Historyczne zwycięstwo Epic Games. Przysięgli orzekli, że Google Play Store to nielegalny monopolista
Epic Games wygrało w sądzie z Google. Przysięgli uznali, że producent Androida nielegalnymi metodami zagwarantował monopol swoich usług na urządzeniach z tym systemem.
Firma Epic Games wygrała w sądzie z koncernem Google. W sporze z twórcami systemu Android ława przysięgłych przyznała rację autorom Fortnite’a.
- Przysięgli potwierdzili wszystkie zarzuty kierowane przez Epic Games. Uznali, że pozwalająca na pobieranie aplikacji usługa Google Play oraz obsługujący transakcje finansowe system Google Play mają pozycję monopolisty na urządzeniach z system Android. Co więcej, uznano, że została ona uzyskana nielegalnymi środkami.
- Uznano, że działania Google ograniczały konkurencję na Androidzie i doprowadziły do szkód po stronie Epic Games.
Epic Games jakiś czas temu przegrało podobną sprawę przeciwko Apple. Tym razem jednak producent Fortnite’a zatriumfował z powodu wątpliwych legalnie działań samego Google.
- Koncern bowiem potajemnie dzielił się zyskami z producentami telefonów, o ile nie instalowali oni na nich innych sklepów z aplikacjami.
- Płacono również deweloperom (np. Riot Games), aby nie obchodzili Google Play.
- W trakcie procesu na jaw wyszło również, że Google z chęcią obniża stawki największym partnerom (np. Spotify lub Netflix), co podważyło argument, że wszyscy deweloperzy w Google Play traktowani są tak samo.
Epic Games vs Google – co dalej?
Obecnie nie wiadomo, jakie będą konsekwencje tej sprawy. Ława przysięgłych zadecydowała jedynie o winie Google. Teraz sędzia będzie musiał ustalić, jakie zmiany zostaną wymuszone na Google.
Epic Games chce, aby każdy deweloper mógł bez żadnych przeszkód instalować własny sklep z aplikacjami na urządzeniach z Androidem (najlepiej bezpośrednio przez Google Play), jak również korzystać z dowolnego systemu obsługi transakcji. Konsultacje z obiema stronami rozpoczną się na początku stycznia. Google zapowiedziało już, że będzie się odwoływało od wyroku.
Epic Games nie domagało się żadnego odszkodowania. Prezes firmy, Tim Sweeney, stwierdził jednak, że jego studio może zyskać setki milionów dolarów, a może nawet miliardy, jeśli nie będzie musiało dzielić się przychodami z Google.
Komentując wyrok Sweeney wyraził zadowolenie z werdyktu przysięgłych. Stwierdził również, że kocha amerykański system prawny, bo w sporze firmy wartej miliardy z koncernem wartym ponad bilion dolarów o wyniku zadecydowało dziewięciu zwykłych obywateli.