Spróbuj rajdów – warto!. Czy warto płacić za darmowe Destiny 2?
Spis treści
Spróbuj rajdów – warto!
Oprócz darmowej i płatnej zawartości Destiny wprowadza jeszcze podział na aktywności, którym można oddawać się samotnie, i takie, do których konieczna jest kooperacja z innymi. Nie ma z tym problemu w przypadku misji typu szturm, ale do niektórych wyzwań warto mieć sprawdzoną ekipę. No i są jeszcze rajdy. Do nich trzeba zebrać sześciu graczy, a opcja dobierania przypadkowych osób nie istnieje. Można oczywiście ograniczyć się wyłącznie do samotnej zabawy, osiągnięcia maksymalnego poziomu i zdobycia części dostępnych fantów. Dla wielu graczy w Destiny głównym celem levelowania jest jednak uzyskanie poziomu pozwalającego wziąć udział w rajdzie.
Znajdziemy tu rozgrywkę mocno różniącą się od wszystkich innych misji i aktywności w grze. Stopień skomplikowania zagadek środowiskowych przebija to, co znamy z innych tytułów akcji FPP, a do poradzenia sobie z nimi niezbędna jest nie tylko zręczność, ale i perfekcyjna komunikacja z drużyną, bo wiele czynności musi być zsynchronizowanych co do sekundy. Grać w Destiny bez rajdów to trochę jak grać w Battlefieldy dla singlowych kampanii fabularnych. Można, ale traci się dość sporo. Ideałem jest więc posiadanie własnego klanu lub chęć przystąpienia do takowego – wtedy inwestycja w płatną wersję naprawdę ma sens.
ILE GODZIN PRÓB WYTRZYMASZ?
Ukończenie pierwszego rajdu w Destiny – Vault of Glass – zabrało zwycięskiemu zespołowi aż 14 godzin ciągłych prób. Do dziś uchodzi on za najlepszy rajd Bungie i prawdziwe arcydzieło projektowania misji w kooperacji. Tradycją stał się wyścig najlepszych ekip, które próbują przejść nowe rajdy jako pierwsze. Oczywiście transmitując to w mediach społecznościowych. Zjawisko to doceniło także studio Bungie, fundując wiosną tego roku prawdziwe nagrody dla zwycięzców rywalizacji – okolicznościowe pasy na wzór tych dla mistrzów boksu czy wrestlingu.
100 gigabajtów dema?
Generalnie aspekt społecznościowy w Destiny jest dość istotny – i to pomimo faktu, że nie jest to gra MMO, a innych graczy widuje się tu sporadycznie. To gra-usługa, więc najfajniejsze jest właśnie to „bycie na bieżąco”. Przeżywanie razem z innymi odkrywania kolejnych sekretów, pomaganie sobie w przechodzeniu questów czy zdobywaniu egzotycznych typów broni, komentowanie obecnej mety i setów do danej aktywności. A to zapewnia głównie granie w aktualne dodatki, co oznacza płacenie.
Darmowa wersja ma jednak pewną przewagę – nie podzieli bazy grających, tak jak robią to teraz przepustki sezonowe, tworząc podziały nawet pomimo kupna DLC. W New Light oferta będzie zawsze taka sama dla wszystkich. Czy to jednak wystarczy, by stworzyła się nowa grupa fanów, testująca przez długi czas dostępną powszechnie zawartość, pomagająca sobie i „żyjąca grą”, tak jak to dzieje się w przypadku społeczności, która nabyła DLC? Biorąc pod uwagę rozdrobnienie na trzy platformy, a nawet cztery, licząc Google Stadię, wydaje się to mało prawdopodobne.
CZY MUSZĘ ZNAĆ FABUŁĘ?
Darmowa wersja oferuje fabułę z Destiny 2, czyli historię niemającą związku z pierwszą odsłoną cyklu. Również dodatek Porzuceni można poznawać bez żadnego przygotowania. Twierdza cieni z kolei nawiązuje do wydarzeń i bohaterów z części pierwszej, ale wątki fabularne nigdy nie były mocno w tej serii akcentowane, zwłaszcza w „jedynce”, gdzie poznawanie całej opowieści wymagało studiowania wpisów na kilkuset kartach umieszczonych na stronie internetowej.
Darmowe Destiny 2 pozostanie raczej takim terenem testowym. Wkraczając tam, albo szybko zakończymy przygodę, albo kupimy najnowszy dodatek. A to obsadza New Light w roli zwykłego dema. Zwykłego, choć zajmującego 100 GB na dysku i oferującego zabawę na dziesiątki godzin. Jeśli mamy z kim grać lub łatwo nawiązujemy kontakty i potrafimy słuchać w trakcie rozgrywki – warto zainwestować w Twierdzę cieni, bo zabawa w kooperacji dostarcza naprawdę niesamowitych doznań. W pojedynkę zostaje pogoń za częścią sprzętu i wspaniałe odczucia podczas strzelania. A na prawdziwe Destiny w modelu free-to-play poczekamy albo do części trzeciej, albo zawsze będzie to wielkie „Destiny Demo” i reszta.