Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM

EVE Online Publicystyka

Publicystyka 25 listopada 2020, 14:50

Obywatelu, korporacja Cię potrzebuje!. Eve Online to coś więcej, niż gra

Spis treści

Obywatelu, korporacja Cię potrzebuje!

To ciekawy paradoks: EVE Online znane jest przeciętnemu graczowi głównie za sprawą właśnie tych gigantycznych bitew, strat liczonych w dziesiątkach tysięcy, setek osób tracących swoje wirtualne dobytki, ciągnących się latami wojen – a tak naprawdę okazuje się, że u podstaw tego ogromu stoją osobne, stosunkowo niewielkie społeczności entuzjastów, które zbierają się wieczorami na Discordzie (często nawet nie odpalając gry!), by spędzić czas z ludźmi, których lubią. Wielu z nich zupełnie nie ciągnie do wielkiej polityki.

W artykułach przyjemnie się o tym czyta, na materiałach wideo przyjemnie się to ogląda. Ale w takich bitwach jest się małą mrówką, leci się całą masą i umiejętności pojedynczego gracza zupełnie nie mają znaczenia. A pominąłem jeszcze fakt, że serwery zwalniają prędkość w grze, nawet do 10%, żeby poradzić sobie z taką liczbą ludzi. Wtedy potyczki przeradzają się w kilkunastogodzinną batalię, w której ścierają się masy, a jednostka nie ma na nic wpływu. Samo ustawienie kogoś na cel potrafi trwać z dwie minuty, kilka kolejnych mija, zanim statek zacznie strzelać. Można więc zaparzyć sobie herbatę, pójść po zakupy... ewentualnie skoczyć na całonocny maraton kinowy. Po powrocie bitwa pewnie i tak jeszcze będzie trwać.

Swiezaq, Useless Idea

Gracze z dłuższym stażem wyraźnie sugerują, że – tak jak w prawdziwym życiu – wielkie bitwy najlepiej oglądać na filmach z gry, zamiast brać w nich udział. - Dlaczego ludzie grają w EVE Online? A czemu mieliby grać w cokolwiek innego? - dokument - 2020-11-25
Gracze z dłuższym stażem wyraźnie sugerują, że – tak jak w prawdziwym życiu – wielkie bitwy najlepiej oglądać na filmach z gry, zamiast brać w nich udział.

Sam fakt istnienia „wielkiej polityki” w EVE Online to oczywiście w dużej mierze zasługa niezwykłej złożoności tej gry, oferującej różnorodne ścieżki kariery. Można np. ułożyć sobie tutaj wygodne życie wyłącznie dzięki spekulacjom na wirtualnym rynku, można zająć się górnictwem albo przemytem lub nawet zostać najemnikiem – i każda rola ma swoje miejsce w tutejszym ekosystemie. Ale ponownie kompletnie nowy wymiar nadaje jej zaangażowanie graczy, którzy wyszli zdecydowanie poza ramy tego, czego którykolwiek z deweloperów mógłby od nich oczekiwać. Siatki zwalczających się nawzajem sojuszy, gigantyczne federacje, pełnoprawne misje dyplomatyczne, spiski przygotowywane przez lata – to właśnie mięsko politycznego krajobrazu EVE Online.

– CCP Games stara się stworzyć pewne uniwersum, ale 90% graczy je olewa. Dla nich najciekawsze jest to, co dzieje się pomiędzy aliansami i korporacjami – twierdzi Maciell.

Jak daleko może zajść ideologiczna wojna pomiędzy wirtualnymi federacjami? Dość powiedzieć, że kilka dni po odsłonięciu pomnika EVE Online w islandzkim Reykjaviku, na którym umieszczono imiona wszystkich aktywnych na dzień 1 marca 2014 roku graczy, dokonano na nim aktów wandalizmu. Sprawcy, którzy zostali zidentyfikowani jako czterej miłośnicy tej produkcji, wymazali kilka nicków i narysowali pszczołę – symbol Goonswarm Federation. Akcja niezbyt im się opłaciła, bo za swój wybryk musieli zapłacić grzywnę i, co pewnie bardziej dotkliwe, zostali dożywotnio zbanowani w EVE Online.

