autor: Marek Grochowski
Afera z modem Hot Coffee burzą w szklance wody
Blisko trzy lata temu branżą elektronicznej rozrywki wstrząsnął skandal dotyczący gry Grand Theft Auto: San Andreas, która po potraktowaniu modem Hot Coffee ukazywała randki Carla Johnsona od nieco innej strony niż życzyliby sobie tego programiści z Rockstar Games.
Blisko trzy lata temu branżą elektronicznej rozrywki wstrząsnął skandal dotyczący gry Grand Theft Auto: San Andreas, która po potraktowaniu modem Hot Coffee ukazywała randki Carla Johnsona od nieco innej strony niż życzyliby sobie tego programiści z Rockstar Games. Łóżkowe wyczyny głównego bohatera SA spotkały się nie tylko z protestami amerykańskich obrońców moralności, ale wzbudziły również żywe zainteresowanie niektórych polityków, a jeszcze bardziej - adwokatów spragnionych sławy i pieniędzy.
Seksafera znalazła swój finał w sądzie, ale wynik batalii przeciwko producentowi GTA z pewnością zaskoczył tych, którzy spodziewali się, że otrzymają od Rockstara odszkodowania opiewające na bajońskie sumy. Każdy, kto poczuł się dotknięty elementami pornografii odblokowanymi w pierwszym wydaniu San Andreas (kolejne wersje zostały zabezpieczone przed instalacją Hot Coffee), może liczyć „aż” na 35 dolarów zadośćuczynienia – o ile postanowi zwrócić tę niewątpliwie perwersyjną grę jej nie mniej zdeprawowanym autorom.
Co najciekawsze: jak dotąd z powyższej opcji skorzystało tylko 2676 osób, co jasno dowodzi, że tak naprawdę cała ta afera mało kogo interesowała, a jej głównym skutkiem było napędzenie sprzedaży San Andreas i możliwość pozyskania poparcia przez amerykańskich polityków (w tym Hillary Clinton). Jeśli jednak ktoś nadal czuje się pokrzywdzony, powinien natychmiast zapoznać się z oficjalnym rozporządzeniem w sprawie reklamacji produktu.