Graliśmy w Tekken 8 - świetne fundamenty i ogromny potencjał
Graliśmy w pełną wersję Tekkena 8 i wiemy już, czego można się spodziewać po nowej bijatyce Bandai Namco. Czy warto czekać na kolejny rozdział turnieju o tytuł „króla żelaznej pięści”? My już wiemy.
Dzięki uprzejmości Cenegi miałem okazję wziąć udział w przedpremierowym evencie, na którym zgromadzeni mogli przetestować w zasadzie końcowy build Tekkena 8. Była to więc kompletna wersja gry oferująca pełną zawartość i pulę postaci. Oczywiście do premiery zostało jeszcze trochę czasu – odbędzie się ona 26 stycznia przyszłego roku – więc twórcy nadal mogą poprawić parę elementów kosmetycznych i związanych z balansem rozgrywki. Niemniej w grze nie nastąpią już żadne fundamentalne zmiany, mogłem zatem wyrobić sobie na jej temat wstępną opinię i porównać z tym, jak ta bijatyka prezentowała się w trakcie dwóch poprzednich beta-testów.
Twórcy Tekkena 8 bardzo wsłuchują się w głosy społeczności
Przyznaję, że mijający rok zleciał u mnie wyjątkowo pod znakiem bijatyk, w które w ostatnich miesiącach gram wręcz nałogowo. Jako osoba żywo zainteresowana tym gatunkiem ósmego Tekkena śledzę w zasadzie od chwili, gdy tylko zobaczyłem fotorealistyczną aparycję Kazui zapowiadającą nowy rozdział tej kultowej serii.
Tym samym nie mogłem odpuścić okazji wzięcia udziału w pierwszych beta-testach, po których zresztą podzieliłem się z Wami wrażeniami. Pierwsza beta pokazała przede wszystkim, że zespół kieruje się jasną myślą przewodnią, choć jednocześnie studio mocno przeszarżowało i za bardzo zapędziło się w filozofii stworzenia szalenie agresywnej bijatyki. Tekken 8 jawił się jako totalna destrukcja świecąca blaskiem tysiąca efektów specjalnych w imię budowania dramaturgii. Wojownicy zderzali się pięściami, ziemia pękała, pioruny trzaskały, a w tle podskakiwały puchate alpaki!
W zasadzie większość moich uwag z pierwszego tekstu zdezaktualizowała się już podczas startu drugiej bety – gra, choć nadal potwornie agresywna, sprawiała dużo lepsze i bardziej sensowne wrażenie. Build z pokazu idzie o krok dalej i wstępnie wygląda na jeszcze mocniej przemyślaną bijatykę, która została odpowiednio poprawiona – z uwzględnieniem opinii użytkowników i uwag zarówno uczestników testów, jak i profesjonalnych graczy.
Widać wyraźnie, że twórcy nie tylko wyciągnęli wnioski, ale przede wszystkim implementują sensowne zmiany. Tekken nie byłby oczywiście sobą bez przesadzonego żonglowania przeciwnikiem, więc juggle nadal są stałym elementem gry. Niemniej obrażenia względem bety zostały nieco zredukowane. Łącząc je z systemem Heat, możecie natomiast postawić na większe obrażenia lub je wydłużyć z uwagi na lepsze wall carry, aby szybciej zaciągnąć przeciwnika pod morderczą ścianę. Dodatkowo stan Heat nie jest już tak zabójczy i czas jego trwania został trochę skrócony, a obrażenia na bloku stonowane. Na dokładniejsze omówienie tego przyjdzie jednak dopiero czas.
Ustawki w Tekkenie 8 to potężna dawka skondensowanej adrenaliny
Obok Mortal Kombat to właśnie Tekken jest najpopularniejszą bijatyką w Polsce. Zawdzięcza to nie tylko silnej pozycji pierwszego PlayStation i scenie, która narodziła się przy okazji arcyklimatycznej „trójki” (a na poważnie dała o sobie znać przy piątej odsłonie cyklu). Tekken jest popularny, bo nadaje się idealnie do „niedzielnego” grania i nawet proste wciskanie losowych klawiszy zawsze „coś robi” i „jakoś wygląda”, przechodząc w płynne sekwencje animacji ataków – nie bez powodu częstym postrachem osiedli byli samozwańczy mistrzowie capoeiry, grający Eddym. W Tekkenie zawsze łatwo wskoczyć na amatorski poziom, a na spotkaniach z grupą znajomych zapewnia mnóstwo frajdy oraz emocji. „Ósemka”, zdaje się, idzie jeszcze mocniej w tę stronę. Czuję, że będzie to doskonała gra zarówno do poważnej rywalizacji, jak i niezobowiązującego „klikania” przy piwku i pizzy w gronie przyjaciół. Przedsmak tego miałem zresztą na pokazie, gdzie cała grupa żywiołowo śledziła starcia uczestników konkursu i serię następujących po sobie pojedynków – magiczna chwila pełna krzyków i głośnego dopingu. Lokalna rywalizacja w bijatykach jest jedyna w swoim rodzaju i dostarcza doznań nie do podrobienia, a w Tekkenie 8 czuć to wyjątkowo mocno. Pokaz pod tym względem nie zawiódł i był pełnym wrażeń przeżyciem.
