autor: Michał Harat
Gracze krytykują Kingdom Come: Deliverance 2 za praktyki wydawnicze, za które zwykle obrywa Ubisoft
Praktyki wydawnicze obejmujące m.in. bonusowe misje w ramach preorderu gry, coraz częściej budzą pewne zastrzeżenia wśród graczy. Oberwało się nawet debiutującemu dziś Kingdom Come: Deliverence 2.
Zdaniem niektórych graczy praktyka oferowania rozmaitych dodatków do gry – w tym także specjalnych questów – w ramach preorderów powinna być krytykowana nie tylko wtedy, kiedy dopuszcza się jej Ubisoft, o którym w takich przypadkach zwykle bywa najgłośniej, choć swego czasu oberwało się również Hogwarts Legacy na PS5. Jest to bowiem obecnie bardzo powszechne rozwiązanie, a wiele osób niezdecydowanych na obdarzenie twórców danej produkcji zaufaniem w postaci zamówienie przedpremierowego, traci w ten sposób dostęp do – było nie było – „wyciętej” zawartości.
Zbroja nie dla każdego?
Na Redditcie rozgorzała z tej przyczyny dyskusja, w której dostało się debiutującemu dziś RPG-owi czeskiego studia Warhorse – Kingdom Come: Deliverence 2. Jak zauważył użytkownik vaikunth1991, przygody Henryka w ramach preordera standardowej wersji oferowały bowiem bonusową misję „Lwi Herb”, po której ukończeniu mogliśmy otrzymać pancerz rycerza Bruncvika.
Co więcej, droższa edycja gry, „złota”, w przyszłości zapewni też graczom dostęp do trzech zapowiedzianych już przez studio fabularnych rozszerzeń – Brushes with Death, Legacy of the Forge oraz Mysteria Ecclesiae. Tę zawartość oferuje jednak również wyceniony na 126,74 zł Expansion Pass.
Pomimo że – jak zauważają niektórzy internauci – KCD2 już na starcie jest w pełni grywalną produkcją bez szczególnych problemów technicznych, a preordery okazały się dobrym zakupem, to stosowanie takich praktyk w przypadku gier single player należy uznać za chybiony pomysł. Szczególnie że Warhorse oferuje także wspomniany wyżej Expansion Pass, który kojarzy się głownie z tytułami multiplayer albo dziełami Ubisoftu.
Pojawiają się też głosy, że, z drugiej strony, być może dobrze jest wesprzeć studio, które się lubi, i grę, której pierwszą część wyjątkowo się ceni, np. poprzez właśnie preorder lub zakup droższej edycji. Jak napisał jeden z użytkowników: „Ich gra jest dosłownie owocem miłości. Zasługują, żeby im się odwdzięczyć”.
Kolejnym argumentem przemawiającym za deweloperami jest fakt, że w przyszłości produkcja i tak trafi na liczne przeceny oraz prędzej czy później pojawią się jej edycje zawierające „bonusy” z preorderów (tak też było w przypadku KCD 1, którego przedpremierowe zamówienie również gwarantowało dostęp do dodatkowego zadania). Ostatecznie więc wspomniany quest będzie dostępny dla każdej zainteresowanej osoby.
Jak Wy zapatrujecie się na tego typu praktyki wydawnicze? Jest to coś, czym należy się przejmować, czy może lepiej machnąć na to ręką i ruszyć w poszukiwaniu ciekawszych zajęć?