Newsroom Wiadomości Najciekawsze Komiksy Tematy RSS
Wiadomość opinie 7 lutego 2025, 12:20

Potrzebuję RPG, których przejście nie zajmie mi pół roku - dlatego czekam na Avowed i The Outer Worlds 2

Obsidian pod opieką Microsoftu będzie miał w 2025 pełne ręce roboty, bo pracuje nad dwoma RPG - sporymi, lecz mniejszymi niż monumentalne Kingdom Come 2. Za sprawą Avowed i The Outer Worlds 2 zarówno fani fantasy, jak i SF mają na co czekać.

Ostatnie lata przyniosły kilka wielkich, znakomitych RPG, takich jak Cyberpunk 2077 czy Baldur’s Gate 3. Obrodziło też „indykami” w stylu Drovy, a w 2025 roku doskonałe oceny zbiera monumentalne Kingdom Come Deliverance 2. Do stawki dołączyć może też Obsidian, i to z podwójnym uderzeniem – mowa o Avowed i The Outer Worlds 2. Wielce prawdopodobne, że najlepszą i najważniejszą premierą tego roku okaże się produkcja Warhorse Studios, przynajmniej w tym gatunku, ale ja osobiście mocno kibicuję obu RPG ekipy Feargusa Urquharta.

Mimo że są dziełami weteranów, obecnie wydają się trochę underdogami, a przy tym zdają zaspokajać dość specyficzne potrzeby w minimalnie lżejszy (acz być może bardziej drewniany) sposób niż mające symulacyjne zacięcie KCD2. Dlatego wypatruję ich z nieco większą niecierpliwością niż w przypadku czeskiego behemota (któremu też z całego serca kibicuję).

Avowed – spadkobierca Pillarsów

Moje oczekiwanie na Avowed nie powinno dziwić, biorąc pod uwagę, jak wysoko ceniłem Pillars of Eternity oraz PoE2: Deadfire (czemu dałem wyraz w recenzji). Nowa gra osadzona w świecie Eory wprawdzie rezygnuje z aktywnej pauzy, dużej drużyny i rzutu izometrycznego, ale to jednak wciąż wyprawa do uniwersum, o które bałem się, że może zostać pogrzebane.

Avowed, Xbox Game Studios, 2025.

Słabe wyniki sprzedaży Pillars of Eternity 2 to jedna z bardziej niezasłużonych porażek w historii branży, bo produkcja ta, mimo paru drobnych mankamentów, była po prostu znakomita. To świetna, klasyczna gra fabularna z jednym z najlepszych systemów bazy dla naszej drużyny – czyli okrętu – jaki kiedykolwiek się pojawił w tego typu gameplayu. W dodatku pozostawiała pewne wątki otwarte i sugerowała, że nasi Widzący popłynęli ku kolejnym przygodom.

Avowed to na pierwszy rzut oka zupełnie inne „zwierzę”, dziedziczące sporo DNA po The Outer Worlds. Oznacza to, że świat obserwujemy tu z perspektywy pierwszej lub – na co bardzo się cieszę – trzeciej osoby. Obsidian, zamiast brnąć w schemat sandboksa, postanowił rozwijać to, co robi najlepiej – czyli krainę podzieloną na rozbudowane lokacje z wieloma sekretami do odkrycia i miejscami do zwiedzenia. Dla mnie to plus, że zdecydowano się na ten system, bo open worldy wychodzą mi już trochę bokiem, ale duża, choć sprytnie poporcjowana gra, właśnie jak pierwsze The Outer Worlds, angażuje szybciej i w mniej przytłaczający sposób – zawartość łatwo sobie podzielić.

Avowed, Xbox Game Studios, 2025.

