autor: Bartłomiej Kossakowski
Lucas symuluje. Ćwierć wieku LucasArts
Spis treści
Lucas symuluje
Choć przygodówki są coraz mniej popularnym gatunkiem, wszelkiego rodzaju symulatory cieszą się obecnie jeszcze mniejszym zainteresowaniem wśród graczy. Kilkanaście lat temu było zupełnie inaczej. To właśnie do tego gatunku należała pierwsza gra LucasArts, korzystająca z licencji Gwiezdnych Wojen, stworzona z myślą o pecetach. Wydana w 1993 w wersji pod DOS gra X-Wing to tytuł, który fani elektronicznej rozrywki i sagi George’a Lucasa pokochali z miejsca. To dzięki niemu i wydanym w tym samym roku przez Origin Systems Wing Commanderze symulatory kosmiczne stały się popularne. Co zabawne, we wspomnianym produkcie konkurencji pojawił się Mark Hamill, czyli nie kto inny, tylko aktor znany fanom Gwiezdnych Wojen jako Luke Skylwaker.
W grze X-Wing, której historia toczyła się równolegle z pierwszą (czwartą) częścią filmu, zastosowano nowatorski jak na tamte czasy system treningów i bitew. Statkiem dało się kierować praktycznie tylko joystickiem lub myszką. Nie wiadomo, czy był to prztyczek w nos dla Origin, czy po prostu scenariusz gry tego wymagał, ale scenarzyści zmienili nieco wydarzenia znane z filmu – w słynnej scenie umieszczenia torpedy protonowej w szybie wentylacyjnym dzielnego Luke’a Skylwakera zastąpił nie mniej odważny Keyan Farlander, czyli główny bohater gry X-Wing.
Nie wszyscy fani tego niezwykle popularnego tytułu wiedzą, że nie powstałaby on, gdyby nie pewna trylogia gier lotniczych, których akcja toczyła się w okresie II wojny światowej. Battlehawks 1942, Their Finest Hour: The Battle of Britain i Secret Weapons of the Luftwaffe miały bardzo wiele wspólnego z X-Wingiem, mimo że nie lataliśmy w nich po kosmosie, nie używaliśmy torped protonowych i nie spotkaliśmy tam ani jednej znanej z filmu postaci. Przede wszystkim gry łączy postać Lawrence’a Hollanda, ich głównego autora, w związku z czym w X-Wingu pojawił się usprawniony engine i podobna klawiszologia, jak w wydanej wcześnie trylogii. Do tematyki II wojny światowej LucasArts powróciło dopiero w 2003 roku, wydając Secret Weapons Over Normandy. Wcześniej odpowiedzialna za wspomniane symulatory i związana blisko z LucasArts ekipa z Totally Games skupiła się na tytułach spod znaku Gwiezdnych Wojen, bo – jak możecie się domyślać – sprzedawały się doskonale.
Po wydaniu kilku dodatków do X-Winga przyszedł czas na serię TIE Fighter, czyli coś dla lubiących ciemną stronę Mocy. Do naszej dyspozycji oddano dużo większą liczbę statków, wyraźnej poprawie uległa też oprawa wizualna. Prawdziwym przełomem była jednak wydana w 1997 roku pozycja X-Wing vs. TIE Fighter. Nie tylko dlatego, że gra do uruchomienia (!) wymagała joysticka, ale przede wszystkim przez to, że tak naprawdę sprawdzała się tylko w trybie multiplayer. To dzięki niej tysiące entuzjastów elektronicznej rozrywki po raz pierwszy grało przez sieć. Dodatkowo gra miała to szczęście, że jej premiera mniej więcej zbiegła się w czasie z pojawieniem się odświeżonej trylogii, co zapewniło tej pozycji dodatkowy rozgłos.
Symulatory w historii LucasArts odniosły nie mniejszy sukces niż przygodówki. Wraz z dodatkami, wznowieniami i edycjami specjalnymi łącznie powstało kilkanaście pozycji. Nieco inna bajka to nowe gry, wydane na przełomie wieków: Rogue Squadron 3D, Battle for Naboo czy Starfighter. Ciężko odnaleźć w nich tamtą magię, ale jeśli ktoś lubi polatać, może śmiało atakować.