Jak nie górą, to dołem albo…. Krowy za mury - jak naprawdę oblegano miasta?
Spis treści
Jak nie górą, to dołem albo…
Skoro więc bombardowanie warowni okazywało się albo nieskuteczne, albo mało opłacalne, to może był jakiś inny sposób? Był – atak dołem! „Sapping” polegał na wykonaniu podkopu pod mury twierdz, zwykle po to, by podpalić drewniane wzmocnienie tunelu, osłabić podłoże i w ten sposób zburzyć mur. Później podkopy wykorzystywano, by wysadzać umocnienia prochem. Taką technikę zastosowano podczas pierwszego oblężenia twierdzy Rochester w 1215 roku, po długim i bezowocnym ostrzale trebuszami. W wyniku podkopu zawaliła się niemal jedna czwarta budowli. Innym przykładem jest zdobycie zamku Gaillard w Normandii w 1204 roku. Wojska króla Francji Filipa II podkopały się pod główną wieżę, co doprowadziło do jej zawalenia. To jednak kolejna taktyka, która jest dość czasochłonna i nie zawsze można ją wykorzystać.
Saper kiedyś mylił się wiele razy, a dziś…
Opisane wyżej akcje przeprowadzały później wyspecjalizowane jednostki zwane „sapperami” – stąd też wzięła się spolszczona dziś nazwa dla żołnierzy specjalizujących się w wysadzaniu różnych rzeczy.
…sprytem i zdradą
Czy istniał w ogóle idealny sposób na zdobycie twierdzy? Szybki, bez poświęcania wielu ofiar i burzenia całej budowli? Tak, ale był nieprzewidywalny, nie zawsze dostępny, za to zawsze inny – chodzi tu o człowieka i jego spryt lub słabość. Banalne byłoby przywoływanie tak oczywistego przykładu jak Odyseusz ze swoimi „komandosami” zamkniętymi w Koniu Trojańskim. Przywołajmy więc znów oblężenie zamku Gaillard w Normandii. Po zburzeniu wieży przez podkop żołnierze Filipa zaczęli rozglądać się za słabym punktem w konstrukcji. Jeden z nich odkrył wylot latryny, który prowadził do kaplicy. Taką drogą średniowieczni „specjalsi” dostali się do zamku i, eliminując po cichu paru strażników, otworzyli most zwodzony, by wpuścić resztę armii.
Po przeciwnej stronie sprytnych pomysłów jest natomiast ludzka słabość prowadząca zwykle do zdrady. Tak było choćby podczas oblężenia Antiochii przez krzyżowców w 1098 roku i ponad 500 lat później, gdy upadł zamek Corfe podczas angielskiej wojny domowej. W czerwcu 1643 roku niemal 600 żołnierzy „okrągłogłowych” (zwolenników parlamentu) zaczęło oblężenie warowni bronionej przez lady Mary Bankes z zaledwie garstką jej podwładnych. Stosując metody ciskania kamieni i gorącego węgla, załoga trzymała się do sierpnia i zdołała zabić ponad 100 atakujących. Niestety, lady Mary została zdradzona przez jednego ze swoich oficerów, który podstępem wprowadził wojska parlamentarzystów do zamku. W dowód uznania za bohaterską obronę zwycięzcy nie tylko darowali życie i wolność odważnej lady, ale i pozwolili zatrzymać jej wszelkie tytuły oraz ziemię.
Gloria victis czy vae victis?
Darowanie życia obrońcom wcale nie było takim rzadkim wydarzeniem, co niejako przeczy powszechnej opinii o okrutnych czasach średniowiecza. Działający na rozkaz swojego władcy żołnierze stanowili zwykłych ludzi i daleko im było do choćby do bezdusznych bandytów działających na traktach. Choć oczywiście zdarzały się jakieś ekstremalne przypadki bestialstwa, zdobycie miasta czy twierdzy nie oznaczało od razu gwałtów, dobijania cywili ani plądrowania bogactw. Zwłaszcza armia, która musiała kontynuować podbój, była dość ograniczona w swoich możliwościach i zwykle kończyło się na zabraniu odrobiny żywności czy odzieży. Koniec oblężenia często oznaczał również skomplikowane rozmowy lub negocjacje kapitulacyjne, podczas których ustalano przeróżne warunki zakończenia działań zbrojnych.
Chwała zwycięzcom, chwała zwyciężonym
Czasy podbojów miast i zdobywania twierdz nie skończyły się wraz z epoką średniowiecza. Nawet rozwój broni palnej i powszechne użycie armat zamiast trebuszów przez długi czas nie spowodowało obniżenia roli murów obronnych. Z biegiem wieków zanikają za to doniesienia o tych bardziej nieludzkich metodach, jak bombardowanie padliną, zwłokami czy fekaliami – zarazy i tak znajdywały swoją drogę. Pomimo filmowej widowiskowości ataków wieżami oblężniczymi, machinami miotającymi i drabinami, warto pamiętać, że każda taka akcja niosła za sobą ponadczasowy wojenny horror i cierpienia każdej ze stron: atakujących, broniących i uwikłanych gdzieś pośrodku tej zawieruchy cywilów.
ZASTRZEŻENIE
Tekst powstał we współpracy z firmą Koch Media, czyli wydawcą gry Siege Survival: Gloria Victis.