Wszystkie zapowiedzi i gameplaye też pokazują jedno – nadal szykuje się rasowe RPG z rozbudowanym systemem tworzenia i rozwoju postaci, w którym nasze wybory, cechy czy przeszłość przełożą się również na fabułę. Trochę szkoda, że bohater to boski jedynie o ludzkim lub elfim pochodzeniu, ale z drugiej strony rozumiem, iż Obsidian chciał oszczędzić na animacjach czy pisaniu i nagrywaniu dodatkowych dialogów. Niemniej – z tego, co widziałem – statystyki mają znaczenie podczas konwersacji i dokonywania wyborów, podobnie jak w Pillarsach.

Walka i poruszanie się wyglądają na nieco drewniane, ale Obsidian po każdym pokazie brał sobie do serca uwagi odbiorców i wypadało to coraz lepiej – do tego stopnia, że np. w relacjach z listopada już słychać akceptację oraz stwierdzenia, że feeling jest lepszy niż to, co widzimy na ekranie. Już sam fakt, że firma Urquharta mocno poprawia grę do ostatniej chwili, budzi pewien optymizm i pokazuje, że twórcom zależy na tej premierze.

Nie da się ukryć, że sam klimat robi wrażenie. Z jednej strony zachowano aurę Pillarsów, z drugiej – w trójwymiarze wychodzi to ciut bardziej tripowo, kwasowo i dziwnie; to nie typowe fantastyczne średniowiecze, a bardziej renesans, więc i ubiory, i architektura wyglądają nieco odmiennie. No i oczywiście możemy też korzystać z prymitywnej, ale jednak broni palnej, co trochę urozmaici rozgrywkę. Fabuła także zapowiada się bardzo „pillarsowo”, akcja dzieje się zresztą niedługo po Deadfire. Oznacza to, że świat jest mocno przetrącony i musi się dostosować do ostatnich religijnych rewelacji. My zaś zostajemy wysłani na Żywe Ziemie, by zbadać tajemnicę choroby zwanej senną plagą. Znów będziemy zatem badać kwestię dusz, a być może i snów. Liczę na wątki odjechane, ale też kryminalne, jak kilka świetnych questów z PoE1. Obserwowane oczami postaci lub zza jej pleców mogą okazać się nawet bardziej klimatyczne.

Avowed, Xbox Game Studios, 2025.

Osobiście zaś wypatruję tej gry z bardzo prostego powodu. Od dawna potrzebowałem takiego dużego RPG (ale mniejszego niż przytłaczająca konkurencja), które może i wciągnąć, i być głębokie, a jednocześnie będzie inaczej, zdrowiej podane. Podoba mi się ten… spokój, jaki towarzyszy wprowadzaniu Avowed na rynek. Dostajemy sensowną porcję merytorycznych materiałów, gra co jakiś czas jest udostępniana do wypróbowania dla wybranych – a wszystko odbywa się tak normalnie i bez wielkiej pompy, i to mimo faktu, że Obsidian działa teraz pod skrzydłami Microsoftu.

Inna kwestia to to, że liczę, iż sukces Avowed wzbudzi na nowo zainteresowanie Eorą i generalnie całymi Pillarsami. Do tego stopnia, że Obsidian dostanie zielone światło na stworzenie Pillars of Eternity 3. Widzicie, to „jedynka” była jedną z tych gier, które obok Deus Ex: Human Revolution i Darksiders 2 na powrót rozbudziły moje zainteresowanie gamingiem. Wychowałem się na Baldur’s Gate i bardzo się cieszę, że „trójka” Lariana poszła w swoją stronę, bo trzeba rozwijać gatunek.

Niemniej izometryczne, pełnokrwiste RPG jak za dawnych czasów też radują moje serce – a obie części Pillars of Eternity świetnie się z tego zadania wywiązywały. Nie bez znaczenia była też ta nutka oryginalności – Pillarsy zachowują sporo subtelności i idą raczej w klimaty przygodowe niż batalistyczne. Tutaj walka toczy się nie o panowanie nad światem, tylko o sprawy metafizyczne i wiodące filozofie – oraz o poznanie dawnych tajemnic. W połączeniu z rzutem izometrycznym i przepiękną grafiką robiło to niesamowite wrażenie. Zdaję sobie oczywiście sprawę, że pozostaję w niknącej mniejszości i to pewnie marzenia ściętej głowy, ale jakiś płomyczek nadziei jeszcze w sobie pielęgnuję.

