autor: Adam Kaczmarek
Granie na laptopie – wyobrażenie kontra rzeczywistość. Laptop do gier – co trzeba wiedzieć
Spis treści
Granie na laptopie – wyobrażenie kontra rzeczywistość
Po kilku miesiącach spędzonych na poszukiwaniu odpowiedniego laptopa, czytaniu recenzji i ostatecznie graniu mogę z ręką na sercu powiedzieć, że laptopy jak najbardziej nadają się do tego typu przedsięwzięć. I nie powinniśmy ich skreślać z prozaicznego powodu – miniaturyzacja i mobilność powoli wkraczają do każdej sfery naszego życia. Laptopy również doskonale ułatwiają oddawanie się naszemu hobby, które trudno jest pielęgnować, mając coraz mniej wolnego czasu. To, jak będą rozwijać się pod względem wydajności, kultury pracy i niezawodności, przełoży się na efekty również w zastosowaniach desktopowych.
Nie bez powodu do walki o klientów mobilnych włączyło się ostatnio AMD. Pierwsze efekty tych wysiłków są zachęcające, ale na ujawnienie pełnego potencjału mobilnych Ryzenów musimy jeszcze chwilę poczekać. Premiera laptopów gamingowych wyposażonych wyłącznie w komponenty AMD nastąpi w kwietniu. Wówczas na rynku może wreszcie zaistnieć duopol z prawdziwego zdarzenia – a to z pewnością wpłynie na konkurencyjność cen.
Jakie miałem wyobrażenia o graniu na laptopie przed zakupem, a jak wygląda „efekt po”
Posiadając przez wiele lat komputer stacjonarny, myślałem, że będę musiał porzucić bardziej wymagające sprzętowo gry. Nic bardziej mylnego – gdy piszę ten tekst, kończę właśnie Fallouta 4, który wzorem optymalizacji nie jest, a chodzi w 60 klatkach na sekundę przy wysokich detalach. Na moim rozkładzie jazdy znalazło się też równie obciążające sprzęt Deus Ex: Mankind Divided oraz wspomniany wcześniej Wiedźmin 3. W żadnym z tych przypadków nie mogę narzekać na wydajność. Jak widać – raczej na graniu w dwuwymiarowe „indyki” się nie skończy. Przy okazji zaobserwowałem, że granie przy stole lub na łóżku w połączeniu z ekranem o przekątnej 15,6 cala jest zaskakująco wygodne. W razie potrzeby mogę laptopa podłączyć do dużego telewizora w sypialni.
Podobne odczucia mam również w stosunku do temperatury obudowy. Często występujący w zachodnich recenzjach zwrot „45 stopni na klawiaturze – bardzo dobry wynik!” działał na mnie jak płachta na byka. Klawiatura na desktopie była zawsze chłodna, tutaj jednak rosły obawy o ciepełko nad klawiszami. Gdy zakupiłem wreszcie upragniony laptop, okazało się, że nawet najgorętsze miejsca po wielogodzinnym graniu były niewiele cieplejsze od mojego ciała. O wiele gorszy wpływ na mnie miał za to włączony pół metra dalej kaloryfer.
Jak już grać, to konkretnie, jednak czy jest sens robić to na gładziku? Zdecydowanie nie, ale podłączenie myszki na USB rozwiązuje ten problem raz na zawsze. Muszę jednak nadmienić, że w akcie desperacji gładzik może stanowić alternatywę, choć tylko wtedy, gdy mamy do czynienia z turówkami lub grami przygodowymi. No i jeszcze upgrade... Dość powiedzieć, że przed instalacją systemu rozkręciłem całość, wypolerowałem chłodzenie i zmieniłem dysk na SSD. Wszystko trwało około 20 minut. Da się?
Laptop do gier – dla kogo?
Zakup laptopa do gier to trudny temat i zdaję sobie sprawę, że moje wrażenia są zaledwie wstępem do większej dyskusji. Z perspektywy użytkownika widzę w nim wiele zalet (wad także), a najważniejsza z nich – czyli możliwość grania poza domem – jest dla mnie nie do przecenienia. Można się oczywiście zastanawiać, czy powinien to być główny sprzęt do nabijania leveli w Battlefieldzie 1. Można też na tę kwestię spojrzeć inaczej – równie dobrze będzie to jedyny sprzęt, na którym zagramy w ogóle. Dlatego wyposażenie się w taką zabawkę rekomenduję graczom, którzy po prostu szukają opcji na różne wyjazdy, posiadają małe mieszkanie, dziecko lub – na co zwracają uwagę eksperci – chcą kupić sprzęt do firmy.
Pamiętajmy również o tym, że jeszcze kilka lat temu smartfony prezentowały zaledwie ułamek możliwości w stosunku do współczesnych urządzeń mobilnych, nie wspominając o małych ekranach. Dzisiaj z kolei pakujemy do nich multum aplikacji oraz gry 3D, a na horyzoncie zaczynają majaczyć również smartfony gamingowe, zaś sami klienci oczekują ekranów o rozmiarze minimum 5 cali. Podobną drogę obrało również Nintendo ze swoim Switchem, który dzięki małym gabarytom jest w stanie pełnić funkcję konsoli mobilnej. Dlaczego więc gracze korzystający z laptopów mieliby czuć się gorsi?