Rangers of Oblivion. Mobilne MMORPG, w które da się grać bez bankructwa
Spis treści
Rangers of Oblivion
- Producent: GTarcade
- System operacyjny: minimum Android 4.2 lub iOS 8.0
- Cena: free-to-play + mikropłatności
Nazwanie Rangers of Oblivion MMORPG to lekka przesada, bowiem tytułowi temu zdecydowanie bliżej do mobilnej wersji Monster Hunter: World. Podobnie jak w dziele Capcomu, tak i tutaj przychodzi nam wziąć udział w polowaniu na wielkie potwory – z innymi graczami lub samotnie. Tytuł na uwagę zasługuje również ze względu na fabułę oraz całkiem dobrze zrealizowane przerywniki filmowe. O dziwo, nawet voice-acting się udał!
Pod tym względem gra wybija się na tle większości mobilnych produkcji. Dotyczy to również oprawy graficznej – mało która „mobilka” rozpieszcza nas teksturami o takiej jakości. Szkoda jedynie, że twórcy nie pokusili się o bardziej rozbudowany system walki – ten, który dostaliśmy, szybko robi się powtarzalny. W efekcie pierwsze zachwyty nad starciami z wielkimi bestiami zmieniają się w znużenie wynikające z wykonywania w kółko tych samych czynności. Niestety, potwory mają mocno ograniczony zakres ruchów oraz zdolności, toteż szybko przestają być nieprzewidywalnym wyzwaniem.
Nie występuje tutaj również podział na klasy. Specjalizację określa aktualnie dzierżona broń, więc nie ma potrzeby grindowania od początku. Wystarczy dobrać odpowiedni ekwipunek i można ruszać na polowanie. Nie brakuje też wykorzystywania słabych punktów bestii, jak wrażliwy ogon czy cienki pancerz na grzbiecie, na który trzeba się wspiąć. Jeśli chodzi o mikropłatności – spokojnie, Rangers of Oblivion nie zaczai się znienacka na Wasz portfel i nie zaatakuje w najmniej spodziewanym momencie – pod tym względem jest sprawiedliwie.
Głupio byłoby nie wspomnieć w tym tekście o grze Pokemon GO, nawet jeśli trudno zaliczyć tę pozycję do grona MMORPG. Dzięki ostatnim aktualizacjom dostępne jest tu jednak PvP i handel z innymi graczami. Tytuł zdecydowanie nie jest już tak prosty i ubogi jak w dniu premiery. Gdyby tylko system walki przypominał nieco bardziej to, do czego przyzwyczaiły nas produkcje studia Game Freak...