Oblivion to remaster, którego potrzebowałem w swoim życiu jak żadnego innego, ale żałuję, że nie porwano się na remake
Nowy kandydat do miana „najgorzej strzeżonego sekretu w branży” trafił do sklepów. I dopiero teraz, gdy zagrałem, zdałem sobie sprawę, jak bardzo potrzebny był mi Oblivion Remastered. Ta gra odmłodziła mnie i przekonała, że bardzo chciałbym dożyć TES 6.

Tego dnia miałem jechać na Tor Poznań. Żadna specjalna okazja, takie tam sprzątanie z kolegami sędziami – ale nie zwykłem odpuszczać ŻADNEJ okazji, żeby pojechać na Tor Poznań. Lecz tego dnia nie pojechałem. Bo tego dnia Bethesda w jednym momencie zapowiedziała i wydała The Elder Scrolls IV: Oblivion Remastered. I w jednym momencie praktycznie zmieniła mnie z powrotem w 12-latka, który ślinił się do przedpremierowych screenshotów (czyt. bullshotów) z Obliviona w dawno zapomnianym drukowanym periodyku o grach.
The Elder Scrolls IV plasuje się w okolicach szczytu listy tytułów, w których utopiłem najwięcej godzin w całym swoim życiu. Prawdopodobnie gdzieś pomiędzy Morrowindem a Forzą Horizon 5. Tyle tylko że grałem jedynie w „podstawkę”, a ręce na dodatkach położyłem lata później. Bardzo pragnąłem przejść Shivering Isles, poświęcone mojemu ulubionemu daedrycznemu księciu szaleństwa – ale wziąłem się za to za późno. Gdy wkroczyłem do jego domeny kilka lat temu, po paru godzinach skonstatowałem, że po prostu już nie jestem w stanie grać w Obliviona.

Nadal mam ciary, gdy intro dociera do tego punktu. Fenomenalna muzyka Jeremy’ego Soule’a nie zestarzała się ani odrobinę.TES IV: Oblivion Remastered, Bethesda, 2025.
Morrowind okazał się niejako odporny na starzenie, przechodząc do historii jako ponadczasowo archaiczna gra o stylu artystycznym godnym zatopienia w bursztynie. Ale Oblivion? Gameplayowo-graficzna rewolucja tej odsłony – w swoim czasie temat namiętnych rozmów graczy w każdym zakątku świata – po latach wyszła jej bokiem. „Czwórka” zestarzała się okropnie. Dlatego pozycja, o której dziś piszę, jest być może jedynym remasterem, którego naprawdę potrzebowałem w swoim życiu. I przypuszczalnie nie tylko ja.
Remaster czy remake?
Widzę, że w sieci trwa dyskusja na temat tego, czy aby na pewno jest to „tylko” remaster – na co wskazuje sam tytuł – czy może jednak mamy do czynienia z pełnoprawnym remakiem. Nie dziwię się osobom, które sugerują to drugie, oglądając porównania. Oblivion rzeczywiście wyładniał prawie nie do poznania. Opracowano od podstaw niezliczone tekstury, modele 3D i efekty graficzne, a nawet animacje. Raczej żaden pojedynczy mod nie pozwoliłby osiągnąć takiego efektu – nawet Skyblivion, czyli powstający od przeszło dekady fanowski remake Obliviona na silniku Skyrima, wypada blado na tle tego, co serwuje studio Virtuos.

Mroczne elfy w Oblivionie zaczęły choć trochę przypominać swoich kuzynów z Morrowinda. Przydałyby im się tylko jeszcze chrypiące głosy.TES IV: Oblivion Remastered, Bethesda, 2025.
Czy to oznacza, że praca zapaleńców pójdzie na marne? Nie. Nie bez powodu ich dzieło nazywam remakiem, a omawianą tu pozycję remasterem. Wszystko rozbija się o ingerencje w mechanizmy rozgrywki – w Oblivion Remastered są one tak naprawdę kosmetyczne.
Bodaj największa nowość, którą pochwalili się twórcy, to sprint – konieczność w dzisiejszych grach (podobnie jak zaklęcie rysujące smugę wiodącą do celu, czyli imitacja współczesnej funkcji z różnych trybów skupienia czy detektywa dla osób, które przerasta otwieranie i czytanie map). Poza tym włożono sporo pracy w działanie kamery TPP, aby była co najmniej tak użyteczna jak w Skyrimie. To właśnie na jej rzecz podrasowano animacje, zwłaszcza ataków bronią białą.