The Outer Worlds 2, czyli lepszego Fallouta nie będzie (póki co)

Choć o The Outer Worlds 2 wiemy na razie zdecydowanie mniej, bardzo mnie cieszy już sam fakt, że ta kontynuacja powstaje. Pierwsza odsłona cyklu stanowiła lekarstwo na nudę i przemęczenie, jakie dopadły mnie przy Falloucie 4 – bardzo starałem się polubić tę grę, ale wady RPG Bethesdy mnie pokonały. Do Fallouta 76 na razie nawet nie podchodziłem, mimo że znajomi namawiają – cóż, może kiedyś. W ostatnich latach, nie licząc kolejnego przejścia New Vegas, to właśnie Outer Worlds okazało się najsympatyczniejszym przeżyciem w stylu Fallouta.

The Outer Worlds 2, Xbox Game Studios, 2025.

Pewnie, „jedynka” to mniejsza gra i montowana nieco budżetowo, co czasem wyłaziło w postaci drewnianej rozgrywki i takiego sobie feelingu, ale jednak ostatecznie wciągała i zachowywała ducha Fallouta. Sporo było tu bowiem buntowniczego, antykorporacyjnego humoru, dziwności w pokazywaniu ludzkiej mentalności – ale też wyborów, które faktycznie miały znaczenie, przekładały się na los odwiedzanych miejsc oraz na przyszłość załogi Unreliable. Kompanów cechował pewien urok i łatwiej zapadali w pamięć niż ci z F4.

Dobrze się sprawdzał specyficzny styl graficzny tej produkcji, nie mniej dziwaczny niż to, co obecnie Obsidian proponuje w Avowed. Dużo intensywnych kolorów, odjechana fauna i flora, a wszystko doprawione retrofuturystycznym stylem SF z pociesznie wyglądającymi statkami, budyneczkami i bronią – jak ze starych okładek komiksów czy plakatów. Może jedynie pancerze wypadały nieprzesadnie imponująco, ale też w trakcie rozgrywki nie przejmowaliśmy się tym jakoś nadmiernie, bo raczej nie oglądaliśmy naszej postaci w pełnej krasie – tu akurat trybu TPP nie oferowano. Tak pewnie było po prostu taniej.

Nawet jeśli The Outer Worlds 2 przyniesie więcej tego samego, tylko z nową załogą i odpicowaną oprawą graficzną (pancerze na zwiastunach już wyglądają lepiej) oraz poprawionym gunplayem – to i tak się cieszę. Z drugiej strony zwiastun, który już widzieliśmy, sugerował na przykład dużo bardziej zaawansowany model skradania się, ze specjalnym trybem wizji przypominającym korzystanie z implantu Kiroshi w Cyberpunku 2077 – więc może zmiany w grze zajdą dalej, niż sądzimy.

Trzeba też przyznać, że – niczym w dobrym SF starej szkoły – pomysł na świat sprawiał, iż gdy odpalaliśmy grę, faktycznie mogliśmy się poczuć jak w mocno odmienionej rzeczywistości, gdzie NPC kierują się mentalnością wyraźnie odbiegającą od naszej. Taką, w której korporacja to coś więcej niż pracodawca – to państwo, opiekun, to byt wszechogarniający. A jeśli się wyłamiesz, firma Spacer’s Choice potraktuje Cię konsekwencjami zapisanymi małym druczkiem. Jeżeli tylko twórcy zachowają ten poziom pisarstwa (albo i osiągną wyższy) oraz będą się konsekwentnie trzymać pewnych założeń, które procentowały w pierwszym The Outer Worlds – miłośników RPG SF czeka świetlana przyszłość.

