Grand Theft Auto: San Andreas na cenzurowanym
ESRB - amerykańska organizacja, zajmująca się oceną produktów elektroniczno-rozrywkowych pod kątem przemocy, scen tylko dla dorosłych, itp. - została ostatnio zaatakowana przez pewnego psychologa z Sacramento, który podważył skuteczność tego typu ocen na przykładzie gry Grand Theft Auto: San Andreas.
Zapewne większość graczy doskonale wie, że pod szyldem ESRB (Entertainment Software Rating Board) kryje się amerykańska organizacja, zajmująca się oceną produktów elektroniczno-rozrywkowych pod kątem przemocy, scen tylko dla dorosłych i tego typu asortymentu, który w grach video występuje przecież bardzo często. Na podstawie tych danych ustalana jest etykietka, informująca głównie rodziców, czy dany program może być z powodzeniem użytkowany przez ich pociechy. Dlaczego o tym wszystkim piszemy? Otóż ESRB została ostatnio zaatakowana przez pewnego psychologa z Sacramento, który podważył skuteczność tego typu ocen na przykładzie gry Grand Theft Auto: San Andreas.
W Stanach Zjednoczonych wspomniany wyżej produkt otrzymał kategorię wiekową M (Mature), pozwalającą na użytkowanie programu osobom powyżej siedemnastego roku życia. Psycholog Tem Leland Yee uważa, że to stanowczo za mało, gdyż w programie pojawiają się również sceny seksu, dostępne po instalacji przygotowanego przez fanów gry patcha. Z racji tego, że kontakty damsko-męskie faktycznie w programie istniały (zostały tylko przez programistów ukryte), Yee domaga się zmiany kategorii wiekowej Grand Theft Auto: San Andreas na AO (Adults Only), pozwalającej na korzystanie z gry tylko osobom powyżej osiemnastego roku życia.
Sprawa jest o tyle poważna, że wspomniane etykietki są w Stanach Zjednoczonych surowo respektowane. Tem Leland Yee nie pierwszy raz dowiódł jednak, że to co można przeczytać na opakowaniu, ma się nijak do tego, co faktycznie w grze można zobaczyć.
Tak naprawdę, usuwając sceny seksu z podstawowej wersji gry Grand Theft Auto: San Andreas Rockstar Games zrobił sprytną, marketingową sztuczkę. Brak tego typu atrakcji umożliwia podpięcie się do niższej kategorii wiekowej, a co za tym idzie – trafienie do większej liczby odbiorców. Nikt jednak zapewne nie przypuszczał, że fani tak szybko znajdą i odblokują sceny będące kością niezgody. O ile oczywiście faktycznie byli to „fani”...