Diablo Immortal, czyli jak stracić fanów i zrazić do siebie graczy. Wizerunkowy koszmar Blizzarda
Tegorocznego BlizzConu pracownicy Blizzarda nie będą wspominać po latach z uśmiechem na ustach. Zapowiedź Diablo Immortal, która zakończyła ceremonię otwarcia konwentu, wywołała burzę w sieci, a zagorzali fani marki mają prawo, by czuć rozgoryczenie.
Spis treści
Ta zapowiedź nie mogła wypaść gorzej. Fani wyczekujący nowej części lub chociażby remastera jednej z poprzednich odsłon serii Diablo dostali w zamian – jak sami twierdzą – siarczysty policzek. Blizzard nie strzelił sobie w stopę – Blizzard odrąbał sobie nogę siekierą, a teraz podskakuje z krwawiącym kikutem i zastanawia się, gdzie popełnił błąd. Zapowiedź Diablo Immortal to katastrofa na co najmniej kilku frontach – tragiczna tym bardziej, że wystarczyłaby odrobina pomyślunku, by jej uniknąć.
Zastanawiam się tylko, czy to spóźniony żart na prima aprilis?
Pytanie zadane przez mikrofon podczas ceremonii otwarcia
Podsumujmy na spokojnie. Ceremonia otwarcia konwentu BlizzCon powoli dobiega końca. Ujawniono już remaster Warcrafta III, szczegóły na temat World of Warcraft Classic, pomniejsze nowości w Overwatchu, Hearthstonie i StarCrafcie II... Największa zapowiedź ma jednak dopiero nadejść. Od długiego czasu krążyły plotki na temat trwających prac nad Diablo IV, podgrzane dodatkowo informacją, że Blizzard rzeczywiście dłubie przy kilku projektach z tego uniwersum. Napięcie wśród miłośników serii sięga zenitu. I wreszcie – możemy rzucić okiem na tak oczekiwaną produkcję. Panie i panowie, oto Diablo Immortal, nowa odsłona kultowego cyklu... dostępna wyłącznie na urządzenia mobilne.
Ustalmy od razu jedną rzecz: Blizzard ma pełne prawo, by eksperymentować ze swoim cyklem. Nie ma nic złego w tym, że studio chce się rozwijać w nowych segmentach i przenosić tam swoje produkcje, a po konsolach przyszedł czas na smartfony i tablety. Ba, trudno się dziwić, że zwrócono się w stronę rynków azjatyckich (bo nie oszukujmy się, to właśnie z myślą o nich powstaje Diablo Immortal), gdzie można wygenerować wielkie zyski.
Według raportu App Annie’s 2017 Retrospective w latach 2015–2017 chiński rynek gier mobilnych powiększył się o 250%. W 2017 roku tamtejsi gracze wydali w grach mobilnych 11 miliardów dolarów. To dało Chinom trzecie miejsce na liście. Przed nimi były tylko USA (11 mld USD) i Japonia (13 mld USD).
Wydaje się jednak, że to nie o zwrot w stronę wschodnich klientów chodzi wielbicielom marki, którzy mówią o „siarczystym policzku” czy „ciosie w plecy fanów”. Problemem jest raczej decyzja, by uczynić tę konkretną grę gwoździem programu na konwencie, podczas którego wszyscy spodziewali się czegoś zupełnie innego.
Żaden król nie rządzi wiecznie, mój synu... Grałem w wasze gry przez ostatnie ponad 20 lat i nigdy nie zapomnę swego pierwszego spotkania z Thrallem. Żegnajcie. Zmieniłeś się, stary przyjacielu...
Komentarz pod zwiastunem Diablo Immortal, usuwany podobno osiem (!) razy
Najwięksi miłośnicy Diablo to przede wszystkim gracze pecetowi – choć wraz z premierą trzeciej części na innych platformach z tym kultowym cyklem mogli zapoznać się także posiadacze konsol. Wyobraźcie więc sobie, że wydaliście już te niebagatelne 200 dolarów na bilet na BlizzCon, dolecieliście do Los Angeles, przecisnęliście się przez tłumy podobnych sobie zapaleńców – i w nagrodę dostajecie zapowiedź gry mobilnej, w dodatku takiej, która rozsiewa wokół siebie nieprzyjemną woń modelu free-to-play z mikrotransakcjami. Niektórzy uczestnicy konwentu nie mogli uwierzyć, że Blizzard – niegdyś tytan wypuszczający taśmowo pecetową klasykę – odwrócił się od swoich najwierniejszych fanów.
CO JESZCZE POKAZAŁ BLIZZARD?
Oprócz Diablo Immortal „Zamieć” przygotowała jeszcze kilka innych ogłoszeń:
- Warcraft 3: Reforged – remaster klasycznego RTS-a;
- więcej informacji o WoW Classic;
- nowa postać do Overwatcha;
- Destiny 2 za darmo na PC.