Sons of the Forest obfituje w absurdy; oto kilka z nich
Sons of the Forest jest jeszcze niedokończoną produkcją, która znajduje się we wczesnym dostępie i z tego powodu w grze dochodzi czasami do absurdalnych sytuacji spowodowanych przez niedociągnięcia twórców.
Sons of the Forest okazało się wielkim hitem, o czym doskonale świadczy fakt, że w ciągu pierwszych 24 godzin od premiery twórcy ze studia Endnight Games sprzedali ponad 2 miliony kopii gry. Produkcja cieszy się ogromną popularnością, choć nie brakuje w niej niedociągnięć wynikających z wczesnego dostępu. Niektóre z nich są tak absurdalne, że warto przyjrzeć im się bliżej.
Co oznacza wczesny dostęp?
Zanim przedstawię kilka kuriozalnych sytuacji, których sam byłem świadkiem, muszę raz jeszcze jasno zaznaczyć, że gra znajduje się w fazie wczesnego dostepu i jest jeszcze nieukończona. To własnie stąd biorą się bugi, niedociągnięcia czy miejscami słaby poziom sztucznej inteligencji naszego towarzysza Kelvina, o którym pisałem niedawno. Trzeba zatem liczyć się z tym, że gra jest jeszcze zwyczajnie niedorobiona. Po jej uruchomieniu w górnym lewym rogu głównego menu znajduje się informacja o tym, że najbliższa duża aktualizacja pojawi się za 9 dni.
Animacja oglądania broni
W Sons of the Forest możemy korzystać z różnego typu uzbrojenia – od toporka przez włócznię i łuk aż po broń palną. Po zdobyciu pistoletu, ten ląduje od razu w naszym plecaku. Kiedy go wyekwipujemy po raz pierwszy, nasza postać zacznie go oglądać z różnych stron. Problem w tym, że animacji nie można przerwać i czasami może z tego powodu dojść do sytuacji przedstawionej na powyższym filmie, kiedy to gracz chciał odeprzeć atak za pomocą pistoletu, ale nie udało mu się to, bo jego postać postanowiła zachwycać się pięknem spluwy zamiast użyć jej w celu samoobrony. Pro tip na przyszłość – po znalezieniu pistoletu obejrzyjcie go od razu, by na późniejszym etapie gry nie przeszkodziła Wam wspomniana animacja.
Kelvin pierwszy tchórzliwy
Kelvin to swój chłop. Zetnie drzewo za pomocą posiadanego toporka, a następnie na własnych barkach przyniesie bardzo ciężką kłodę. Mamy zatem obraz silnego mężczyzny, który niczego się nie boi, prawda? Problem w tym, że nasz towarzysz panicznie boi się przeciwników (lub jest pacyfistą) i ucieka od nich zamiast samemu się bronić.
Jest to o tyle dziwne, że w grze spotkamy również Virginię – kobietę posiadającą trzy ramiona i trzy nogi, która na początku boi się naszej postaci i jej unika. Jeśli jednak damy jej spokój i nie będziemy zbliżać się do niej z bronią w ręku, ta w końcu się do nas przekona, przestanie uciekać i będziemy mogli wręczyć jej pistolet, a nawet shotguna, czyniąc z niej wówczas postrach wyspy. Mam nadzieję, że w przyszłości twórcy pozwolą Kelvinowi korzystać z uzbrojenia i towarzysz będzie kimś więcej, niż tylko wołem pociągowym.
Lekarstwo na wszystko
Ucierpieliście z powodu ataku przeciwników? Weźcie tabletki. Spadliście z wysokości i ledwo przeżyliście? Pigułki postawią Was na nogi. Na szczęście dla naszego rozbitka wyspa jest jedną wielką apteką, bo leki można znaleźć w wielu miejscach, takich jak rozsiane tu i ówdzie pojemniki czy jaskinie. Póki co świetnie bawię się w Sons of the Forest, ale nie ukrywam, że trochę brakuje mi tu większego nacisku na survival, bo jedyne zagrożenie, jakie odczuwam, serwują mi przeciwnicy, od których jednak stosunkowo łatwo uciec.
Jedzenie na każdym kroku
Można pomysleć, że osoba, która ledwo przeżyła katastrofę helikoptera i znalazła się w bardzo nieprzyjaznym otoczeniu szybko zasłabnie z głodu. Nic bardziej mylnego. Jedzenia jest tu pod dostatkiem, a zwierzęta czasami same pchają się pod topór. Po przespaniu się przy brzegu jeziorka zauważyłem, że wokół mnie chodzi kilka żółwii. Na plaży bardzo często spotykamy mewy, które tylko czekają, aż rzucimy się na nie z bronią, a jeśli nadal jakimś cudem nasza spiżarnia będzie świecić pustkami, wystarczy poprosić Kelvina o złapanie kilku(nastu) ryb. Głód nam zatem nie grozi, ale nadwaga jak najbardziej.
Póki co dla mnie Sons of the Forest nie jest najlepszym survivalem, bo jestem przyzwyczajony do trudności, jakie rzuca przede mną moje ukochane The Long Dark, ale nie ukrywam, że pomimo wczesnego dostępu i masy niedoróbek bawię się tu świetnie. Może to dlatego, że niczego konkretnego nie oczekiwałem i nie grałem w The Forest z 2018 roku, a może po prostu uwielbiam chodzić po lesie, ścinać drzewa i stawiać domki z drewna.