InZOI urasta do rangi wielkiego rywala The Sims. Twórca gry ma odmienne zdanie
Producent inZOI, nowego symulatora życia stawiającego na słodko-gorzki realizm, opowiedział o trudach konkurowania z The Sims. Podjął również kwestię aktualnego stanu gry.
W branży gier, podobnie jak w innych gałęziach rozrywki czy biznesu, są tematy, których po prostu unika się w rozmowach – tyczy się to przede wszystkim porównywania się do konkurencji. Producent realistycznego symulatora życia inZOI od dawna udowadnia jednak, że w rozmowach o jego projekcie nie ma miejsca na sekrety i niewygodne pytania.
W najnowszym wywiadzie z dziennikarzem serwisu Insider-Gaming Hyungjun „Kjun” Kim po raz pierwszy oficjalnie wypowiedział się na temat swojego największego konkurenta – marki The Sims.
Zapytany o presję, związaną z potencjalnym zachwianiem monopolu EA Maxis, Kim stwierdził:
Zdajemy sobie sprawę, że uwaga została skierowana na nas z powodu anulowania Life by You i przeciągającymi się pracami nad innymi projektami [tu można wymienić choćby Paralives – dop. red]. Z tym, że moim celem nie jest zdominowanie tego gatunku w żaden sposób, lecz po prostu współistnienie z innymi grami, które funkcjonują w tej przestrzeni.
Jako jeden z graczy myślę, że my wszyscy chcemy mieć wiele opcji, w które możemy się zagłębić. Więc jeśli chcemy zagrać w grę taką jak The Sims, możemy to zrobić. Ale jeśli chcemy od czasu do czasu cieszyć się innym doświadczeniem, również powinniśmy mieć taką możliwość.
Z perspektywy gracza tak to mniej więcej wygląda. Jednak z punktu widzenia dewelopera, podchodzącego do gatunku symulatorów życia z doświadczeniem wyciągniętym z MMO i głównie RPG, tworzącego te ogromne światy, można pomyśleć, że life-simy to stosunkowo mała przestrzeń, więc jak trudne to może być? Na początku zdawało się to być naprawdę bułką z masłem.
Ale gdy tylko zagłębiliśmy się w temat, niuanse i wszystkie zawiłości gatunku symulatorów życia, jakim ostatecznie okazał się cechować, dostrzegliśmy, że jest to naprawdę, naprawdę trudny gatunek do dalszego rozwijania. Dlatego zawsze wyrażaliśmy wiele szacunku wszystkim innym programistom, którzy projektowali tego typu gry.
Temat The Sims przewinął się także w pytaniu na temat tego, jak sami autorzy oceniają stan inZOI na ten moment.
Nigdy nie jestem w pełni usatysfakcjonowany. Prawdziwym powodem jest to, że jako wieloletni gracz The Sims mam wewnętrzne oczekiwania co do tego, jaka ta gra ma być. I prawdę mówiąc, w moich oczach wymówką jest to, że wciąż się rozwijamy, jeszcze nie jesteśmy u celu i wciąż nie wydaliśmy gry.
Dla mnie to wymówka, ponieważ wszystko, co widzę, to gra, która jest bardzo, bardzo niekompletna i bardzo, bardzo daleka od tego, czym idealnie ma być pod względem doświadczenia.
A ponieważ Kim mówi o współistnieniu z The Sims w taki sposób, aby InZOI było kolejną fajną opcją dla fanów symulatorów życia, „naprawdę stara się podtrzymywać to poświęcenie, aby rozwijać grę, i aby była ona coraz lepsza, nawet po ostatecznym wydaniu we wczesnym dostępie”. Jak to ujął:
Tak aby nigdy nie być naprawdę usatysfakcjonowanym, ale także, by równocześnie wykorzystać to jako pozytywną motywację, aby gra stawała się lepsza przez cały czas.
Po raz ostatni porównanie do kultowej serii Maxis pojawiło się w temacie warstwy gameplayowej obu gier.
