Wieszczki, szamani i religia. AC Valhalla vs historia - ile prawdy jest w grze?
Spis treści
Wieszczki, szamani i religia
Początek naszej przygody w Assassin’s Creed: Valhalla to między innymi wizyta u miejscowej wyroczni, co jak się okazuje, ma spore podstawy w rzeczywistości. Eivor udaje się do Valki, by z jej pomocą wyjaśnić trapiące go (ją) wizje. Religia odgrywała naprawdę bardzo ważną rolę w życiu wikingów i dotykała wszystkiego – od powodzenia w bitwach po czynności i problemy dnia codziennego. Zajmowali się nią zarówno mężczyźni, jak i kobiety.
Istniała cała gama praktyk religijnych – od ceremonii zadedykowanych bogom i istotom nadnaturalnym po praktyki magiczne, mające na celu „manipulację” ludzkim życiem i losem. Te ostatnie działania miały nierzadko „szamański” charakter. Osoby parające się tak zwaną „magią seid” nawiązywały kontakt ze światem duchowym, wysyłały swoje „dusze” lub „zmysły” w świat w formie zwierzęcej, kontrolowały pogodę, tępiły wzrokiem broń wrogów itd. Archeologia poświadcza istnienie takich ludzi (znamy groby z magicznymi przedmiotami, różdżkami, amuletami itd.), ale „autentyczność i skuteczność” ich działań jest kwestią interpretacji.
Dr Leszek Gardeła
Pewnym odpowiednikiem „assassinowej” Valki jest prawdopodobnie postać Volvy – wieszczki przepowiadającej przyszłość, znającej się na ziołach i leczeniu. Albo chodziła po osadach, albo cieszyła się tak dużym uznaniem, że zapraszano ją specjalnie do domostw. Innym rodzajem łączników ludzi z bogami byli lokalni kapłani:
Godi/gydja (kapłan/kapłanka – dosłownie boży/boża) to z jednej strony osoba świecka wyznaczona przez społeczność lub władcę do sprawowania obrzędów. Z drugiej są znane przekazy i znaleziska sugerujące, że były to osoby, które całkowicie się poświęciły tej funkcji (tu już nie wiemy, czy z własnej potrzeby czy przez decyzję np. rodziny).
Ewa Strukowska
Dla wikingów niezwykle istotne były dobre stosunki z każdym spośród ich wielu bogów, nawet jeśli ci mieli typowo ludzkie cechy. Regularnie odbywano przeróżne ceremonie ku ich czci. Jednymi z ważniejszych były tzw. ceremonie poświęcenia „blót”. Były to typowe transakcje „wymiany”. Wikingowie poświęcali coś (lub nawet kogoś), by w zamian otrzymać konkretną korzyść.
Wiadomo, że w takich uroczystościach bardzo często poświęcano konie, zbierając ich krew do misek i spożywając przyrządzone mięso. Posoką spryskiwano ołtarz i wszystkich uczestników. Takie ceremonie służyły też bogatszym członkom społeczności jako sposób eksponowania swojej władzy i bogactwa. Często zapewniali oni prowiant i napoje dla zgromadzonych. Ponadto istnieją wiarygodne przekazy, że na ceremoniach „blót” poświęcano także ludzi. Bogiem, który „domagał” się takich ofiar, był choćby Odyn.
Ceremonie „blót” to ceremonie poświęcenia. Nie były jakimś jednym świętem, lecz częścią każdego święta czy uroczystości. Etymologia tego terminu wywodzi się od słów oznaczających ofiarę, poświęcenie, ale też krew. Istotą było poświęcenie, darowanie bogom ofiar pokarmowych lub w specjalnych przypadkach krwi (zwykle zwierząt, ale mamy też przekazy o ofiarach z ludzi). Przy „blót” z krwi częścią rytuału było spryskanie posoką ludzi, przedmiotów i miejsc tego wymagających. Było to symboliczne związanie życia i uświęcenie otoczenia, powiązanie ze sferą boską i nadprzyrodzoną.
