GTA: San Andreas biografią prawdziwego rapera?
Cudownie kuriozalny pozew. Michael „Shagg” Washington, były członek grupy Cypress Hill, żąda 250 milionów dolarów od firmy Rockstar Games za nieuprawnione wykorzystanie jego podobizny i wątków z życia jako bazy dla wydarzeń w GTA: San Andreas.
Cudownie kuriozalny pozew. Michael „Shagg” Washington, były członek grupy Cypress Hill, żąda 250 milionów dolarów od firmy Rockstar Games za nieuprawnione wykorzystanie jego podobizny i wątków z życia jako bazy dla wydarzeń w GTA: San Andreas.
Dokładniej sprawa przedstawia się następująco: ludzie z Rockstar w trakcie pre-produkcji gry spotkali się z Shaggiem, by porozmawiać na temat trudnego życia na ulicy, gangsterów, narkotyków, nisko noszonych spodni, rowerów i tego typu rzeczy. A wszystko dlatego, że Shagg miał trudne dzieciństwo i znał ów klimat od podszewki, co uczyniło z niego idealnego kandydata do inspiracji. I po owym spotkaniu chłopaki z Rockstar mieli dać znać, jeśli wykorzystają jakieś informacje uzyskane od Shagga w tworzonej właśnie grze z serii Grand Theft Auto. Podobno nie dali. Minęło 6 lat. Michael „Shagg” Washington zorientował się, że chyba jednak coś jest nie tak, bo wystosował wspomniany wyżej pozew.
W lipcu tego roku siostrzeniec powiedział mu o GTA: San Andreas, tytule dostępnym na rynku od kilku lat. Shagg się zainteresował i teraz twierdzi, że CJ (bohater gry) jest wzorowany na nim, że wydarzenia pokazane w grze bazują na jego własnych doświadczeniach (starcie ze skorumpowanym policjantem granym przez Samuela L. Jacksona, palenie pól marihuany, skakanie z wieżowców?) i że generalnie został przez deweloperów oszukany. Co prawda w napisach końcowych gry widnieje jego nazwisko, ale on chce solidnego zadośćuczynienia, a w USA wszyscy mogą przecież pozwać wszystkich za wszystko. Take Two będzie walczyć. To kto teraz chce pozwać CDP Red za Wiedźmina?