The Outer Worlds 2, Xbox Game Studios, 2025.

Pewnie, Mass Effect 5 i inni kosmiczni konkurenci zapowiadają się na bardziej spektakularne podróże, które porwą nas skalą oraz widowiskowością, ale sunące przez przestrzeń w takt hipisowskiego rocka dzieło Obsidianu może być tym najbardziej wyjątkowym.

No i wiecie, to jednak Obsidian. Spadkobiercy Black Isle. Studio, w którym pracują wyjątkowe talenty i doświadczeni ludzie, którym najwyraźniej wciąż się chce. Ich dzieła są specyficzne, już nie grają w pierwszej lidze – w niej teraz rządzą Baldur’s Gate 3, produkcje „Redów”, być może Kingdom Come Deliverance 2 też tu wskoczyło. Jednak w tym, że weterani znów mają sporo do udowodnienia, jest coś ujmującego.

Pod prąd

Przecież to studio, które przez lata wyznaczało wraz z innymi trendy w gatunku, a jeszcze w 2015 roku Pillars of Eternity robiło za jedną z flagowych produkcji cRPG-owego renesansu. Tyle że od tego czasu układ sił się zmienił. BioWare już dawno dostało zadyszki. I mam nadzieję, że Obsidian nie skończy w podobnym stanie. Że wciąż ma coś do powiedzenia, a błysk, jaki dostrzegłem w trailerze The Outer Worlds 2, nie jest jedynie chwilową migawką, tylko obietnicą utrzymania temperamentu.

The Outer Worlds 2, Xbox Game Studios, 2025.

Czasem też zastanawiam się, czy częściej byśmy stawiali na to studio, gdyby śmielej podchodziło do w pełni interaktywnych romansów. W końcu ostatnią grą, w której przewidziało takie wątki, było Pillars of Eternity 2: Deadfire, już w sumie lata temu. Tymczasem wielu odbiorców do Baldur’s Gate 3 przyciągnęło memiczne wręcz „rozamoryzowanie” tych gier – bo to ludzka rzecz przeżywanie uczuć. Ani The Outer Worlds, ani Pentiment na sprawach sercowych się mocno nie skupiały. Avowed raczej na pewno romansów nie zaoferuje, The Outer Worlds 2 – jeśli kontynuuje politykę „jedynki” – pewnie też nie. Z drugiej strony – grze Dragon Age: The Veilguard jakoś przesadnie mocno to nie pomogło. A minimalistyczne podejście do życia towarzyskiego i uczuciowego w serwowanych tytułach wydaje się integralną cechą charakteru ekipy Feargusa Urquharta. Charakteru, z którym Obsidian przetrwał już ponad dwie dekady.

Hubert Sosnowski

Hubert Sosnowski

Do GRYOnline.pl dołączył w 2017 roku, jako autor tekstów o grach i filmach. Do 2023 roku szef działu filmowego i portalu Filmomaniak.pl. Pisania artykułów uczył się, pracując dla portalu Dzika Banda. Jego teksty publikowano na kawerna.pl, film.onet.pl, zwierciadlo.pl oraz w polskim Playboyu. Opublikował opowiadania w miesięczniku Science Fiction Fantasy i Horror oraz pierwszym tomie Antologii Wolsung. Żyje „kinem środka” i mięsistą rozrywką, ale nie pogardzi ani eksperymentami, ani Szybkimi i wściekłymi. W grach szuka przede wszystkim dobrej historii. Uwielbia Baldur's Gate 2, ale na widok Unreal Tournament, Dooma, czy dobrych wyścigów budzi się w nim dziecko. Rozmiłowany w szopach i thrash-metalu. Od 2012 roku gra i tworzy larpy, zarówno w ramach Białostockiego Klubu Larpowego Żywia, jak i komercyjne przedsięwzięcia w stylu Witcher School.

więcej