Nie zazdroszczę ludziom z ZA/UM - kontrowersje wokół Disco Elysium stawiają ich w trudnym położeniu
Odpowiedzialne za Disco Elysium studio ZA/UM już od dawna nie istnieje w oryginalnym kształcie, główni scenarzyści i autorzy uniwersum gry nie mają już praw do tej marki. Jednak samo studio ZA/UM wciąż istnieje – i tworzy. Nie zazdroszczę im.

Powolny i bolesny rozpad estońskiego studia ZA/UM, odpowiedzialnego za genialne Disco Elysium, to jedna ze smutniejszych historii świata gier wideo ostatnich lat. Nie chcę się tu rozpisywać, bo powstał o tym naprawdę długi dokument. Jeśli potrzebujecie przypomnienia – zerknijcie tam.
Dziś po tych wszystkich dramatach opadł już kurz. Twórcy zmuszeni do opuszczenia studia pozakładali własne – które już zdążyły się ze sobą pożreć, w najlepszym anarchistycznym stylu – i każdy na własną rękę stara się udowodnić, że DE to nie było wszystko, na co ich stać. Że choć pozbawieni praw do marki, nie są przecież pozbawieni kreatywności i wciąż mają światu coś do zaoferowania. Prawa do marki – tak ukochane przez biznesową stronę gamedevu, przez wydawców i inwestorów – są obecnie częścią sporu sądowego między Robertem Kurvitzem a studiem ZA/UM i pewnie minie długi czas, nim ten spór zostanie rozstrzygnięty. Jednak samo studio ZA/UM wciąż istnieje – i tworzy.
Nie zazdroszczę im.
Nie chcę oceniać decyzji poszczególnych pracowników o pozostaniu w zespole, którego oryginalni założyciele zostali zeń wygryzieni w wyniku zagrywek co najmniej niejasnych. Raz, nie mam pełnych informacji o tym, jak to wyglądało od środka. Dwa – znalezienie pracy w gamedevie, zwłaszcza ostatnio, jest wystarczająco trudne i nie wiem, czy powinnam oczekiwać, że w takiej sytuacji wszyscy solidarnie uniosą się honorem i złożą wypowiedzenie. Pewnie, łatwo podpowiadać „niech razem założą nowe studio” z perspektywy własnej kanapy i jakiejś tam finansowej stabilności.
Jednak w rezultacie znaleźli się w pozycji niezwykle trudnej, bo fani Disco Elysium doskonale wiedzą, co się stało i wszelkie zasoby dobrej woli w fandomie zgromadzone od czasów wydania The Final Cut, zostały błyskawicznie wypalone, pozostawiając zapiekłą, zajadłą gorycz. Fani Disco Elysium, na chwilę obecną, nie są fanami studia ZA/UM. To zaś, by uzasadnić swoje istnienie i zarobić na kolejny przelew, musi stworzyć kolejną grę. Grę, którą – pewnie przez spór sądowy, ale nie tylko – nie będzie Disco Elysium 2.
Ale może i tak będzie to gra warta uwagi?
Lubimy powoływać się na ideę Artysty, którego wizja przenika i spaja całą grę, który jest osobiście odpowiedzialny za wszystkie jej aspekty – której wszystkie zalety są jego osobistą zasługą. To oczywiście mit, ale bardzo pociągający, bardzo romantyczny. Przypadki, w których całokształt growego dzieła sztuki to efekt wizji jednego człowieka są bardzo rzadkie i jeśli nie mówimy o Undertale czy Stardew Valley, to powinniśmy brać poprawkę na to, że gry wideo są dziełem zbiorowym. Tak, nawet gry Hideo Kojimy – bo przecież straciłyby wiele choćby bez wkładu Yoji’ego Shinkawy, nie wspominając już o armii programistów, projektantów, artystów. W końcu nawet w pozycji tak bardzo opartej na narracji jak Disco Elysium scenariusz to ledwie część sukcesu i bez wsparcia animatorów, dźwiękowców, programistów – w tym polskiego zespołu Knights of Unity – byłaby to co najwyżej tekstowa gra paragrafowa. Być może z obrazkami. Okoliczności usunięcia/odejścia części twórców DE były niesprawiedliwe, jednak nie znaczy to, że w zespole nie ma już utalentowanych ludzi, którzy mogą teraz stanąć na wysokości zadania i zaoferować coś ciekawego.
Spójrzmy więc na zapowiedziany dziś Project [C4].