Ewa Strukowska
Towarzyskie „minigry” i tatuaże
Na koniec zostawiliśmy najbardziej luźny i beztroski aspekt bycia wikingiem – zarówno w Assassin’s Creed: Valhalla, jak i pewnie w rzeczywistości, czyli gry i zabawy towarzyskie. Mamy grę w kości Orlog, niezwykły pojedynek na rymowane wyzwiska Flyting (charakterystyczny bardziej dla terenów Anglii) oraz zawody w piciu czy łowieniu ryb. A jak to wyglądało w rzeczywistości?
Archeologia i źródła pisane przekazują nam sporo informacji o grach. Wśród nich wymienić można specyficzne formy zapasów, walki koni, zawody pływackie, gry „w piłkę” czy planszowe, jak choćby Hnefatafl [rodzaj szachów – przyp. red.]. Wiele z tych gier i zabaw wymagało siły i zręczności – pomagało to wikingom być „fit”.
Dr Leszek Gardeła
Oprócz uczt (zwykle na święta, które potrafiły trwać kilka dni), wikingowie chętnie śpiewali, tworzyli poezję, słuchali pieśni i opowieści zawodowych skaldów, grali muzykę (jest sporo pozostałości instrumentów). Chętnie też podejmowali rywalizację w zawodach „sportowych” – zapasy, różnego rodzaju gry zręcznościowe czy siłowe, konkurencje biegowe, ale też zawody związane ze sprawnością bojową. Ponadto mamy bardzo wiele zachowanych różnego rodzaju gier planszowych, ogólnie nazywanych Tafl. I tu ciekawostka – to była nie tylko rozrywka, ale też element magii, jak i symboliki religijnej.
Ewa Strukowska
Poza oddawaniem się zabawom w „wolnym” czasie możemy udać się do tatuatora we wiosce, by odpowiednio przyozdobić swoje ciało. Twórcy poświęcili sporo pracy, by Eivor mógł (mogła) posiadać całkiem spory zestaw tatuaży. Czy w rzeczywistości wikingowie naprawdę tak robili? Odpowiedź nie jest jednoznaczna, bo po tylu wiekach trudno oczekiwać, że przekonamy się o tym, badając historyczne groby. W zasadzie jedyną sugestią, że wikingowie posiadali je lub po prostu znali się na sztuce tatuowania, jest przekaz jednego z arabskich kupców, który spotkał na swojej drodze tzw. Rusów, czyli lud nordycki, który skolonizował tereny nad Wołgą i Dnieprem.
Istnieją pewne przesłanki sugerujące, że wikingowie mogli ozdabiać swoje ciała tatuażami – jedną z nich jest przekaz arabskiego podróżnika ibn Fadlana. Wspomina on, że ciała Rusów, których spotkał nad Wołgą, zdobione były rozmaitymi wzorami (nie wiemy jednak, czy były to tatuaże czy malunki). Dane z przekazu ibn Fadlana dotyczące pogrzebu ruskiego dostojnika pokrywają się doskonale z tym, co pokazuje nam archeologia, więc można przypuszczać, że nie zmyślał on i w przypadku owych „tatuaży/malunków” na ciałach Rusów.
Z Vendel w środkowej Szwecji znany jest niewielki żelazny przedmiot, który zinterpretowany został jako narzędzie do tatuowania. Co ciekawe, źródła pisane dostarczają też informacji o malowaniu oczu (przez mężczyzn). Z materiałów archeologicznych z kolei wiemy o intencjonalnych modyfikacjach zębów (nacinaniu w nich rowków i wypełnianiu ich jakimś barwnikiem).
Dr Leszek Gardeła
Jak bardzo wikiński jest AC: Valhalla?
Właśnie – koniec końców jak dobrze udało się Ubisoftowi odtworzyć świat wikingów? Mamy nadzieję, że z tym tekstem sami zwrócicie uwagę na niektóre rzeczy, a może nawet dacie się przekonać, by bardziej zgłębić wybrane kwestie, sięgając po materiały źródłowe? Dajcie znać, czy sami natknęliście się na wyjątkowe ciekawostki – lub wręcz przeciwnie, jakieś ogromne nieścisłości? W grze komputerowej wszystko jest możliwe, najważniejsze zaś, by dawała nam frajdę. Rozmiar otwartego świata Valhalli i mnogość rozsianych tam aktywności sprawia, że jest jej gdzie szukać.
ZASTRZEŻENIE
Tekst powstał we współpracy z firmą Ubisoft.