autor: Adam Bełda
Diabeł to przestroga. Dlaczego Szatan w grach nie straszy? A Cthulhu tak
Spis treści
Diabeł to przestroga
Diabeł to coś zupełnie innego, musi być realny. A przynajmniej tak wynika z jego tradycyjnej roli. Ma on bowiem być przestrogą dla ludzi przed popełnianiem grzechów, powinien więc być jak najbardziej jaskrawo narysowany.
Na początku Mistrza i Małgorzaty mamy do czynienia z rozmową dwóch jegomościów o tym, jak najlepiej napisać propagandowy wiersz, mający obrzydzić ludziom religię chrześcijańską. Poeta przedstawia swoje dzieło, bezpardonowy paszkwil na Jezusa Chrystusa, chwaląc się tym, jak plastycznie i realistycznie wykreował postać łajdaka podającego się za zbawiciela. Redaktor jednak nie podziela jego optymizmu i beszta go, mówiąc, że celem nie jest zohydzenie postaci nazarejczyka, a raczej przekonanie ludzi, iż taka persona w ogóle nie istniała. Tylko wtedy straci ona moc oddziaływania.
Przedstawiony sposób myślenia dotyczy także drugiej strony barykady, dlatego też przeróżne chrześcijańskie wspólnoty wyznaniowe kierują się zasadą, że jeśli diabeł faktycznie ma być przestrogą, należy stworzyć jego jak najbardziej plastyczną i przekonującą wizję. Jeśli wierni będą mieć go ciągle przed oczami, staną się dużo bardziej zmotywowani do przestrzegania zasad, niż jeśli uznają, że Szatan nie istnieje albo znajduje się gdzieś poza światem. Jak pokazały późniejsze badania, podejście takie nie jest zbyt szczęśliwe, bo warunkowanie awersyjne okazuje się niezbyt skuteczne w przypadku ludzi, ale to zupełnie inna historia.
Istotne jest, że przez setki lat tradycji karmieni byliśmy coraz nowszymi wizerunkami złego ducha. Z początku przedstawiany był jako wąż. Prawdopodobnie dlatego, że ludzie z całkiem zrozumiałych powodów bali się węży. Nie mniej ważne były z pewnością kwestie symboliczne. Jak wspomina sama Biblia – wąż był najbardziej cwanym ze stworzeń, bo owijał się wokół drzewa poznania dobra i zła, a z racji swojej nikczemności, musi pełzać w prochu ziemi.
Później pojawiły się wizerunki czerpiące z koźlej fizjonomii – być może poprzez skojarzenie z greckimi satyrami, bo te przedstawiane były jako banda rozwiązłych pijaków. Apokalipsa św. Jana natomiast sugeruje, że rogi – a być może i cała postać – demonów są nawiązaniem do rogów baranka ofiarnego. W tradycji chrześcijańskiej bowiem Jezus często porównywany jest do baranka (ofiary za grzechy), natomiast diabeł ma być jego wynaturzoną parodią – stąd być może na zasadzie kontrastu przeciwstawia się białego, czystego baranka i czarnego, umorusanego kozła.
Patentów na przedstawienie Szatana było wiele. Szczególnie w fantasy przyjęły się pomysły nawiązujące do genezy samego władcy piekieł, prezentujące go po prostu jako anioła, często z czarnymi skrzydłami czy ciemną skórą. Sporym wyczuciem groteskowego smaku, opisując Lucyfera, wykazał się Dante Alighieri:
Na samym dnie piekła w trzech paszczach Lucyfera pokutują trzej najwięksi zdrajcy ludzkości: zdrajca Chrystusa – Judasz oraz zdrajcy Juliusza Cezara – Brutus i Kasjusz.
Boska komedia – Dante Alighieri, przeł. Edward Porębowicz