To nie Disco Elysium 2 – i bardzo dobrze
Project [C4] wygląda na próbę podania tej samej formy – to jest opartego na dialogach i testach umiejętności RPG, w którym skille naszej postaci pełnią rolę pobocznych bohaterów, głosów w naszej głowie – opakowanej w nową treść. Zamiast policyjnego kryminału o zagadce morderstwa w podrzędnej dzielnicy podrzędnego miasta dostaniemy rzecz równie rzadko spotykaną we współczesnych RPG, to jest opowieść o szpiegach. Choć temat tajnych agentów liznął nieco CDP RED w Widmie wolności, ostatni „erpeg” w pełni skupiony na tym temacie to chyba Alpha Protocol sprzed 15 lat. Czy da się w tej nieco przykurzonej konwencji opowiedzieć świetną, przyziemną historię? No pewnie – scenarzyści z ZA/UM jako źródło inspiracji powołują się na kapitalne Slow Horses, w którym efekciarskiej akcji jest mało, za to wiele błyskotliwych dialogów i charyzmatycznych, niejednoznacznych postaci z granym przez Gary’ego Oldmana Jacksonem Lambem na czele. Choć Lamb to postać nieco innego kalibru niż Harry Du Bois, bez trudu mogłabym wyobrazić sobie poszczególne części jego psyche rozpisane jako skille.
Wybór konwencji gatunkowej jest zatem obiecujący, ale pytanie brzmi, co dokładnie w tej konwencji zostanie nam opowiedziane i w jakim stylu. Disco Elysium zdobyło miłość graczy nie dlatego, że było kryminałem, ale że było napisane w sposób ostry jak brzytwa, szczery, ludzki, przejmujący i dogłębnie, absurdalnie zabawny. No i tu wracamy do tematu oryginalnego zespołu scenarzystów Disco Elysium. Z piątki osób wymienionych w liście płac na stronie MobyGames troje - Robert Kurvitz, Helen Hindpere i Argo Tuulik – odeszło lub zostało zmuszonych do odejścia; Cash DeCuir pracuje jako freelancer przy innych projektach, a Olga Moskvina jest główną projektantką narracji w innym studiu. Jedynie Siim „Kosmos” Sinamäe, którego rolą była pomoc przy scenariuszu, wciąż pracuje w ZA/UM w roku 2025. W roli scenarzysty [C4] wesprze go Jim Ashilevi, który w Disco Elysium odpowiadał między innymi za reżyserię dubbingu. Ale, że pozwolę sobie przywołać bardzo starą mądrość, po owocach ich poznacie. Nowy projekt ZA/UM zasługuje na to, by ocenić go po prostu za to, jakim jest, co próbuje zrobić, co nowego ma do zaoferowania.
Ile pisarskiego doświadczenia zostało w dzisiejszym ZA/UM i czy wyrwę po oryginalnych twórcach zastąpią nowe talenty? Zobaczymy. Pokazany nam teaser zawiera – poza intrygującymi grafikami utrzymanymi w stylu Gabinetu Myśli z DE – jedynie kilka zdań. Jednak słysząc „A crimson mist of deceit and paranoia” czy „One last dance on the remains of your humanity” nie słyszę Disco Elysium, bardziej te intencjonalnie patetyczno-kiczowate slogany reklamowe braindance’ów z Night City.
Jednym z plusów Encyklopedii GOL-a jest to, że archiwizuje treści – takie jak pierwsza zapowiedź Disco Elysium z 2016 roku, wtedy jeszcze noszącego tytuł No Truce with the Furies (pamiętam, jak sama wrzucałam go na stronę). Trailer obwieszczał, że gra ukaże się w 2017 roku (jak wiemy, na udało się to dopiero 2 lata później), ale poza nieruchomą planszą z fragmentem lokacji i tekstem „a police procedural role-playing game” nie zawierał właściwie niczego – poza narracją. Która brzmiała tak, że ciarki przechodziły po grzbiecie.
The limbed and headed machine of pain and undignified suffering is firing up again. It wants to walk the desert. Hurting. Longing. Dancing to disco music.
Jednak trzeba pamiętać o tym, że Project [C4] pokazał nam jedynie teaser, a więcej informacji ma pojawić się już niebawem, nie ma więc sensu zagalopowywać się w krytyce. Nie życzę ludziom z ZA/UM źle i naprawdę jestem ciekawa tego, co przygotowali.
Ale, no, nie zazdroszczę im.