Gra stanowi oczywiście imponujący szkielet, którego wszystkie elementy mają na siebie wpływ i są w jakiś sposób połączone, ale szkielet – wbrew doświadczeniom płynącym z niezliczonych RPG – sam funkcjonować nie może. Za resztę odpowiadają, tak jak w każdym innym MMO, gracze. O ile jednak w większości tego typu produkcji tworzą oni zwyczajne organy i mięśnie, składające się na w pełni normalne ciało, w EVE Online rozrasta się ono do rozmiarów monstrum rodem z filmów Cronenberga, na dodatek z zamiłowaniem do kulturystyki. I choć ta anatomiczna analogia poszła w dość dziwnym kierunku, mogę Was zapewnić, że poprzednie zdanie było komplementem.

Zostało jeszcze 61% zawartości tej strony, której nie widzisz w tej chwili ...

... pozostała treść tej strony oraz tysiące innych ciekawych materiałów dostępne są w całości dla posiadaczy Abonamentu Premium

Abonament dla Ciebie

Jakub Mirowski

Jakub Mirowski

Z GRYOnline.pl związany od 2012 roku: zahaczył o newsy, publicystykę, felietony, dział technologiczny i tvgry, obecnie specjalizuje się w ambitnych tematach. Napisał zarówno recenzje trzech odsłon serii FIFA, jak i artykuł o afrykańskiej lodówce low-tech. Poza GRYOnline.pl jego materiały na temat uchodźców, migracji oraz zmian klimatycznych publikowane były m.in. w Krytyce Politycznej, OKO.press i Nowej Europie Wschodniej. W kwestii gier jego zakres zainteresowań jest nieco węższy i ogranicza się do wszystkiego, co wyrzuci z siebie FromSoftware, co ciekawszych indyków i tytułów typowo imprezowych.

więcej

TWOIM ZDANIEM

Grałeś kiedyś w EVE Online?

Nadal gram, to moje główne hobby.
8%
Kiedyś grałem regularnie ale to było dawno.
9,6%
Odpaliłem EVE tylko na chwilę i darowałem sobie.
10,9%
Nie gram, ale lubię czytać o tym co się dzieje w grze.
53%
EVE nigdy mnie nie interesowało.
18,4%
Zobacz inne ankiety
EVE Online

EVE Online

Takich zdrad nie ma nawet w Grze o tron! 7 historii z EVE Online
Takich zdrad nie ma nawet w Grze o tron! 7 historii z EVE Online

EVE Online to jedyna w swoim rodzaju gra, którą napędza unikatowa społeczność. Wielkie konflikty i bitwy, w których biorą udział tysiące graczy, to tylko wierzchołek góry lodowej, pod którą skrywają się poświęcenia, zdrady, zemsta i bolesne błędy.

Nie tylko EVE Online – gry tak trudne, że gracze robią do nich instrukcje obsługi
Nie tylko EVE Online – gry tak trudne, że gracze robią do nich instrukcje obsługi

Gry sieciowe są wymagające. W większości przypadków opierają się bowiem na współpracy drużyny, często składającej się z przypadkowych osób. Samo to podnosi poprzeczkę, a do tego niektóre z nich nie tłumaczą swoich mechanik.

Milionowe straty i prawdziwe zdrady – EVE Online to fenomen wśród gier
Milionowe straty i prawdziwe zdrady – EVE Online to fenomen wśród gier

Czy w 2017 roku powiedziałby ktoś, że jedna gra MMO po ponad 10 latach będzie dostarczała tyle emocji co dobry film sensacyjny? O dziwo, wcale nie chodzi tutaj o World of Warcraft!