Czemu służą wydarzenia świąteczne w grach?
Choinki, bałwanki, czerwone czapeczki - grudzień często dziś odmienia gry, które bez tych okolicznościowych motywów z pewnością by sobie poradziły, ale... czy nie zrobiłoby się jakoś tak smutniej?
Ulice mojego miasta zamieniły się w potoki czarnej brei, a życie na nich można stracić, poślizgnąwszy się na rozmrożonej psiej kupie. To zdecydowanie najlepszy znak, że zbliżają się święta. Lepszy nawet niż świąteczne ciężarówki Coca-Coli, które widziałem tylko w telewizji.
Jeśli ktoś z jakiegoś powodu nie wychodzi z domu, o zbliżających się świętach mogą przypomnieć mu rozmaite świąteczne wydarzenia w grach. To specyfika szczególnie gier-usług, które wspiera się latami, choć nie tylko. Pierwszą bowiem produkcją, która przychodzi mi do głowy, są Simsy – tam mogliśmy postawić sobie choinkę... a potem o niej zapomnieć i mieć ją nawet, a co tam, w sierpniu (przy okazji możecie pochwalić się rekordem z Waszych domów – jak długo zajęło Wam usunięcie choinki z salonu po świętach?).
Bo na początku to rzeczywiście były często takie mrugnięcia okiem do gracza – zupełne drobiazgi, a czasami wręcz easter eggi albo ukryte poziomy. W Donkey Kong Country 3: Dixie Kong’s Double Trouble z 1996 roku na SNES-a, gdy wpisaliśmy kod: MERRY, dostawaliśmy świąteczny poziom z odpalonym świątecznym motywem w tle. Konsola Super Nintendo nie posiadała wewnętrznego zegara, więc „nie wiedziała”, że obecnie mamy grudzień – dlatego zdecydowano się właśnie na dodanie kodu.
Święta w singlu
Tego rodzaju easter eggi przetrwały również w bardziej współczesnych grach. Przykładowo w Metal Gear Solid 4: Guns of the Patriots, jeśli w czasie rozgrywki przejdziemy do menu, zobaczymy udekorowane świąteczne drzewko. Podobnie w Falloucie 4 – jeśli wybierzemy się do Diamond City w grudniu (lub po prostu ustawimy grudniową datę), przy jednym z namiotów zauważymy choinkę. Z kolei w Batmanie: Arkham City, gdy podczas świąt odwiedzimy w więzieniu Calendar Mana, ten uraczy nas nieźle szurniętą wigilijną opowieścią. W Hitmanie z 2016 roku da się natomiast rozegrać bonusowy poziom, w którym naszym zadaniem jest wyeliminowanie Harry’ego i Marva (przestępców z Kevina samego w domu). W Death Stranding zaś (od patcha 1.08) możemy założyć mikołajowe czapeczki (i mają je również NPC).
Święta w grupie
Ale duże świąteczne wydarzenia najczęściej spotkacie w takich produkcjach jak CoD-y i Apex Legends, Fortnite i Overwatch, World of Warcraft i Destiny 2, ale nawet… World of Tanks (przy okazji, twórcy na święta rozdają czołgi IX tieru). Na dobre przyjęły się w naszej branży, gdy zrozumiano, że gra typu live service musi aktywnie reagować na zmiany na świecie, dostosowując się niejako do naturalnych cyklów i pór roku. World of Warcraft ma co prawda tyle stałego contentu dla nowego gracza, że ten mógłby grać i grać, ale specjalne wydarzenia to momenty, które dają jasny sygnał: ten tytuł żyje, jest rozwijany i dba o swoją społeczność, proponując okazyjne „odskocznie” od codziennego tłuczenia tzw. „daily questów”.
Wydarzenia świąteczne to również chwile, w których gry niekiedy biorą w nawias własną powagę i puszczają do nas oko. Ot, w aktualnym świątecznym evencie w Call of Duty: Modern Warfare 3 możecie wziąć udział w bitwie na śnieżki. To znaczy serio: gra rzuca Was bez broni na świąteczną wersję mapy i musicie pozbierać leżące tam śnieżki, a potem trafić nimi w przeciwnika. Co ciekawe, trafiony wróg umiera, reagując tak, jakby dostał w głowę z karabinu przeciwpancernego (choć prawdę mówiąc, ten tryb szczególnie rajcujący nie jest).
