W The Blood of Dawnwalker pojawi się istota przypominająca irytującego potwora z Wiedźmina 3. Jeden z głównych wrogów jawi się natomiast jako prawdziwy tyran
Twórcy The Blood of Dawnwalker przybliżyli nam kniazia Dragostiego, a także zaprezentowali grafikę koncepcyjną przeciwnika, który przypomina denerwującego potwora z Wiedźmina 2 i Wiedźmina 3.

Jak co tydzień (od niecałych dwóch miesięcy) studio Rebel Wolves opublikowało nowy fragment „Sekretnej historii Doliny Sangora” ze świata The Blood of Dawnwalker. Tym razem dostaliśmy jednak nie tylko kolejną część pamiętnika, ale także świeżą grafikę koncepcyjną, która przedstawia jednego z przeciwników.
Mężczyzna, który mnie wezwał, kniaź Skender Dragosti, zrobił na mnie piorunujące wrażenie. Wysoki, przystojny i zawsze bogato ubrany, wyglądał jak uosobienie szlachty. Ale, jak to często bywa, pozory myliły. Szybko odkryłem, że kniaź Skender był okrutnym władcą, który nie znał litości, gdy był niezadowolony. Podczas gdy inny pan mógłby wykorzystać dochody z kopalni na sfinansowanie klasztoru lub konwentu, kniaź Skender wykorzystał je na rozbudowę lochów pod potężnym zamkiem Greifberg. Widziałem te ciemne, wilgotne cele na własne oczy – ich ściany były poplamione krwią.
Wygląda na to, że kniaż Dragosti, który wezwał Albertusa Taurinusa – narratora opowieści – będzie jednym z anatgonistów gry. Został on powyżej zaprezentowany jako tyran niewahający się posunąć do najgorszych metod, aby postawić na swoim.
Ów władca oraz przedstawiona wcześniej grupa wampirów nie będą stanowili jedynego zagrożenia dla poddanych. Wśród przeciwników do pokonania znajdą się także koboldy, których grafikę koncepcyjną obejrzycie poniżej.
Według opisu zamieszczonego na oficjalnym koncie gry w serwisie X są to istoty o wielkich oczach, długich i żylastych kończynach oraz zakrzywionych pazurach. Ich naturalnym środowiskiem są głębokie jaskinie wypełnione ciemnością.
Nie da się ukryć, że z wyglądu przypominają one nieco nekkery z Wiedźmina 2 i Wiedźmina 3. Prawdopodobnie stworzenia te również będą niekiedy denerwujące dla graczy, co zasugerowały słowa szefa marketingu w studiu Rebel Wolves, Pawła Panasiuka: „wkurzające małe bękarty”.