Czy Sekiro było za trudne? Sprawdziliśmy to
Od chwili swego debiutu, Sekiro: Shadows Die Twice wywołuje tyleż zachwytów, co frustracji. Część graczy uważa je przy tym za najtrudniejszą grę From Software, podczas gdy inni sądzą, że jest ona łatwiejsza od poprzedniczek. Sprawdziliśmy, kto ma rację.
Spis treści
Sekiro: Shadows Die Twice, najnowsza produkcja From Software, okazało się grą nie mniej udaną od poprzednich dzieł ekipy kierowanej przez Hidetakę Miyazakiego. Przygody Jednorękiego Wilka porwały graczy równie mocno jak światy wykreowane w Bloodbornie czy serii Dark Souls, przyciągając zarówno nowymi pomysłami na rozgrywkę, jak i zachowaniem charakterystycznego dla tego studia, bezkompromisowo wysokiego poziomu trudności.
Zdaniem niektórych graczy tym razem nawet zbyt wysokiego. Po premierze Sekiro dało się słyszeć zewsząd głosy, że jest to zdecydowanie najtrudniejsza produkcja From Software, potężną debatę w branży wywołał także artykuł „Forbesa”, którego autor uznał, że „Sekiro powinno szanować swoich graczy i zaoferować łatwy poziom trudności”.
Na wszystkie głosy mówiące, że gra jest bardzo trudna, przypada jednak równie wiele twierdzeń, że jest ona... najłatwiejszym dziełem Miyazakiego. Wedle sporej grupy osób wszelkie problemy z zabawą wynikają z działających na niekorzyść graczy przyzwyczajeń z Dark Souls – po ich zwalczeniu i przestawieniu się na odmienny system walki gra rzekomo staje się banalna.
Postanowiliśmy ostatecznie odpowiedzieć na pytanie, czy Sekiro rzeczywiście jest najtrudniejszą grą twórców Dark Souls. Wykorzystaliśmy do tego królową wszystkich nauk (albo królową kłamstw – zależy, kogo spytać) – statystykę. Porównaliśmy dane dotyczące procentowej liczby osób, które zdobywały określone trofea w tytułach From Software na konsolach Sony. To pozwoliło zestawić ze sobą odsetki graczy, którzy pokonywali pierwszych bossów, docierali do środka gry i wreszcie kończyli poszczególne odsłony Dark Souls, a także Bloodborne’a oraz Sekiro.
Początek drogi
W naszych rozważaniach zestawiliśmy Sekiro z pięcioma grami From Software uznawanymi za część podgatunku „soulslike” – z Demon’s Souls, Dark Souls, Dark Souls 2: Scholar of the First Sin, Dark Souls 3 oraz Bloodborne’em. Nie braliśmy pod uwagę trofeów z serii Armored Core czy innych dzieł tego dewelopera, gdyż albo były one z samych założeń łatwiejsze, albo nastawione na inny rodzaj zabawy, albo zwyczajnie nie wspierały trofeów.
Najpierw porównajmy, jak wielu graczy nie zostało odrzuconych przez poszczególne gry już na początku przygody. W przypadku Sekiro: Shadows Die Twice odsetek osób, które ukończyły prolog, zdobywając trofeum „Shinobi Prosthetic”, jest bardzo wysoki i wynosi 97,82%. Znacznie mniej graczy miało dość nerwów, by dotrzeć i poradzić sobie z pierwszym bossem – trofeum „Gyoubu Masataka Oniwa” otrzymało 76,04% osób, które odpaliły grę.
Demon’s Souls niestety nie posiada trofeum wpadającego za ukończenie tutorialu, więc możemy jedynie sprawdzić, ile osób dało sobie radę z pierwszym bossem. I okazuje się, że w przypadku pierwszego podejścia do tego gatunku cierpliwością wykazało się zaledwie 60,9% graczy. W tym wypadku może to być jednak efekt nowości – jako że były to pierwsze Soulsy, wielu graczy nie wiedziało jeszcze, w co się pakuje, i dlatego mogło się szybko zrazić.
Przy Dark Souls gracze dokonywali już bardziej świadomej decyzji i widać to w trofeach. Z lokacją i bossem tutorialowym uporało się 92,89% osób (trofeum „Reach Lordran”), zaś zabić w dzwon w Undead Church – czyli zaliczyć pierwszy istotniejszy akt fabularny, wymagający pokonania po drodze dziewiczego „prawdziwego” bossa – zdołało 72,16% graczy. Nieco mniej śmiałków poradziło sobie z pierwszym bossem w Dark Souls II: Scholar of the First Sin – ostatniego giganta powaliło 67,3% użytkowników.
W Dark Souls 3 z bossem samouczkowym mierzyliśmy się już na samym początku zabawy i starcie z nim przetrwało 94,96% wojowników i wojowniczek. W pojedynku z kolejnym oponentem zwycięstwo odniosło 70,2% graczy. Prawdziwą przeprawą okazał się natomiast początek Bloodborne’a. Mniej niż połowa osób przetrwała potyczkę z pierwszym bossem w grze – trofeum „Cleric Beast” zdobyło tylko 49% graczy. Jest on co prawda opcjonalny, ale struktura gry w zasadzie wszystkich nowych graczy do niego prowadzi, a pierwszego obowiązkowego bossa zabiło jeszcze mniej osób (45,8%).
O ile początek nie jest reprezentatywny dla całej gry, tak pozwala powiedzieć co nieco o barierze wejścia do danego tytułu. Z powyższego porównania trofeów wynika, że w tym aspekcie Sekiro jest łatwiejsze od poprzednich dzieł studia – z pierwszym prawdziwym bossem w Shadows Die Twice wygrał nieco większy odsetek osób niż w Soulsach i o wiele większy niż w Bloodbornie.
A PLATYNY?
Platynowanie gier z tej serii to już zajęcie dla największych fanów i uznaliśmy, że nie jest ono tak reprezentatywne dla poziomu trudności jak pozostałe omawiane trofea – to, czy po ujrzeniu zakończenia ktoś decyduje się na podjęcie tego typu wyzwania, zależy bardziej od jego własnych preferencji niż tego, czy gra jest trudna. Niemniej ciekawscy mogą poniżej sprawdzić, jaki procent graczy zdobył platynę w poszczególnych tytułach:
- Demon’s Souls – 3,7%
- Dark Souls – 6,2%
- Dark Souls II: Scholar of the First Sin – 4,5%
- Dark Souls III – 4,9%
- Bloodborne – 5,7%
- Sekiro – 6,2%