Miałem napisać recenzję Overwatcha 2, ale ta gra na nią nie zasługuje
Overwatch 2 to kontynuacja będąca w zasadzie zwykłą aktualizacją. Blizzard udostępnił grę za darmo, wprowadził kilka nowych zasad i zmodyfikował niektóre elementy, ale to wciąż ta sama produkcja. W tym momencie nie ma zatem po prostu czego recenzować.
Gdyby sześć lat temu ktoś powiedział mi, że Blizzard zaliczy taką PR-ową wpadkę z kontynuacją Overwatcha, to bym go zwyczajnie wyśmiał. Firmie udało się przecież dodać nowe uniwersum do swojego portfolio, a płatny hero shooter został przyjęty niezwykle ciepło. Niestety, coś po drodze się popsuło, zabrakło miłości oraz uwagi, w efekcie czego Overwatch w zasadzie podzielił los Heroes of the Storm – został zepchnięty na drugi plan. W tym jednak przypadku tłumaczono to pracami nad Overwatchem 2, czyli kontynuacją mającą naprawić wszelkie bolączki pierwowzoru oraz znacznie go rozbudować, chociażby o kampanię fabularną!
Ostatecznie trudno określić, czym tak właściwie jest Overwatch 2. Tytuł ten wypuszczono w formie early accessu, udostępniając wyłącznie moduł PvP. Wspomniany tryb PvE pojawi się, ale w późniejszym czasie. Oznacza to, że w tym momencie otrzymaliśmy jedynie aktualizację oryginalnego Overwatcha, postanowiłem więc tego tworu nie recenzować, a przynajmniej jeszcze nie teraz. Nie jest to bowiem pełnoprawny, nowy produkt wart oceny, a jedynie darmowa łatka zmieniająca nieco rozgrywkę.
Gdzie jest ocena? Gdzie są plusy i minusy?!
Jeśli ktoś koniecznie potrzebuje konkretnej opinii, równie dobrze może przeczytać recenzję Overwatcha Adama Zechentera sprzed 6 lat i odjąć od niej jedno oczko. Ewentualnie sięgnijcie po moje wrażenia z bety, gdzie omawiam zmiany w rozgrywce, z których jestem (o dziwo!) zadowolony. Poniżej z kolei znajdziecie omówienie innych nowinek, które faktycznie mają wpływ na Overwatcha 2, zwłaszcza z perspektywy nowego gracza. Na ocenę będziecie musieli jednak poczekać, aż Blizzard wyda coś więcej niż tylko aktualizację do leciwej już gry.
Za darmo to uczciwa cena, ale czy aby na pewno?
Największą zmianą względem pierwszego Overwatcha jest przejście na model free-to-play. Oznacza to, że „kontynuacja” dostępna jest za darmo. Co prawda nie wiadomo, czy tak samo będzie to wyglądało z kampanią fabularną, ale z trybu PvP można korzystać bez płacenia. Oczywiście jest kilka haczyków w postaci ograniczeń dla nowych graczy. Przykładowo, musicie liczyć się z tym, że nie wskoczycie od razu do gier rankingowych – najpierw należy wygrać w szybkich grach 50 meczów. Dużo? To zależy, kogo zapytacie!
Z jednej strony liczba ta powinna być wystarczająca, aby opanować podstawy rozgrywki, poznać mapy oraz bohaterów. Poza tym pozwoli to odsapnąć systemowi dobierania zawodników, który i tak zostanie zalany przez falę nowych, żądnych rywalizacji graczy. Z drugiej strony jednak może okazać się, że będzie brakowało chętnych do walki o kolejne rangi, choć problem ten wydaje się raczej marginalny.
Inaczej wygląda natomiast sprawa z dostępnymi bohaterami. W tym przypadku nowe osoby powinny liczyć się z tym, że nie otrzymają wszystkich postaci od razu. Zamiast tego będą musiały sobie na nie zapracować, po prostu grając. Potrzeba około 100 meczów, aby odblokować wszystkich herosów z Overwatcha i nowych z Overwatcha 2. Przygotujcie się więc na grind, przy czym odblokujecie wszystko, po prostu grając, a wygrywając, zrobicie to jeszcze szybciej! No chyba że kupicie opcjonalny pakiet Overwatch 2: Watchpoint Pack, wtedy nie musicie się w ogóle męczyć. W czym zatem problem?
