Newsroom Wiadomości Najciekawsze Komiksy Tematy RSS
Wiadomość gry 12 marca 2025, 20:48

autor: Kamil Kleszyk

Koniec z „pokazem slajdów” w przywróconej z martwych wersji GTA 3. Liberty City stało się żywsze, lecz kosztowało to twórców masę pracy

Odpowiedzialny za „port” GTA 3 na konsolę Dreamcast Falco Girgis ogłosił, że projekt przeszedł sporo zmian, które zaowocowały lepszą płynnością gry na sprzęcie Segi.

Źródło fot. Rockstar Games
i

Pod koniec zeszłego roku pisaliśmy o pojawieniu się „portu” Grand Theft Auto 3 na konsolę Sega Dreamcast. Projekt, choć ciekawy, wydany został w wersji alfa, więc jego jakość pozostawiała wiele do życzenia. Grze przede wszystkim doskwierała słaba optymalizacja, przez co rozgrywka przypominała bardziej pokaz slajdów.

Na szczęście autorzy projektu nie poddali się i wprowadzili wiele zmian, mających poprawić płynność gry na sprzęcie Segi. Efektami oraz przebiegiem prac niedawno za pośrednictwem serwisu X pochwalił się przedstawiciel grupy Falco Girgis.

Oprócz opisania całego procesu (za pomocą technicznego żargonu twórca wytłumaczył, że musiał niemal od zera zoptymalizować silnik gry), post został opatrzony filmikiem, który jasno pokazuje, że gra działa teraz znacznie płynniej. Ponadto wirtualne Liberty City wydaje się znacznie bardziej zaludnione w porównaniu do świata z materiałów z wcześniejszej wersji „portu”.

Postępy nad „portem” GTA 3 są o tyle imponujące, że grupa fanów przy okazji cały czas pracuje nad przeniesieniem na Dreamcasta innej produkcji Rockstara – GTA: Vice City. Jeśli więc posiadacie gdzieś na strychu konsolę Segi, to warto ją odkurzyć, bo być może już w niedalekiej przyszłości będziecie mogli ograć na niej obie odsłony tej kultowej gangsterskiej serii.

Kamil Kleszyk

Kamil Kleszyk

Na łamach GRYOnline.pl ima się różnorodnych tematyk. Możecie się zatem spodziewać od niego zarówno newsa o symulatorze rolnictwa, jak i tekstu o wpływie procesu Johnnego Deppa na przyszłość Piratów z Karaibów. Introwertyk z powołania. Od dziecka czuł bliższy związek z humanizmem niż naukami ścisłymi. Gdy po latach nauki przyszedł czas stagnacji, wolał nazywać to „szukaniem życiowego celu”. W końcu postanowił zawalczyć o lepszą przyszłość, co zaprowadziło go do miejsca, w którym jest dzisiaj.

więcej