autor: Marcin Skierski
Twórca moda World of StarCraft ostrzeżony przez Blizzarda i... doceniony
Wczorajsza wiadomość o fanowskim modzie do StarCrafta II o nazwie World of StarCraft wywołała u Was raczej same pozytywne odczucia. Niestety jak można było się domyślać, zupełnie odwrotnie jest w przypadku firmy Activision Blizzard, która już poczyniła pierwsze kroki w kierunku usunięcia modyfikacji z powierzchni Internetu.
Wczorajsza wiadomość o fanowskim modzie do StarCrafta II o nazwie World of StarCraft wywołała u Was raczej same pozytywne odczucia. Niestety jak można było się domyślać, zupełnie odwrotnie jest w przypadku firmy Activision Blizzard, która już poczyniła pierwsze kroki w kierunku usunięcia modyfikacji z powierzchni Internetu.
Przypomnijmy, że zgodnie z nazwą jest to swego rodzaju wariacja na temat gry World of Warcraft, tyle że osadzona w uniwersum StarCrafta. Blizzardowi nie spodobały się tak jawne zapożyczenia tej popularnej marki i ostrzeżono autora projektu o naruszeniu praw autorskich. Tak jak pisaliśmy Wam wczoraj, filmik prezentujący możliwości World of StarCraft został skasowany z serwisu YouTube, choć jedna z jego kopii wciąż działa.
Nie wiadomo, czy przy odpowiednio dużym oporze Ryana (twórcy moda) nie dojdzie do procesu sądowego. Napisał on zresztą na swoim forum, że jest bardzo zdziwiony reakcją giganta, który najpierw udostępnia narzędzia edytorskie w swojej grze, a później ogranicza potencjalnemu nabywcy jego kreatywność.
Ryan ma jednocześnie nadzieję, że głównym zastrzeżeniem Blizzarda do jego pracy jest tytuł projektu. Trzeba bowiem przyznać, że World of StarCraft to dość odważnie pomyślana nazwa, niemal całkowicie kopiująca przecież istniejącą markę. Nasz poszkodowany zapewnia jednak, że bez większego problemu może zmienić tytuł, jeśli faktycznie jest on tak dużym problemem.
Chciałoby się jednak rzec – nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. Okazuje się, że Ryan oprócz ostrzeżeń ze strony Blizzarda dostał też maila... z propozycją pracy dla studia RiotGames, odpowiedzialnego za grę League of Legends. To tylko kolejny przykład, że różnego rodzaju edytory w najbardziej popularnych produkcjach są świetną okazją na wybicie się – przy odpowiednich staraniach można na dłużej zaistnieć w branży.
W dalszym ciągu trzymamy kciuki za Ryana – jeśli nawet przegra on „pojedynek” z twórcami StarCrafta, to ma duże szanse na kontynuowanie robienia tego, co sprawia mu największą przyjemność. Niech to będzie przykład dla innych domorosłych programistów, którzy chcieliby przeobrazić swoje hobby w płatną pracę.