Overwatch 2 pozostawił mechanikę zmiany postaci w trakcie meczu (albo w obrębie roli, albo dowolnie – w zależności od trybu). Rozwiązanie to ma ogromny wpływ na przebieg rozgrywki, bowiem pozwala dostosować się do sytuacji na polu bitwy. To może być spora niespodzianka dla nowych osób, które startują z ograniczoną pulą bohaterów i dopiero odblokowują kolejnych herosów podczas grania. Przez dłuższy czas będą znacznie mniej elastyczne lub w ogóle zapomną, że z tej opcji faktycznie warto korzystać.
Szlachta z Overwatcha baluje na całego!
Wszystkie powyższe kwestie nie mają jednak znaczenia, gdy jesteście dumnymi (lub niekoniecznie) posiadaczami Overwatcha. W takim przypadku nie musicie odblokowywać herosów, bowiem od razu macie do nich dostęp wraz ze skórkami czy innymi przedmiotami kosmetycznymi z oryginału. Dla Was Overwatch po prostu zmieni nazwę na Overwatch 2, ale cała dotychczasowa zawartość pozostanie na miejscu. Nie musicie walczyć o prawo do gier rankingowych czy resetem przejmować rangi. Po prostu normalnie się logujecie i gracie, jakby to był rok 2016.
Pod warunkiem oczywiście, że macie włączone zabezpieczenie SMS. Aby zagrać w Overwatcha 2, należy przypisać do konta Battle.net numer telefonu – i nie ma znaczenia, czy jesteście nowymi graczami, czy weteranami: dotyczy to wszystkich. To ciekawe zabezpieczenie, które teoretycznie zmniejszy falę trolli, botów oraz innych typków spod ciemnej gwiazdy, jacy przybędą do gry. A przybędą, bo w końcu jest ona za darmo.
Ciekawe będzie obserwowanie dysproporcji pomiędzy graczami z pierwowzoru, a świeżym narybkiem. Ci pierwsi mają doświadczenie oraz odblokowane wszystkie postacie, drudzy z kolei postawią swoje pierwsze kroki w hero shooterze Blizzarda. Warto jednak dodać, że nowe osoby, będąc z weteranami w jednej drużynie, unikną większości ograniczeń. To ciekawe rozwiązanie, choć równocześnie zastanawiam się, jak będzie działał system dobierania graczy w szybkich grach.
Z mojej perspektywy posiadacze Overwatcha będą mieli dużą przewagę nie tylko na poziomie umiejętności oraz znajomości gry, ale również dostępu do herosów. Czy ta dysproporcja rzuci się w oczy? A może wcale nie będzie tak tragicznie? Czas pokaże! Muszę jednak pochwalić Blizzarda za nowy ekran podsumowania, na którym wyraźnie widać statystyki z meczu – zarówno nasze, jak i innych zawodników. Jest jeszcze bardziej przejrzysty niż ten, który dostępny był podczas bety, a już tamten robił dobre wrażenie.
Grosza daj Blizzardowi, battle passem potrząśnij
Overwatch 2 dostępny jest za darmo i właśnie dlatego to najdroższa gra pod słońcem. Ceny przedmiotów kosmetycznych są kosmiczne, na szczęście nie wpływają na siłę bohaterów, więc ostatecznie nie ma to większego znaczenia. Jedynie kolekcjonerzy będą kręcili nosami na drożyznę oraz zawartość darmowego battle passa. Ten jest ubogi i oferowane w nim nagrody zachęcają jedynie do kupienia wersji premium. Wyjątek stanowi oczywiście Kiriko, czyli najnowsza postać, którą zdobędziemy za darmo, wbijając 55 poziom przepustki. No chyba że posiadacie Overwatcha, wtedy otrzymacie ją od razu, o ile zalogujecie się do gry przed drugim sezonem.
Każda kolejna nowa postać w Overwatchu 2 będzie „zamknięta” za darmowym battle passem, przy czym nie musicie się martwić, jeśli nie wyrobicie się w danym sezonie. Blizzard zapewnił, że herosów zawsze można wygrindować, i to bez wydawania pieniędzy. Dodatkowo nowa postać przez dwa tygodnie od pojawienia się nie zostanie udostępniona w grach rankingowych, więc pod tym względem jest uczciwie.
Jeśli chodzi o płatnego battle passa, zapewnia on dostęp do większej liczby przedmiotów kosmetycznych oraz automatycznie odblokowuje nową postać. W przypadku pierwszego sezonu mowa oczywiście o wspomnianej już Kiriko. Jeśli zaś chodzi o Sojourn oraz Junker Queen, to te dwie bohaterki są dostępne normalnie, czyli natychmiast dla graczy w Overwatcha, a dla nowych osób w ramach rozgrywania tych 100 meczów.
