroga jest zbyt wielka, w związku z czym ich wygranie wymaga od nas ulepszenia broni oraz asysty w postaci towarzyszących nam znajomych. Za prawdziwe pieniądze możemy również uzyskać dostęp do tzw. gadżetów, ułatwiających walkę z robotami (np. powodujących chwilowy wzrost zadawanych obrażeń). Planety nie są skomplikowanych strukturami i w przeciwieństwie do Wormsów powierzchnia lokacji nie ulega zniszczeniu, dlatego też gra jest całkiem przewidywalna i stanowi miła odskocznię od pracy lub innego stresu. Nie mamy tu też do czynienia z bardzo absorbującą rozgrywką – Crazy Planets to fajny wypełniacz czasu.

Alternatywy: brak.

Farkle

Producent:

Viral

Liczba aktywnych graczy (miesięcznie):

5617586

Ocena na Facebook.com:

Ocena jikera:

Poziom absorpcyjności:

4/5

4/5

1/5

Facebook to nie tylko symulatory, strategie i gry menadżerskie. W serwisie możemy bowiem znaleźć także masę ciekawych gier hazardowych. Jednym z przedstawicieli tego gatunku jest Farkle. Zasady w dziele firmy Viral są bardzo proste – mając do dyspozycji kubeczek, sześć kostek i tablicę z kombinacjami, staramy się zdobyć jak największą liczbę punktów. Cały wic polega jednak na tym, że w chwili gdy nie zostanie wyrzucona żadna właściwa kombinacja oczek, wszystkie zdobyte w danej rundzie punkty przepadają (jest ich w sumie dziesięć). W odpowiednim momencie musimy zatem przerwać rozgrywkę i złożyć zdobycz do banku. W przypadku zużycia wszystkich kości otrzymujemy bonus w postaci dodatkowej rundy. Na koniec gra określa nasz poziom, prezentując na ekranie symbolizujące go postacie. Zabawa jest przednia, odprężająca, a przy tym niemal kompletnie nieabsorbująca. Problemem może być co najwyżej nałóg, w który po kilku kolejkach niechybnie wpadniemy.

Alternatywy: brak.

Piotr Doroń

Piotr Doroń

Z wykształcenia dziennikarz i politolog. W GRYOnline.pl od 2004 roku. Zaczynał od zapowiedzi i recenzji, by po roku dołączyć do Newsroomu i już tam pozostać. Obecnie szef tego działu, gdzie zarządza zespołem złożonym zarówno ze specjalistów w swoim fachu, jak i ambitnych żółtodziobów, chętnych do nauki oraz pracy na najwyższych obrotach. Były redaktor niezapomnianego emu@dreams, gdzie zagnała go fascynacja emulacją i konsolami, a także recenzent magazynu GB More. Miłośnik informacji, gier (długo by wymieniać ulubione gatunki), Internetu, dobrej książki sci-fi i fantasy, nie pogardzi również dopieszczonym serialem lub filmem. Mąż, ojciec trójki dzieci, esteta, zwolennik umiaru w życiu prywatnym.

więcej