autor: Łukasz „Gava1n” Kosowski
Mamma mia. Bawisz się w gangstera w GTA? To musisz wiedzieć
Spis treści
Mamma mia
Wynajmujesz małe obskurne mieszkanie w tańszej dzielnicy. Początkowy entuzjazm niknie wraz z ostatnimi oszczędnościami i trudnościami ze znalezieniem pracy. Snując się wieczorami po smutnej okolicy nowego domu w końcu pakujesz się w kłopoty. Widzisz jak dwóch skinów o słowiańskich zapitych mordach obija jakiegoś frajera w garniturze. Powinieneś był odejść, jednak zamiast tego zaczynasz wrzeszczeć jak opętany i rzucasz się z furią na napastników, chwytając po drodze metalową pokrywę kubła na śmieci. Nie musisz się bić. Skini stwierdzają, że i tak wykonali swoją robotę i nie warto ruszać kolesia takiego jak ty, rzucają kilka przekleństw na odchodnym i zostawiają cię samego z zakrwawioną ofiarą. Tym samym najprawdopodobniej uratowałeś życie facetowi, który od tej pory będzie twoim najlepszym przyjacielem. Jest Włochem z pochodzenia i szybko wkręca cię w swój świat importerów oliwy z oliwek.
Amerykańska mafia włoskiego pochodzenia jest chyba pierwszą, która przychodzi na myśl w naszym – zachodnim – kręgu kulturowym, gdy słyszymy hasło „przestępczość zorganizowana”. Jej obecność w zbiorowej podświadomości zawdzięczamy niewątpliwie Ojcu chrzestnemu – zarówno książkowemu, jak i filmowemu. Mario Puzo, a później Francis Ford Coppola stworzyli niekwestionowane arcydzieła. Wpłynęły one również na samą organizację, której dotyczyły. Wszyscy włoscy gangsterzy chcą przypominać członków rodziny Corleone, co więcej – określenie „ojciec chrzestny” jako tytuł, którym podwładni zwracają się do szefa organizacji, pochodzi właśnie z książki i tym samym to, co realne, zgrabnie romansuje z fikcją.
Zostało jeszcze 46% zawartości tej strony, której nie widzisz w tej chwili ...
... pozostała treść tej strony oraz tysiące innych ciekawych materiałów dostępne są w całości dla posiadaczy Abonamentu Premium
Abonament dla Ciebie