W trakcie niego i podczas oglądania zmagań innych graczy stało się dla mnie jasne, że Tekken 8 jeszcze bardziej wyciąga rękę do świeżaków. Dlatego też system walki został pod paroma względami uproszczony. Zauważyłem, że część troszkę bardziej skomplikowanych manualnie ruchów ułatwiono – taki gehosen (i podobne do niego ruchy) w wykonaniu Yoshimitsu można wyprowadzić od teraz poprzez proste wciśniecie skosu z pięścią zamiast CD+1. Swoją drogą Yoshik dostał masę animacji, ruchów i kilka mechanik z Soul Calibura 6. Bardzo mnie to cieszy, bo raz, że wydaje się solidniejszy, a dwa – wygląda wspaniale w trakcie walki. Co się zaś tyczy komend, to te standardowe nadal są obecne i nagradzają dodatkowym bonusem. Kolejny przykład ułatwienia to ustandaryzowanie zabójczych rage artów i teraz każda postać wyprowadza je w ten sam sposób. Za ułatwienie uznaję również fakt, że za część bardzo ryzykownych rzeczy trudniej teraz ukarać na bloku. Największą pomocą będzie jednak alternatywny schemat sterowania, nieco rozwinięty od czasu bety. To wszystko postaram się bardziej wyjaśnić w dniu premiery i przy okazji recenzji – muszę coś w końcu na ten moment zostawić, bo nie będę miał o czym pisać, a i odpowiednia analiza wymaga trochę więcej czasu spędzonego z grą. Teraz chcę powiedzieć jedno – Tekken 8 będzie naprawdę fajną bijatyką do niezobowiązującego grania i wiem już, że sprawdzi się jako dobry start przygody z tym gatunkiem.
Nowe szaty króla
W trakcie pokazu przeszedłem kilka początkowych rozdziałów trybu fabularnego. Pierwsze, co rzuciło mi się w oczy, to... nierówna oprawa graficzna. Do tej pory byłem zachwycony jakością grafiki w Tekkenie 8, ale im dłużej mu się przyglądam, tym widzę coraz więcej brzydko wykonanych assetów. Paskudne wrażenie robią przede wszystkim prerenderowane scenki udające przerywniki na silniku gry – wyraźnie odstają i zostały nagrane w niskiej rozdzielczości, przez co są po prostu niewyraźne. Otoczenie wypada różnie, choć generalnie OK. Przyczepić można się natomiast do kilku postaci. Twarz Steve’a jest nienaturalnie napuchnięta, jakby gość przeszedł nieudany zabieg wstrzyknięcia kwasu hialuronowego. Wspomniany wcześniej Yoshimitsu wygląda, jakby ktoś bawił się suwakami odpowiedzialnymi za kontrast i saturację kolorów – w efekcie postać ta w dziwny sposób odstaje od reszty wojowników. Esteci przyzwyczajeni do oszałamiającej jakości wizualnej ostatnich odsłon Mortal Kombat będą na to wszystko kręcić nosem, choć mnie generalnie Tekken podoba się bardziej – chociażby z uwagi na mocniej stylizowaną oprawę artystyczną. Nie zrozumcie mnie źle. Tekken 8 potrafi imponować za sprawą szczegółowości grafiki i widać, że twórcy nie szczędzili na niego budżetu, ale jednocześnie ma parę nierówno wykonanych elementów, które delikatnie negatywnie rzutują na całokształt. Czy do czasu premiery zostaną poprawione? Mam nadzieję, że tak.
A sam tryb fabularny to oczywiście długi i widowiskowy seans znów przypominający rozwiązania NetherRealm Studios. Tekken wyróżnia się jednak QTE, za pomocą których możemy przykładowo podjąć decyzję, czy w trakcie filmiku postać ma obronić oskryptowany atak, czy też go ominąć, by wyprowadzić kontrę. Potem następuje płynne przejście do normalnego pojedynku i walka zostaje wznowiona. Miejcie też na uwadze jedno – nowy Tekken to już w zasadzie anime o totalnie „over the top” charakterze, a słowo „przegięcie” jakby znikło ze słownika twórców. W trakcie początkowej walki z Kazuyą przeciwnik potrafi zmienić się w diabła, a następnie wystrzelić promień, który podczas scenki niszczy całe miasto, zabijając jego wszystkich przerażonych mieszkańców. Takich akcji podczas zaliczania fabuły będzie mnóstwo i jestem pewien, że staniemy się świadkami wielu szaleństw. W końcu jedna z aren została osadzona na meteorycie spadającym na widoczną w tle Ziemię – serio.
Świetne fundamenty i ogromny potencjał
W trakcie pokazu bawiłem się naprawdę super, a gra wywarła na mnie niezwykle pozytywne wrażenie, choć mam też co do niej kilka obaw. Wierzę jednak, że te zostaną rozwiane już przy okazji premiery. Pamiętajcie, że nie da się dobrze ocenić bijatyki przed jej faktycznym debiutem, ale na tę chwilę i po poprawkach wprowadzonych po testach beta jestem spokojny o jakość i sukces Tekkena 8. Ta gra na papierze ma wszystko, co powinna oferować na starcie, i dysponuje gigantycznym potencjałem, jeśli chodzi o przyszły rozwój. Wygląda bardzo dobrze, posiada świetny zestaw postaci i sporo dobrej zawartości dla jednego gracza, a także wyjątkowo przemyślane funkcje sieciowe. Jest solidnie, a w przyszłości może (choć wcale nie musi) być jeszcze lepiej. Decydujące będą jednak pierwsze miesiące, kiedy gracze rozłożą już meandry systemu na czynniki pierwsze. Wówczas przekonamy się, jak ten tytuł zniesie próbę czasu. Niemniej przedpremierowy pokaz generalnie potwierdza, że twórcy doskonale wiedzą, co robią. Tym samym daje nadzieję, że Tekken 8 zadebiutuje w naprawdę świetnej formie i przez najbliższe lata będzie dumnie reprezentować cały gatunek.