Czy warto płacić za darmowe Destiny 2?
Destiny 2 przechodzi od października na opcję „free-to-play”. W pewnym sensie, bo tak naprawdę pełna zawartość nadal pozostaje płatna i posiada teraz aż cztery przepustki sezonowe. Czy warto więc inwestować w pełen pakiet?
Spis treści
Chaos pod kontrolą. Tak można chyba nazwać obecną postać Destiny 2 – gry, która wkrótce wejdzie w rok trzeci swojej obecności na rynku i pierwszy bez nadzoru korporacyjnego wydawcy. Czemu chaos? Z jednej strony mamy kuszące hasło przejścia na model free-to-play, z drugiej reklamy zachęcające do zapłacenia aż 250 zł za edycję Deluxe – od razu z aż czterema przepustkami sezonowymi! Weterani gry mają całkiem jasną sytuację, ale jeśli ktoś dopiero zamierza wejść w świat strażników światła, może mieć problem z rozróżnieniem, czy to w końcu produkcja darmowa, czy też nie. I czy warto wydać na nią pieniądze, i to niemałe.
Darmowa podstawka
Od razu trzeba wyjaśnić – Destiny 2 nie będzie pozycją free-to-play w takim oczywistym znaczeniu, kiedy to cała gra dostępna jest gratis, a do tego dochodzą opcjonalne płatności za elementy kosmetyczne czy szybsze postępy. Darmowa stanie się jedynie zawartość z roku pierwszego pod nową nazwą Destiny 2: New Light. Zaoferuje ona podstawową grę z kampanią fabularną „dwójki”, dwa bardzo małe i bardzo kiepskie rozszerzenia: Klątwa Ozyrysa oraz StrategOS, a także dostęp do patrolowania wszystkich lokacji – również tych najnowszych.
Płatną opcją aktualnie jest Destiny 2: Twierdza cieni, proponujące wszystko to, co mamy w wersji darmowej, plus nadchodzące duże DLC rozpoczynające nowy sezon i rok trzeci. Znajdziemy w nim nową minikampanię fabularną, pełną listę aktywności na Księżycu, nową broń, pancerze, questy i liczne elementy kosmetyczne. Po 1 października do sklepiku z pewnością dojdzie jeszcze cała zawartość fabularna i wyposażenie z dodatku Porzuceni, nie licząc pakietów z walutą premium na zakup elementów kosmetycznych.
COŚ NA ZACHĘTĘ
Darmowa wersja Destiny 2 będzie posiadać także pierwszą misję z Twierdzy cieni, misje typu szturm, również z dodatku Porzuceni, oraz wszystkie mapy i tryby PvP, a także tzw. „gambit” (PvEvP). Dostępna będzie też ograniczona zawartość z przepustek sezonowych, np. jedna z broni. Nie trzeba martwić się niskim poziomem mocy postaci – wersje i darmowa, i płatna startują od nowej podstawy, czyli 750 punktów mocy.
Przeterminowana usługa
Tak naprawdę więc darmowa edycja Destiny 2 ma skończoną liczbę questów, broni do zdobycia i innych aktywności, które po pewnym (długim) czasie i tak się wyczerpią. Biorąc pod uwagę jej rozmiary, być może niewłaściwe byłoby nazywanie tej wersji demem. W erze gier-usług to raczej taka część tej usługi (choć nieco przeterminowana), która ma zachęcić do ewentualnego zakupu najbardziej aktualnego wydania. Patrząc na to od tej strony, Destiny 2: New Light wydaje się posiadać wystarczającą objętość, by pozwolić wyrobić sobie zdanie o klimacie i rozgrywce. Pytanie tylko, czy jest jeszcze kogo przekonywać?
Destiny 2 jako opcja darmowa nie jest zupełną nowością na rynku. Jakiś czas temu podstawowa wersja gry była dostępna w abonamencie PlayStation Plus, a wersję pecetową można było przez kilka dni dodać zupełnie bezpłatnie do swojego konta BattleNet. Okazji do szerszych testów nie mieli więc jedynie grający na Xboksie One oraz najwierniejsi wyznawcy platformy Steam, na którą Destiny przenosi się po rozstaniu z Activision. A czy warto inwestować w pełne, płatne wydanie? Odpowiedź nie jest taka jednoznaczna, bo sam zakup nie wystarczy, by otrzymać wszystko to, co w grze najlepsze.
TO ILE MACIE MIEJSCA NA DYSKU?
Według oficjalnych danych ze sklepu PSN Store Destiny 2: Twierdza cieni wymaga 165 GB wolnego miejsca na dysku, choć jest to zapewne liczba niezbędna do rozpoczęcia instalacji. Na koniec pliki powinny zajmować 105 GB. Podobną liczbę podają wymagania na Steamie. Taki ma być oczywiście stan na październik 2019 roku. Z kolejnymi dodatkami gra nadal będzie puchnąć.