autor: Redakcja GRYOnline.pl
Marek „Vercetti” Grochowski. Nadzieje 2007
Spis treści
Marek „Vercetti” Grochowski
Nadzieje: GTA IV, Secret Files 2, Sinking Island.
Pierwsza nominacja to dla mnie rzecz oczywista. Jeżeli w tym roku jakaś gra wyrwie mi z życiorysu dwa miesiące i dodatkowo nakłoni do kupna któregoś z next-genów, to z pewnością będzie to właśnie Grand Theft Auto IV. Liczę, że dziecko Rockstar Games spełni nie tylko zasadę „więcej, lepiej, ładniej”, ale wniesie do serii również zupełnie nową jakość, powiew świeżości, który niczym huragan zmiecie z powierzchni ziemi wszelką konkurencję. Czy żądam czegoś niewykonalnego? Skądże – dotąd podopieczni koncernu Take-Two nigdy nie zawiedli moich oczekiwań. Pewnie dlatego, że w ich programistycznych szeregach pracuje Polak, Andrzej Madajczyk. Jak widać, czasem możemy być dumni z naszych rodaków ;).
Gra, w której również pokładam nadzieję, to sequel Tunguski, Secret Files 2. Po spotkaniu z najlepszą – moim skromnym zdaniem – przygodówką point & click ubiegłego roku, apetyt na kontynuację jest z mej strony czymś jak najbardziej naturalnym. Osobiście nie mogę doczekać się chwili, kiedy na ekranie swojego monitora ponownie ujrzę płomiennowłosą Ninę Kalenkową i na kilka wieczorów zanurzę się w jej niecodziennym świecie, by rozwikłać parę zagadek z przeszłości. Po cichu liczę, że gra ukaże się jeszcze w 2007.
Ostatni produkt, jaki chciałbym postawić na swoim tegorocznym ołtarzyku, to medialny outsider – gra adventure o nazwie Sinking Island, dzieło legendarnego Benoita Sokala, utalentowanego rysownika komiksów i ojca Syberii w jednym. Po tym, co belgijski artysta zrobił z Paradise, swoim debiutanckim dziełem w ramach pracy z zespołem White Birds, boję się, że siły ciemności ponownie nawiedzą siedzibę wymienionego teamu i kolejna przygotowana przezeń przygodówka okaże się zwykłym, pospolitym crapem. Wierzę jednak, że tym razem doskonałe wizje Sokala nie zostaną zmarnowane i fani (rzekomo) wymierającego gatunku dostaną w swoje łapki dzieło najwyższej klasy, dowód na to, że gry mają coraz więcej wspólnego z artyzmem.
Daniel „KULL” Sodkiewicz
Nadzieje: Crysis, GTA IV, Clive Barker’s Jericho.
Crysis ma wyznaczyć nowe standardy zarówno w kwestii visual, jak i gameplay. Świat gier potrzebuje wielkiego skoku jakościowego, milowego kroku w dążeniu do gier fotorealistycznych i jedynie Crysis jest w stanie sprostać temu zadaniu. Numer dwa mojej listy to kolejna część GTA. Od tej serii nie wymagam wiele, jeżeli kolejne odcinki Wielkiego Złodzieja Aut utrzymają zwyżkową formę jaką prezentowała dotychczas cała seria, znów szykuje się wielki HIT. Oby tylko w tym roku. Mój typ numer trzy to Clive Barker’s Jericho, czyli innowacyjne podejście do gier akcji i horroru. Obawy mam natomiast co do trzeciej części C&C. Kultowość tego tytułu może jedynie zaszkodzić powstającej grze. Fani Red Allertów choćby nie wiem jak dobry okazał się Tiberium Wars, zapewne będą czuć rozczarowanie, w najlepszym przypadku niedosyt. Ogromne oczekiwania miłośników RTS-ów mogą zniszczyć prawdziwe piękno C&C3, jako przeciętnej, ale porządnie wykonanej strategii, na jaką się zapowiada.
Paweł „HopkinZ” Fronczak
Nadzieje: World of Warcraft: The Burning Crusade, Assasin’s Creed, Spore.
World of Warcraft wielką grą jest. Może to kogoś nie zachwycać, ale nie ulega wątpliwości, że był to przełom na rynku gier komputerowych. W chwili gdy piszę te słowa, oficjalny dodatek – The Burning Crusade – rozsyłany jest do sklepów w całej Polsce. Outland, nowe instancje dla kilkunastu osobowych raidów, nowe sety klasowe, potężne rodzaje broni dla postaci na levelu 70 i pewnie wiele pał w dzienniku, zawalonych sesji czy skłóconych związków.
Od czasu trzeciego Thiefa nie było dobrej gry, w której dane nam było wcielić się w złodzieja. Zwiastun oraz gameplay z Assasin’s Creed nastrajają bardzo pozytywnie. Będą i emocje, i czas na planowanie. Gry spodziewaliśmy się w marcu. Teraz już jednak wiadomo, że premiera dopiero we wrześniu tego roku. Tak czy inaczej, na nowe dziecko Ubisoftu warto czekać.