Płać lub grinduj?
Jak na darmową grę przystało, Overwatch 2 wcale nie wymaga, abyście za cokolwiek płacili. Nawet na premium battle passa nie trzeba wydawać pieniędzy. Wystarczy grać i wykonywać cotygodniowe wyzwania, by zarobić walutę. Co prawda nie będzie jej zbyt dużo, ale co bardziej wytrwałe osoby z czasem na coś zarobią. Płatny battle pass kosztuje 1000 Overwatch Coins, czyli około 10 euro, co nie jest wygórowaną kwotą, zwłaszcza w porównaniu z ceną paczek ze skórkami, które znajdziemy w sklepiku – jest drogo, a przynajmniej tak twierdzi mój portfel.
Overwatch 2 wprowadza również naprawdę przyjemny system wyzwań, czyli codziennych oraz cotygodniowych zadań, dzięki którym otrzymujemy przede wszystkim punkty doświadczenia do przepustki. Poza nimi są jeszcze wyzwania związane z grami rankingowymi, danym sezonem, osiągnięcia całego konta czy konkretnej postaci. Jest tego całkiem sporo i rzeczywiście taki rodzaj rozwoju pomieszany z zadaniami był już w Overwatchu potrzebny, bo w pewien sposób motywuje. Zdecydowanie zachęca do rozegrania jeszcze jednego meczu, sprawdzenia innej postaci czy po prostu spełnienia konkretnego wymagania. W ten sposób faktycznie co rozgrywkę na coś pracujemy i jesteśmy w jakiś sposób nagradzani.
To wciąż ta sama dobra gra
Moje dotychczasowe słowa pewnie brzmią jak marudzenie, ale nie dajcie się zwieść pozorom – ja jestem ogólnie zadowolony ze zmian w Overwatchu 2. Co prawda wolałbym, aby model biznesowy oryginału został zachowany, bo po prostu raz kupiłem grę i wszystkie przedmioty kosmetyczne były w zasięgu ręki bez sięgania po portfel. Pod tym względem kontynuacja stawia na większy grind, i to w zasadzie w każdym aspekcie, a już zwłaszcza wtedy, gdy jesteście nowymi graczami.
To jednak żaden problem, jeśli gra się Wam zwyczajnie podoba, bo w zasadzie wystarczy „grać, aby wygrać”. Cały ten wspominany przeze mnie grind nie będzie miał znaczenia, gdy planujecie spędzić z Overwatchem 2 dużo czasu, po prostu dobrze się bawiąc. Po kilkunastu godzinach zdobędziecie, co zechcecie, i pewnie nawet nie odczujecie ograniczeń. Pod warunkiem oczywiście, że dzieło Blizzarda przypadnie Wam do gustu już od samego początku. W innym przypadku nie mogę zagwarantować, że dalej będzie lepiej, bo rdzeń zabawy nie ulega zmianie.
A co z weteranami? Wy powinniście traktować kontynuację jako przyjemną oraz potrzebną aktualizację, bo na poziomie sedna rozgrywki Overwatch 2 jest po prostu lepszym tytułem. Zwłaszcza dzięki możliwości rozgrywania meczów bez sztywno narzuconych ról w wybranych trybach, również tych rankingowych! Dzięki temu każdy może grać tak, jak lubi. Szkoda jedynie, że oddani fani oryginału, których nie przekonują zmiany Blizzarda, pozostaną z niczym, bowiem pierwowzór oficjalnie zniknie i zostanie zastąpiony przez kontynuację. Dlatego właśnie omawiana produkcja to najzwyczajniej w świecie aktualizacja gry z 2016 roku, a nie jej nowa odsłona.
Z kolei osoby nieprzekonane mają idealną okazję, aby sprawdzić Overwatcha 2 za darmo. Nie musicie niczego kupować, wystarczy pobrać grę, podać numer telefonu i rozegrać kilka meczów, aby samemu ocenić, o co cały ten szum. Obawiam się jednak, że gracze, których oryginał do tej pory do siebie nie przekonał, dalej nie będą mieli powodu, aby zagrać. W gruncie rzeczy to wciąż ta sama produkcja, a jej aktualizację docenią przede wszystkim fani. Czy kampania fabularna coś w tym względzie zmieni? O tym przekonamy się najprawdopodobniej w 2023 roku. I kto wie, może wtedy pojawi się pełnoprawna recenzja!