Podobnie w Destiny 2 – mimo że na co dzień ratujecie tam świat, w ramach wydarzenia The Dawning (Świtanie) będziecie wręczać NPC świąteczne ciasteczka... Oczywiście, najpierw te ciasteczka musicie upiec, a żeby je upiec, musicie mieć składniki, które przedtem należy zdobyć – wydarzenia świąteczne w długo żyjących produkcjach to rzecz jasna sposób na zatrzymanie przy nich gracza, a co za tym idzie, generowanie zysku. Deweloper więc, przywdziewając czerwony kubraczek Świętego Mikołaja, zaprasza do wspólnego cieszenia się świętami i spędzania ich na serwerach gry, wyciągając z wielkiego worka a to nowe drzewko postępu, a to nowe świąteczne skórki, a to świąteczne waluty, vendorów, przepisy, aktywności, a w końcu prezenty i – częściej – nagrody. I te nagrody są tym, co stałych, zaangażowanych w dany tytuł graczy trzyma przy takim dziele.
Prezenty czy nagrody?
Jasne, trochę tu wypacza się sens świąt – święta to prezenty, a nie nagrody. Logując się teraz do Diablo 4, dostaniecie np. zbroję dla konia. Jeśli jednak chcecie otrzymać resztę „prezentów”, musicie je wygrindować, zdobywając specjalną walutę, którą wymienicie na inną walutę, a tej w końcu użyjecie u świątecznego vendora w grze. Obok tego, oczywiście za prawdziwe pieniądze, dodano do sklepu piękne, wysoko wycenione skórki. Tak samo jest w Call of Duty – dostajemy nowe drzewko postępu, które zapełniamy, zdobywając doświadczenie. Odblokowujemy drobne nagrody, ale gra ciągle wyświetla reklamy wypasionych świątecznych skórek operatorów w cenie ok. 109 złotych. To już nie są tylko świąteczne wersje poziomów i lokacji, czerwone czapeczki na głowach NPC i choinka postawiona w głównym hubie gry. To po prostu angażujący naszą uwagę, czas, a także portfele biznes.
Czyli w sumie, jakby się zastanowić, wszystko jest w jak najlepszym porządku. Boże Narodzenie w prawdziwym świecie to również święto rozpasanego konsumpcjonizmu – wydajemy tyle kasy, że się w głowie nie mieści (i w portfelu braknie). Twórcy gier-usług popełniliby błąd, gdyby tego nie zauważyli.
Choć oczywiście można to robić lepiej i gorzej. CoD-owe wydarzenie świąteczne jest krótkie i nudne, „Zimowy Pomór”, czyli wydarzenie w Diablo 4, sklejono z tych samych, powtarzanych w kolejnych sezonach, mechanik – po prostu dodano vendora i waluty, które gromadzimy, oraz reskiny przeciwników, bossa i tragiczne nagrody kosmetyczne. Brakuje w zasadzie jakiegokolwiek powodu, aby spędzić tu więcej czasu.
World of Warcraft robi to zdecydowanie lepiej – świat się zmienia, miasta zdobią kolorowe choinki, światełka, bombki i bałwany. W stolicach frakcji rozpoczyna się świąteczny festyn (Feast of Winter Veil), czyli wydarzenie, które wprowadza masę atrakcji. W sklepach pojawiają się śnieżne kulki (którymi gracze oczywiście od razu się okładają), pod wielką choinką zalegają prezenty, które 25 grudnia można wspólnie rozpakować. Ponadto mamy tu mnóstwo, mnóstwo nagród, od świątecznych zwierzątek i mountów po osiągnięcia. Są oczywiście nowe zadania (w których zabijemy Grincza i uratujemy renifera), przepisy na potrawy i do craftingu, całe mnóstwo świątecznych zabawek (typu sanki, na których możemy usiąść, a inni gracze będą nas popychać...), dekoracji czy świątecznych strojów. Świat wydaje się żywy, barwny i angażujący.
Interesujące jest to, że choć gry zaadaptowały sobie święta na swój sposób, istnieje niewiele produkcji, które o świętach opowiadają (ze stosunkowo niedawnych – Bayonetta 2 i Spider-Man: Miles Morales). To ciekawe, bo przykładowo kino ochoczo korzysta z tego właśnie czasu. Brakuje mi tytułów, w których święta odgrywałyby może nie kluczową, ale jednak ważną rolę, tak jak chociażby we wspomnianym już Kevinie samym w domu czy Love Actually. Nie chodzi mi o to, aby robić gry w stylu komedii romantycznych – bardziej o to, żeby święta były tym elementem, który wpływa na wydarzenia w fabule. Takich typowo świątecznych gier zwyczajnie brakuje.
Jeśli macie swoje ulubione świąteczne wydarzenia, wspomnijcie o nich w komentarzach – a może też macie takie gry, które – choć nie traktują o świętach – w ten specyficzny, świąteczny klimat Was wprowadzają? A ja, kończąc, życzę Wam wesołych świąt i szampańskiej zabawy na Sylwestrze z GOL-em na forum GRYOnline.
ZAPISZ SIĘ DO NEWSLETTERA
Jeśli spodobał Ci się ten tekst i chcesz otrzymywać go przed wszystkimi, zapisz się do naszego newslettera.