W oryginale wbijanie strzał w to wiszące wiadro odchylało je i przemieszczało środek ciężkości. Dziś już tego nie ma – kolejny znak, że przez ostatnie 20 lat rozwoju gier fizyka niekoniecznie poszła do przodu.TES IV: Oblivion Remastered, Bethesda, 2025.
Korzystne zmiany zaszły też w interfejsie, zwłaszcza na karcie postaci, na której dysponujemy teraz bardziej przejrzystymi informacjami na temat działania atrybutów czy umiejętności i ich rozwoju. Jest to szczególnie przydatne podczas tworzenia postaci. W dodatku zmodyfikowano mechanikę awansowania na kolejne poziomy – mamy teraz kontrolę nad tym, które współczynniki wzrosną, dzięki czemu jesteśmy w stanie skuteczniej „gonić” rosnących w siłę wrogów.
Lecz na tym godne uwagi ingerencje w gameplay czy, szerzej, projekt gry właściwie się kończą. Liczyliście, że durnowate skalowanie poziomów zostanie wyrzucone precz? Przykro mi, nadal tu jest – przeciwnicy i nagrody są wszędzie dopasowywane do naszej aktualnej potęgi, a z biegiem czasu pospolici bandyci zaczynają pokazywać się w zbrojach z mithrilu (na szczęście moderzy już to naprawiają). Chcielibyście nie oglądać ekranów wczytywania przy przejściu przez prawie każde drzwi? Niestety, nadal są wszechobecne – co wygląda wyjątkowo archaicznie w miastach złożonych z kilku domów na krzyż, gdzie wiatr hula po prawie pustych ulicach.

Koniec prologu, nadeszła chwila prawdy – czy komp pociągnie otwarty świat Obliviona, czy nie pociągnie? Tak jak 20 lat temu, rezultaty mogą być różne. Ale widok na zewnątrz wciąż robi wrażenie.TES IV: Oblivion Remastered, Bethesda, 2025.
Poza tym wspomiany lifting animacji ataków nie sprawił, że walka stała się odczuwalnie lepsza. Ten zręcznościowy system był znakomity jak na standardy RPG w 2006 roku (zwłaszcza w porównaniu z okrutnie topornym Morrowindem), ale dziś trochę zbyt mocno trąci „drewnem”. To wciąż mało zgrabna bieganino-klikanina, w której kiepsko czuć siłę i zasięg broni, wieńczona momentami, gdy ciało wroga, straciwszy ostatni punkt życia, upada bezwładnie jak szmaciana lalka. Wprowadzono pewne zmiany, owszem, ale delikatne (np. krzyżyk pojawiający się na moment przy celowniku, kiedy zadajemy śmiertelne trafienie)… i nie zawsze na plus. Przez nowe animacje ucierpiała responsywność i płynność ataków dwuręcznym orężem.
Remaster wystarczy… ale nie za 249 zł
Tym niemniej po kilku godzinach rozgrywki jestem dość zadowolony z tego, co otrzymałem. Może i mechanika trąci myszką, ale przynajmniej oglądanie Cyrodiil – a zwłaszcza twarzy zamieszkujących tę krainę postaci – już nie grozi trwałym uszkodzeniem wzroku. Przeciwnie, wygląd gry zmienił się do tego stopnia, że z niekłamaną przyjemnością na nowo odkrywam dobrze znany mi świat i spotykam starych znajomych. Tym większą, że dzięki remasterowi gra zyskała bardziej wyrazistą atmosferę – choć nadal czuć tutaj starego dobrego Obliviona.

