Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Publicystyka 24 lutego 2010, 14:56

autor: Adam Kaczmarek

Boarder Zone. Kultowe gry zimowe

Spis treści

Boarder Zone

Tytuł: Boarder Zone

Deweloper: Housemarque

Data wydania: 1999

 

Połamane dżoje: 2

Ulepione bałwany: 5

Boarder Zone to wydana na początku 1999 roku gra mało znanego studia Housemarque. Znikoma sława twórców nie przeszkodziła grze w osiągnięciu dużego sukcesu. Do dziś uważa się, że Boarder Zone jest tym dla miłośników deski, czym seria FIFA dla piłkarskich kibiców. I ja podpisuję się pod tą opinią. Ze świecą szukać lepszej pozycji traktującej o snowboardzie. Mnogość trybów rozgrywki (w tym multiplayer do 8 osób w LAN-ie) i kilkanaście przyjemnych tras przykuwały do monitora na kilkanaście godzin. Oprawa graficzna powalała widowiskowością (i wymaganiami), zwłaszcza gdy grało się na trasach nocnych ze skąpym oświetleniem. Autorzy wdrożyli również bardzo intuicyjny system sterowania zawodnikiem. Łączenie trików w combosy i jazda przy dużej prędkości nie sprawiały specjalnych problemów. No i rzecz najważniejsza dla fanów tego sportu – kupowany sprzęt był w pełni licencjonowany. Przez ekrany opcji przewijały się takie nazwy jak Salomon i Rossignol, a to zawsze sprawia większą frajdę niż obcowanie z kiepskimi zamiennikami. Wszystkie te cechy spowodowały, że Housemarque... już nigdy nie stworzyło lepszej pozycji i spadło do 3 ligi deweloperów. A szkoda, bo sequel by się przydał.

Deluxe Ski Jump 2

Tytuł: Deluxe Ski Jump 2

Deweloper: Jussi Koskela

Data wydania: 2001

 

Połamane dżoje: 3

Ulepione bałwany: 5

Słowo „kult” pasuje jak ulał do skromnej aplikacji napisanej przez Fina Jussi Koskelę. Wszystkiemu winien oczywiście Adam Małysz, który rozpoczął w 2000 roku marsz ku Kryształowej Kuli. W Deluxe Ski Jump zagrywali się wszyscy – od uczniów szkół podstawowych po pracowników administracji wyższego szczebla. Piekielnie grywalna amatorska produkcja miała wszystkie zalety ponadczasowej rozrywki – łatwość obsługi, przyjazny stopień trudności i tzw. umowny realizm, albowiem na długość skoku miały wpływ tylko 3 elementy: wybicie, pozycja w locie oraz wiatr. O takich bajerach jak rodzaj kombinezonu czy smarowanie nart nikt nie słyszał. I bardzo dobrze, bo nadmierna komplikacja z pewnością zmniejszyłaby frajdę z fruwania nad bulami wirtualnych, całkowicie zmyślonych skoczni. Co ciekawe, fizyka lotu w DSJ wciąż pozostaje niedościgniona. Konkurencja ewidentnie nie mogła znaleźć pomysłu na fantastyczne rozwiązania Koskeli i poszła w mnogość opcji oraz oprawę audiowizualną, co okazało się zgubne. Seria wciąż święci triumfy na arenie międzynarodowej, rozgrywane są turnieje, gracze zamieszczają swoje rekordy, a sam autor co jakiś czas wypuszcza aktualizacje do nowej wersji z cyferką 3 w tytule. Co więcej, druga część Deluxe Ski Jump od pewnego czasu jest dostępna za darmo na oficjalnej stronie dewelopera.