Oblivion Remastered nie zasługuje, by nazywać go remasterem. „To oszałamiający kawał remastera, to wymaga osobnego słowa”, twierdzi współtwórca Obliviona
Były pracownik Bethesdy twierdzi, że słowo „remaster” za bardzo nie pasuje do odświeżonej gry The Elder Scrolls 4: Oblivion. Nie oddaje ono ogromu pracy, jaką włożyli w nią twórcy.

W tym tygodniu na rynku niespodziewanie pojawiło się The Elder Scrolls IV: Oblivion Remastered. Jednak według byłego pracownika Bethesdy określenie „remaster” nie do końca pasuje przy opisywaniu odświeżonej gry, ze względu na ilość pracy, jaką w nią włożono.
Wspomnianym deweloperem jest Bruce Nesmith (zajmował się m.in. tworzeniem TES IV: Oblivion z 2006 roku), który udzielił niedawno wywiadu serwisowi VideoGamer. W rozmowie szerzej wypowiedział się on o wysoko ocenianym remasterze.
Zakładałem, że to będzie aktualizacja tekstur. Naprawdę nie sądziłem, że okaże się to całkowitą przebudową, jaką ogłosili... [...] żeby całkowicie przerobić animacje, system animacji, przenieść je na Unreal Engine, zmienić system poziomów i interfejs użytkownika. Mam na myśli, że dotknęli każdej części gry. To oszałamiający kawał remastera. Szczerze mówiąc, to wymaga osobnego słowa. Nie jestem pewien, czy remaster faktycznie tu pasuje.
Jak możemy przeczytać, ogrom wykonanej pracy przy Oblivion Remastered mocno zaskoczył Nesmitha. Podczas dyskusji zaznaczył on także, że nie wiedział o odnowieniu The Elder Scrolls IV. Przypomnijmy – deweloper ten opuścił szeregi Bethesdy w 2021 roku, kiedy trwało tworzenie Starfielda.
Fani serii praktycznie od razu rzucili się do ogrywania Oblivion Remastered. Tylko na Steamie grało w niego w „peaku” blisko 183 tys. osób. Wśród nich znalazł się również Daniel Vavra, czyli reżyser hitowego Kingdom Come: Deliverance II. Podkreślił on we wpisie w serwisie X, że właśnie ta gra zainspirowała rozwiązania zastosowane w KCD. Czech dodatkowo nazwał dzieło Bethesdy „jedną z najbardziej wpływowych produkcji w historii”.