W 2025 roku w oczy rzuca się nieobecność większości opcji personalizacji interfejsu. Wprawdzie jest minimalistyczny, ale i tak powinno dać się go konfigurować.TES IV: Oblivion Remastered, Bethesda, 2025.
Znamienne, że przez ostatnie dwie dekady wydano tak niewiele podobnych gier RPG, osadzonych w otwartych światach fantasy, oferujących iście sandboksową swobodę i przeznaczonych domyślnie do rozgrywki w widoku FPP. W dużej mierze przez to powrót do Cyrodiil w nowej oprawie jawi się tak kuszącą perspektywą – nie tylko dla mnie, zważywszy imponujące statystyki remastera na Steamie.
Również z tego powodu Bethesda mogła zaryzykować ustalenie ceny na wyśrubowanym poziomie prawie 250 zł (wyśrubowanym zwłaszcza w Polsce, gdzie wydawca nie pokusił się o dostosowanie kosztu gry do rynkowych realiów). Czy to adekwatna kwota za ten produkt? Nie sądzę.

Mimika nadal działa wedle zasady „jedna linijka tekstu, jedna mina”. Wygląda to nieco śmiesznie, ale przynajmniej uwspółcześniono same grymasy. I Sean Bean wygląda bardziej jak Sean Bean.TES IV: Oblivion Remastered, Bethesda, 2025.
Owszem, w pakiecie dostajemy tonę zawartości, ale weźmy poprawkę na fakt, że jest to zawartość dość leciwa. Przez te dwie dekady wiele się zmieniło w standardach, według których są projektowane gry RPG z otwartym światem. Mapa w odświeżonym Oblivionie, choć rozległa i ładna, jest pełna pustych przestrzeni i powtarzalnych lochów, a do eksplorowania zniechęca fakt, że wszędzie znajdujemy praktycznie takie same wyzwania i nagrody skalowane do naszego poziomu. Również fabuła i dialogi nie przystają do epoki po Wiedźminie 3.
Skyrim wykonał duży krok naprzód w podejściu do projektowania lokacji, zadań i podstawowych mechanik rozgrywki – wielka szkoda, że nie przeszczepiono przynajmniej cząstki tego postępu do Obliviona (choćby w owym kontrowersyjnym systemie skalowania poziomów). Wtedy Bethesda mogłaby zaszaleć z podmianą słowa „remastered” w tytule na „remake” – i wtedy cena byłaby adekwatna.

Wierzcie lub nie, ale w 2006 roku takie miasta w grze RPG robiły wrażenie. Dziś wioski bywają większe… i nie są oddzielane ekranami wczytywania od reszty mapy.TES IV: Oblivion Remastered, Bethesda, 2025.
Co gorsza, remaster na Unreal Engine 5 nie oferuje oficjalnego wsparcia dla modów, w przeciwieństwie do oryginału wyposażonego w dedykowane narzędzia do tworzenia zawartości. Owszem, w sieci pojawiły się już dziesiątki plików do pobrania, ale to tylko drobne przeróbki – nie liczyłbym na nowe historie, krainy i przedmioty.
Dlatego na ten moment rekomenduję sprawdzenie gry w Game Passie lub poczekanie na promocję. Wstrzymanie się byłoby tym bardziej roztropne, że twórcy muszą włożyć jeszcze sporo pracy w optymalizację. Możemy dowcipkować, że to należyte odtworzenie doświadczenia z 2006 roku – ale nie było mi do śmiechu, gdy wyszedłem z kanałów po prologu z najwyższymi ustawieniami (minus ray tracing) w rozdzielczości 4K i liczba klatek zjechała w okolice 30 na sprzęcie uzbrojonym w Radeona RX 9070 XT, 32 GB RAM i Core i7-9700F. By osiągnąć jako tako stabilne 60 klatek, musiałem włączyć FSR w trybie wydajności (na szczęście bez widocznej utraty jakości obrazu).

Mam dopiero drugi poziom, ale jak widać, już jestem mistrzem skradania… A tak serio: sztuczna inteligencja bywa równie nieporadna jak w oryginale.TES IV: Oblivion Remastered, Bethesda, 2025.
Gdyby zaś ktoś rozważał sięgnięcie po Obliviona Remastered na Steamie i ewentualne zwrócenie go w ciągu dwóch godzin – odradzam to. Przy tej grze czas płynie tak szybko, że możecie zbyt łatwo przegapić właściwy moment na przerwanie zabawy. Mimo upływu lat i mimo mechanicznej archaiczności, The Elder Scrolls IV nadal ma w sobie starą magię. Remaster uświadomił mi, że nadal kocham świat Tamriel – i nadal pragnę zobaczyć jego nowe oblicze w The Elder Scrolls VI…