Naprawdę spore nadzieje pokładam również w Spore. A to za sprawą powiewu świeżości, który może ona wnieść do branży gier. Będziemy mieli możliwość stworzyć własnego stworka i obserwować cały proces jego ewolucji. Twórcą gry jest ojciec serii The Sims, Will Wright!
Jest na co czekać. Ponadto Windows Vista, kolejna generacja kart graficznych i kto wie, czym nas jeszcze rynek zaskoczy.
Mariusz „PIRX” Janas
Nadzieje: Silent Hunter 4, Resident Evil 4 (PC), S.T.A.L.K.E.R.
Resztki szampana sylwestrowego zwietrzały do końca, noworoczny czas słodkiego lenistwa się zakończył i pora wkroczyć śmiało w 2007 r. Każdy nadchodzący czas rodzi obawy, oczekiwania i nadzieje. Moje własne odczucia w tych kwestiach pozwalam sobie poniżej przedstawić.
Numer pierwszy na mojej liście oczekiwań i punkty trzy to kontynuacja kultowej serii symulatorów okrętów podwodnych, tym razem w odsłonie numer 4, czyli Silent Hunter 4: Wolves of the Pacific. Mam taką Nadzieję, aby zgodnie z tradycją serii najnowsza część znacząco była lepsza od poprzedniej. Tym razem walczyć będziemy głównie przeciwko przeważającym siłom japońskim. Z materiałów dostępnych na temat tej produkcji wiadomo jedno – szykuje się wielka gratka dla miłośników gatunku i nie tylko.
Numer dwa i tyleż punktów nadziei przekazuję na rzecz pecetowego Resident Evil 4. Czym jest seria survival-horrorów znanych głównie konsolowym Graczom, nawet nie będę pisał, mało jest rzeczy tak oczywistych. Ubisoft decydując się na przeniesienie trzech głośnych w ostatnim czasie konsolówek, a dokładniej Onimusha 3: Demon Siege, Devil May Cry 3: Dante’s Awakening i Resident Evil 4 podniósł poziom adrenaliny u Graczy do poziomu krytycznego! Dwa pierwsze tytuły już są na rynku, ale, czy obroniły się w wersji „na pieca”? Opinie są podzielone, jak to zwykle w życiu bywa. Czy Resident Evil 4 osiągnie sukces na miarę swoich dokonań konsolowych? Liczę na to bardzo i mam cichą nadzieję, że może tym razem system sterowania postaciami nie będzie wymagał małpiej zręczności w paluszkach. Oby!
Numer trzy i punkt jeden to rekordzista świata i okolic w czasie poczęcia do życia gry komputerowej, czyli S.T.A.L.K.E.R.: Shadow of Chernobyl. O perypetiach towarzyszących powstawaniu tej gry nie będę pisał z przyczyn oczywistych. Niejeden dziennikarz na tym temacie mógł zarobić. Było, minęło! Zgodnie z kategorycznymi twierdzeniami Wydawców rande-vous w Zonie Zero stanie się faktem. Ciekaw jestem setnie, czy wszelkie przecieki, wycieki, informacje, dezinformacje i super pewne z jeszcze pewniejszych źródeł ploty znajdą potwierdzenie w faktach i otrzymamy do rąk wartościową grę, która dostarczy nam niezapomnianych wrażeń.
Z uwagi na drakońskie zaostrzenia, co do objętości tekstu w tym miejscu zakończę moje rozważania, co do oczekiwań i nadziei, mimo, że tytułów do wymienienia jest bez liku, a wybrać można było tylko trzy, niestety. Słowo, co do obaw związanych z raczkującym, ledwo rozpoczętym rokiem 2007.
Niewiele jest rzeczy, których się obawiam. No cóż, życie w Najjaśniejszej Rzeczpospolitej hartuje, jak mało, co. Obawiam się jednak nowatorskich pomysłów Władzy, a szczególnie jednego z jej przedstawicieli, zarabiającego na chlebuś, jako Minister Oświaty. O kogo chodzi? O pomysłodawcę unikalnych inicjatyw: godziny policyjnej dla małolatów, umundurowania komsomolskiego, liczenia uczennic w błogosławionym stanie, matury bez matury (autorski patent obdarzony nazwą od nazwiska twórcy, czyli matura giertychowska), religii jako przedmiotu maturalnego (czysty przykład pojmowania neutralności światopoglądowej państwa gwarantowanej konstytucyjnie) i to, co dotyczy głównie Graczy komputerowych najbardziej. Zakazu rozpowszechnia i sprzedaży gier komputerowych zawierających, jakiekolwiek elementy przemocy. Panie i Panowie! Wprowadzenie tego zakazu likwiduje całkowicie rynek gier komputerowych, pozostawiając na nich Duszka Kacpra, a już niekoniecznie Hugo, który czasami musi jakiegoś pająka rozgnieść w drodze do Hugoliny, a to już jest Przemoc w czystej postaci.