Są pewne motywy wykraczające poza realizm, które oferuje The Sims. Jest wiele fantastycznych elementów, na przykład duchów i innych, nadnaturalnych postaci, którymi możesz grać. Myślę, że to jest przestrzeń, w której inZOI różni się dość znacznie od kierunku, w którym próbuje podążyć The Sims.
My staramy się zapewnić doświadczenie trochę bardziej realistyczne. To te zwykłe chwile, które odczuwamy, żyjąc własnym życiem, te drobne momenty, które mają większe znaczenie niż to, jakie początkowo nam się wydawało. To są rzeczy, które chce wyrazić – kiedy ludzie wejdą do gry i do tego świata, który stworzyliśmy, będą mogli poczuć tę wyjątkowość prostych sytuacji z życia. (…)
Są pewne, mieszane emocje, które idą z tym w parze. I mam nadzieję, że ludzie będą mogli tego doświadczyć poprzez grę wideo, taką jak inZOI. Weźmy taki przykład – powiedzmy, że się rozwodzisz. To nie jest tak, że po prostu składasz papier i z tym kończysz, nie wyrażasz żadnych emocji. Jest wiele emocji, które pojawiają się w trakcie. A także inne, realistyczne aspekty, takie jak to, jak podzielić finanse męża i żony? (…)
Na podstawie wszystkich porównań inZOI z The Sims z perspektywy samych twórców jeszcze lepiej widzimy, że koreański symulator życia stawia przede wszystkim na słodko-gorzki realizm, nie tylko pod względem grafiki. Chociaż oba te tytuły łączy naprawdę wiele, to finalnie mają odpowiadać na odmienne zapotrzebowania graczy.
Chociaż cały wywiad uwzględnia znacznie więcej uwag i ciekawostek z perspektywy dewelopera, i porusza temat różnic kulturowych, to w prosty sposób zaspokaja także ciekawość wielu członków społeczności – wyjaśnia pochodzenie tytułu inZOI:
Słowem-kluczem, jak można się spodziewać, jest „zoi”. Przeglądałem tak wiele różnych haseł i terminów, aby oprzeć na nich nazwę tej gry, ale to greckie słowo „zoe” naprawdę utkwiło mi w pamięci. Pierwotnie oznaczało ono „życie”.
Jak wiadomo, znaczenie słów zmienia się z czasem z powodu różnic kulturowych i ewolucji oraz tego, jak ludzie chcą wyrażać różne rzeczy. Ale unikalną rzeczą w słowie „zoe” z greckiej perspektywy jest to, że to słowo pozostało wierne swojemu znaczeniu przez wiele lat. I ten aspekt czystości i ten naprawdę bardzo trwały aspekt tego, co to słowo reprezentuje, były czymś, z czym naprawdę się utożsamiam.
I ponieważ zasadniczo tworzymy grę symulującą życie, nie chcemy, aby była to po prostu zewnętrzna symulacja, która nie jest faktycznie realna, tylko „udaje” życie. Faktycznie chciałem stworzyć grę, w której czujesz, że naprawdę możesz coś przeżyć. Dlatego dodaję wszystkie te nie tak pozytywne elementy do gry, aby mieć nadzieję na zapewnienie dobrej równowagi, która moim zdaniem ostatecznie zapewnia największą satysfakcję z gry, w której nie chodzi tylko o szczęście i dobre rzeczy, które się zdarzają.
Te mieszanki niefortunnych i nieoczekiwanych zdarzeń, kiedy do nich dochodzi, kiedy połączysz to wszystko razem, tworzą naprawdę magiczną rzecz, która moim zdaniem zapewnia największą satysfakcję. Tak więc, aby powiedzieć, że to jest „in-Zoe”, oznacza, że jesteś w pewnym sensie w ramach tego życia. Życia, którym naprawdę żyjesz i odtwarzasz je, przeżywasz na nowo poprzez tę grę wideo. To jest to, co również chcemy osiągnąć.
Jak dowiedzieliśmy się wczoraj, premiera inZOI została przesunięta na 28 marca 2025 roku. Wizja gry zdaje się pozostawać mimo wszystko niezmienna.