„Gra dla każdego to gra dla nikogo”. Twórcy Helldivers 2 komentują balans oraz „gó*****ch graczy” grożących pracownikom Arrowhead
Twórcy Helldivers 2 są otwarci na krytykę, ale nie na „gó*****ch graczy” wysyłających „okropne” groźby pod adresem pracowników Arrowhead Game Studios.
Helldivers 2 zasłynęło ze zjednoczonej społeczności, która pokazała, że potrafi działać razem nawet poza grą. Jednakże były szef zespołu Arrowhead Game Studios zwraca uwagę na nieuprzejmych (delikatnie rzecz ujmując) graczy grożących twórcom. Przy czym Szwed był o wiele bardziej dosadny w rozmowie z serwisem GamesIndustry.biz.
Dużą różnicą, która obecnie jest przerażająca, jest ordynarne zachowanie i liczba gróźb, które ludzie w studiu otrzymują od naprawdę gównianych osób w społeczności. To coś nowego, z czym musimy sobie radzić.
Arrowhead nie robi gier dla każdego
Były prezes, a obecnie dyrektor kreatywny studia Arrowhead, przyznaje, że negatywne nastroje wśród części fanów to po części efekt filozofii studia. Nie chodzi nawet o zamieszanie z Sony i kontem PlayStation Network czy sprawę balansu, aczkolwiek obie te kwestie wyraźnie podkopały wiarę w twórców przynajmniej części graczy.
Pilestedt zwraca uwagę, że Arrowhead Game Studios nigdy nie tworzyło gier z myślą o szerszej publice. Również drugie Helldivers nie miało być przebojem – dość przypomnieć problemy z serwerami, które oblegało znacznie więcej graczy, niż przewidywał to deweloper w najbardziej optymistycznych szacunkach.
Pilestedtowi wtóruje Shams Jorjani, nowy prezes AGS. Motto studia to bowiem „gra dla każdego to gra dla nikogo”.
Filozofia Arrowhead zawsze brzmiała „gra dla każdego to gra dla nikogo”. To jest slogan firmy. Tak projektowane są nasze gry. Czuć to w każdej funkcji. Myślę, że to jeden z głównych powodów, dla których Helldivers 2 odniosło tak duży sukces. Czuje się tu powiew świeżości, ponieważ gra robi wiele niepopularnych rzeczy.
Faktycznie, takie hasło można znaleźć zaraz po wejściu na oficjalną stronę Arrowhead Game Studios. Jorjani przyznaje też, że właśnie „niepopularne” rozwiązania w HD2 mogą być jednym z powodów, dla których produkcja odniosła tak wielki sukces.
Samomoderacja fanów
Takie założenie sprawdza się, gdy tworzy się tytuł dla grupy entuzjastów. Sęk w tym, że obecnie HD2 trudno uznać za taką produkcję. Nawet w obliczu wciąż nierozwiązanych problemów z dostępem do gry, to wciąż jedna z najpopularniejszych produkcji na Steamie, aczkolwiek da się zauważyć znaczący odpływ graczy.
Jorjani zauważa, że choć każda społeczność ma trochę „toksyczności”, to przy naprawdę popularnych produkcjach takie elementy są bardziej widoczne i głośniej rozbrzmiewają w sieci. Jedynym rozwiązaniem jest nawiązanie współpracy z graczami, by ci niejako „samokontrolowali” co bardziej chamskie zachowania.
Kiedy osiągasz tak duży sukces, znacznie większy niż ktokolwiek przewidywał – Sony, my, wszyscy – dzieje się tak, że gra znajduje odbiorców poza niszową grupą fanów. Dochodzi więc do wzmocnienia różnych głosów. Prawie wszystkie gry mają nieco toksyczności w społeczności, ale przy tak dużych liczbach jest ich tak wiele, więc musimy współpracować z graczami, aby zmusić ich do samokontroli, dać ludziom narzędzia do rozmawiania ze sobą w pozytywny sposób, abyśmy mogli otwarcie dyskutować z graczami. Więcej głosów dodawanych do chóru zwiększa jego złożoność.
Oczywiście wina leży też po stronie twórców, czy raczej – zdaniem prezesa AGS – wynika z braku doświadczenia. Co prawda Pilestedt i Jorjani mierzyli się już z tym problemem przy okazji „okropnej” premiery gry Magicka i wypracowali podstawowe zasady: szczerość wobec graczy i jak najszybsze podejmowanie odpowiednich działań w celu zaradzenia problemom.
Tyle że debiut RPG-a fantasy w 2011 roku był nieporównywalnie mniejszy niż szokująco dobra premiera drugiego Helldivers. Łatwiej było kontaktować się z małą społecznością niż z tłumami graczy, pośród których jest wiele „zgniłych jabłek”, głośno i niezbyt uprzejmie wyrażających swoje zdanie. Do tego problemy z serwerami oraz, ostatnio, z PSN na długo odciągnęły dewelopera od innych spraw.
Słabe bronie i powtarzalne planety
Niemniej szefowie Arrowhead Game Studios zdają sobie sprawę z różnych problemów swojej gry. Pilestedt zgodził się z krytyczną opinią gracza co do obecnego stanu uzbrojenia (zwłaszcza z ostatniego Warbonda), „nieciekawego” pancerza oraz mało kreatywnej strategii robali i botów (poruszających się w prostej linii ku Super Ziemi). To samo uczynił w kontekście wpisów doradzających dodanie nowej zawartości, przy czym dodał, że musi też ona starczyć na dłużej (via serwis X).
Szwed zwrócił również uwagę, że zespół deweloperski musi poświęcić więcej czasu na granie w Helldivers 2. Trudno bowiem podjąć właściwe decyzję, gdy samemu nie obcuje się z rozgrywką.
To pozwoli twórcom zrozumieć, dlaczego gracze wyrażają takie, a nie inne opinie co do różnych elementów Helldivers 2. Pilestedt przyznał choćby, że obecny problem z uzbrojeniem jest taki, że gracze potrzebują zbyt wiele czasu na zabicie przeciwników. Nie oznacza to ułatwienia rozgrywki: po prostu bronie nie powinny sprawiać wrażenia, że strzelamy z zabawkowej dmuchawki (w oryg. peashooter).
W zasadzie Pilestedt tylko potwierdził to, o czym pisał już wcześniej: że zespół musi ponownie przyjrzeć się kwestii balansu, by przestać psuć graczom zabawę. Być może to jeden z powodów, dla których studio Arrowhead zapowiedziało rzadsze wypuszczanie aktualizacji, rzekomo zakłócających twórcom pracę.
- „Przepraszam, że spuściłem na was nalot” to kwestia, której bardzo szybko nauczyłem się w Helldivers 2
- Recenzja gry Helldivers 2 – to jedna z najlepszych pozycji w historii do grania z kolegami